49. Piotr

13 0 0
                                    

W ciszy wróciliśmy do mieszkania. Sara ciągle była wzburzona, a ja sam nie potrafiłem zrozumieć zachowania Sylwii. Na domiar złego spodziewałem się, że niedługo nastąpi moment pożegnania. Choć z całą pewnością nie byłoby zbyt wylewne, bo jak tylko otworzyłem drzwi, blondi minęła mnie z delikatnością godną Abramsa na polu walki.

– Hej – złapałem ją za rękę i obróciłem tak, że wpadła prosto w moje ramiona. – Daj już spokój. Kończy się niedziela i nie chcę w złości spędzać ostatnich chwil z tobą.

Otworzyła swój zgryziony mocno dziubek i zamknęła z powrotem. No proszę, jak się potrafi zmitygować, jeśli chce.

– A może zostanę do jutra? – zaproponowała nieśmiało.

– Jeśli chcesz, ja cię nie wyganiam. Możesz znowu wziąć urlop w pracy? Wiem, że ostatnio sporo przeze mnie wykorzystałaś.

Odgarnąłem jej włosy z twarzy. Nie mam pojęcia skąd ich tyle miała. Spędziła u mnie zaledwie kilka dni, przez ten czas kilkukrotnie sprzątałem, a mimo to, ciągle znajdowałem blond włosy wszędzie gdzie się dało. Cud, że nie wyłysiała.

– O to się nie martw, odeszłam z pracy – oświadczyła swobodnie wzruszając ramionami. – Ubiegam się o nową, w Krakowie.

– Odeszłaś? Ale sama chciałaś zmienić pracę czy zmusili cię przez ostatnie nieobecności? – Zaniepokoiłem się.

Nie chciałem, by straciła posadę, a nie jest nowością, iż pracodawcy często wymuszają pewne decyzje na pracownikach.

– Nie, nie. Chciałam odejść. Potrzebowałam zmiany w życiu.

Uwolniła się z uścisku, po czym usadowiła się wygodnie na kanapie. Na moim miejscu oczywiście, bo byłoby zbyt pięknie, gdyby wybrała sobie inne.

– Więc będziesz teraz mieszkać w Krakowie?

– Tak – pokiwała głową z jakimś dziwnym napięciem w glosie. Ledwo je wychwyciłem, bo setny raz sięgałem właśnie za siebie, by rozmasować obolały kark.

– Ciągle cię boli? – Podchwyciła od razu. – Piotrek, daj sobie pomóc. Zrobić ci masaż?

Przewaliłem oczami; na baby nie ma rady.

– A umiesz?

Przyjrzałem się jej wiotkim dłoniom z dużym powątpiewaniem. Jak te małe paluszki mają rozmasować moje plecy?

Przecież nawet nie poczuję, że mnie dotyka.

– Profesjonalnie nie umiem – potwierdziła moje przypuszczenia. – Ale kilka osób już masowałam, więc myślę, że jakoś dałabym sobie radę. Chyba, że lubisz ból i wolisz żyć z nim przez następne tygodnie.

Nie byłaby sobą, gdyby nie rzuciła kąśliwej uwagi. Postanowiłem nie żałować jej zawczasu, niech się sprawdzi, jeśli takie ma życzenie.

A niech cię palce bolą, skoro tego chcesz.

– W porządku, masuj – zgodziłem się. Zrzuciłem koszulkę, po czym zgoniłem ja z kanapy i ułożyłem się na brzuchu. – Tylko się postaraj, okej? Szczególnie barki mam spięte.

Wyszła na moment, a kiedy wróciła, rozlała mi na plecach jakieś mazidło. Nie śmierdziało, więc nie protestowałem. Aczkolwiek pozostałem czujny; jeszcze się okaże, że to jakieś babskie dziadostwo i będę za moment cały w brokacie.

Usiadła mi na tyłku, a następnie zaczęła dłońmi głaskać spięte mięśnie. Używając samych opuszków palców rozcierała je kolistymi ruchami. Po kilku minutach skupiła się na samym karku i ramionach. Cierpliwie masowała, dokładając większe ilości oleistej substancji, aż musiałem przyznać, że napięcie ustąpiło. Na koniec wróciła jeszcze do reszty mięśni, delikatnie rozmasowując mi całe plecy.

Mimo całej tej delikatności, odczułem niesamowitą ulgę. Nie dało się inaczej, musiałem przyznać jej rację – pomogła mi.

– I jak, lepiej? – spytała, siadając obok i wycierając dłonie w ręczniczek.

– Oj tak, dużo lepiej. Świetnie ci to wychodzi. – Przekręciłem się na plecy i wygodnie podłożyłem ręce pod głowę.

– Co ty robisz? – spytała lekko zdziwiona. – Idziesz spać?

– Nie, czekam.

– Na co?

– Na happy ending.

– Chyba żartujesz – prychnęła. – Bolą mnie nadgarstki, na nic więcej nie licz.

