60. Sara

13 0 0
                                    

Patrzyłam na jezioro, które zdążyłam polubić. Jego niebiesko–zielona tafla migotała w oddali, a cichutki, ledwo słyszalny szum, okazał się być niezwykle kojącym dźwiękiem.

Pomyślałam, że z Piotrkiem mogłabym zamieszkać w takim miejscu. Daleko od innych ludzi, w ciszy i spokoju.

Wcześniej wydawało mi się, że nie jestem szczęśliwa w małej miejscowości. Że potrzebuję zgiełku miasta, tłumu wokół siebie, ulic które nigdy nie pustoszeją. Teraz dotarło do mnie, że to nigdy nie była kwestia miejsca, tylko osoby, z którą dzieliłam życie.

– Jesteś rozproszona. – Dobrzański podniósł na mnie wzrok. – O czym myślisz?

– O niczym. Wracaj do roboty – prychnęłam.

Bezceremonialnie położyłam mu dłoń na głowie i wepchnęłam z powrotem między swoje nogi. Potem poprawiłam materiał spódniczki rozkładając go na jego włosach. Dobrze, że spódniczek miałam dużo, nawet nie przypuszczałam jak bardzo się przydadzą.

Znów jego fantastyczny, giętki język pieścił mnie i dawał błogość. Może właśnie ów cudny stan spowodował, że moje myśli zbłądziły w kierunku wspólnej przyszłości. A może jego wcześniejsze stwierdzenie, że powinniśmy być razem.

Podniósł wyżej moją nogę w taki sposób, że oparłam ją na stoliku.

– Nie narzekam na twój smak, ale podkopujesz moją pewność siebie – stwierdził wsuwając we mnie palce i głaszcząc dla odmiany łechtaczkę kciukiem. – Może potrzebujesz dodatkowego bodźca, by się skupić.

Wyciągnął pozlepiane palce i skierował je do mojej drugiej dziurki. Wrócił do lizania, jednocześnie wsuwając je coraz głębiej i drażniąc. Westchnęłam rozkosznie; zacisnęłam palce na jego włosach, by już więcej nie gadał, tylko lepiej wykorzystał usta.

– Ssij – rozkazałam, dociskając go z wyczuciem.

O tak!

Uwielbiałam to. Lizanie było fajnie, ale najlepsze odczucia miałam, gdy zasysał mnie, mocno i długo. Odlatywałam przy tym, nic nie dawało mi równie silnych doznań.

– Ooh – jęknęłam cicho, gdy wreszcie osiągnęłam cel, a on przytrzymał mi nogi; przeciągał orgazm, aż nie umiałam dłużej znieść przyjemności i poprosiłam, by pozwolił mi odpocząć.

Cały weekend był cudowny. Czerwcowa pogoda nas rozpieszczała, opalaliśmy się, odpoczywaliśmy i oczywiście uprawialiśmy bardzo dużo seksu.

Zapomniałam jaka to frajda, gdy można się bzykać w dowolnym miejscu i o dowolnej porze – ot tak po prostu, bo akurat naszła mnie ochota. Piątek minął nam beztrosko i gdy sobotni wieczór zbliżał się wielkimi krokami, rozpaliliśmy grilla, otworzyliśmy piwo, a potem prowokacyjnie zdjęłam majtki i rzuciłam nimi w Piotra. Jak się okazało, była to fantastyczna decyzja.

– Grzeczna dziewczynka – pochwalił mnie wstając z kolan. Rozpiął spodnie i wyjął z nich naprężonego kutasa. Na ten widok oblizałam usta.

– Pokaż mi jak bardzo ci się podobało – powiedział podchodząc bliżej.

Postawił jedną stopę na kanapie i przyparł do mnie biodrami, praktycznie unieruchamiając mnie w miejscu. Wyciągnęłam rękę, ale odtrącił ją, nim dosięgnęłam celu.

– Nie. Ręce za siebie. Nie tylko ty lubisz poczuć władzę – zachrypiał złowieszczo, podnieconym tonem.

Posłusznie wykonałam rozkaz; w końcu wiedziałam, że odwdzięczy się, gdy ja przejmę kontrolę. Otworzyłam buzię i zassałam go; oplotłam językiem główkę, pozwoliłam by posuwał mnie w dogodnym dla niego tempie, nie przerywając kontaktu, nawet gdy ślina kapała mi kącikami ust. Doszedł i smakował słodko–kwaśno, ale połknęłam prawie wszystko, a resztki spłynęły mi po brodzie.

– Zamieszkaj ze mną – wypalił nagle.

Że co??

Zamarłam z językiem na jego fiucie.

– Pojebało cię? – spytałam kulturalnie, bo w tych okolicznościach byłyby na miejscu znacznie ostrzejsze słowa. – My się w ogóle nie znamy!

– Sara, przestań – żachnął się. – Jeśli czujesz, że mnie nie znasz to pytaj o co chcesz. Ja zupełnie szczerze proponuję ci, żebyś się wprowadziła. I tak