Rzuciła ręcznik; ostrożnie uchyliłem powiekę, by obczaić sytuację. Stała przy mojej głowie i z ramionami skrzyżowanymi na piersi, wpatrywała się we mnie uporczywie.

– Coś ty! Co to za masaż z całkowitym pominięciem dolnych partii ciała. – Oburzyłem się. – Może jako amatorka nie znasz wszystkich zasad obowiązujących w tym biznesie. Na szczęście poznałaś mnie, więc ci pomogę.

– Oh, szczęśliwa ja! – Teatralnie oparła wierzch dłoni na czole. – Cóż ja bym bez ciebie zrobiła!

– Byłabyś wiecznie niezaspokojona, bo twój wibrator najwidoczniej nie wyrabiał. Odkąd się pieprzymy, jesteś znacznie milsza. Chociaż ewidentnie znowu potrzebujesz się rozluźnić.

– Jesteś czasem bezczelny, wiesz? – Pyskowała, ale na policzkach pojawił się lekki rumieniec.

– Chodź cwaniaku. – Złapałam ją i przyciągnąłem do siebie.

Usiadłem, po czym płynnym ruchem ściągnąłem jej do kolan leginsy razem z majtkami. Patrzyłem w jej podniecone oczy, gdy powoli zbliżyłem usta do gładkiej skóry brzucha i pocałowałem ją, zasysając ostrożnie, aby zostawić ślad. Syknęła cicho, ale nie poruszyła się.

Mruknąłem z zadowoleniem i powtórzyłem czynność nieco niżej. Niewielkimi krokami zbliżałem się do cienkiego paska krótkich włosków; stamtąd było już blisko do celu wędrówki.

– Oh – jęknęła cicho, gdy mocno ją zassałem.

Drżały jej mięśnie nóg, stanęła szerzej, by lepiej utrzymać równowagę, ale i tak czasem uginała bezwiednie kolana. Za którymś razem oparła dłonie na moich barkach. Niesamowicie satysfakcjonujące było, gdy powodowałem u niej utratę kontroli.

– Więc jak – powiedziałem odrywając się od niej. – Jestem lepszy niż wibrator?

– Aha, lepszy – wydyszała, ale mógłbym przysiąc, że ledwo zrozumiała o co pytam. – Kontynuuj.

– Będę – obiecałem. – Ale nie kończ jeszcze. Zatrzymaj to, potem będzie lepiej.

– Co?

Zaśmiałem się pod nosem. Tak niedoświadczona. Nic dziwnego, że wolała sztuczne dildo.

– Wskakuj.

Zdjąłem spodnie, położyłem się na plecach i jak tylko Sara ściągnęła ubranie – wciągnąłem ją na siebie.

Zyskałem lepszy dostęp do zakamarków jej ciała; rozchyliłem wargi, sięgnąłem palcami do ciepłego, mokrego wnętrza. Językiem zebrałem wilgoć wylewającą się na czerwone fałdki skóry; błyszczący, lepki ślad pozostał ciągle widoczny na ciemnych włosach. W tym samym czasie czułem jak mój penis ślizga się po jej języku. Im bliżej szczytu była, tym bardziej rozluźniała mięśnie i głębiej mnie brała.

– Powstrzymujesz się?

– Próbuję – wydyszała. – Już długo nie wytrzymam.

Z powrotem wsunęła mnie w ciepłe usta; lubiłem zabawę temperaturami, a najbardziej zmrożone usta partnerki w połączeniu z gorącym językiem.

Muszę kupić lody.

– Nie walcz dłużej, dojdź – rozkazałem.

Nie czekałem długo, ledwo mogłem poruszać w niej palcami, tak mocno zacisnęła się na mnie. Zassałem łechtaczkę, drażniąc równocześnie językiem sam jej koniuszek. Byłem tuż za nią; mimo orgazmu dzielnie walczyła, by utrzymać tempo, choć raz po raz fiut wypadał jej spomiędzy warg i musiała zasysać od nowa.

W jakiś pokręcony sposób jeszcze bardziej mnie to podnieciło. Sam nie wiedziałem, kiedy dokładnie doszedłem. Sądziłem, że zdążę ją ostrzec, ale nagle zwyczajnie straciłem kontrolę i wypchnąłem biodra do przodu, zalewając jej buzię spermą. Nie wycofała się, więc strzeliłem jeszcze dwa razy. Czułem jak płyną po mnie strużki nasienia i śliny, zostawiając drażniący, chłodny ślad ciągnący się do brzucha i ud.

Z opóźnieniem odnotowałem, że przestałem ja stymulować. Ciągle łapczywie wciągałem powietrze, kiedy Sara ostrożnie odłożyła penisa na bok i prostując się, otarła usta wierzchem dłoni.

– Miałeś rację – stwierdziła, schodząc ze mnie. Od razu przysiadła jednak obok; widziałem, że drżą jej kolana. – Było dużo intensywniej, gdy poczekałam.

– I był happy end – zaśmiałem się.

KoincydencjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz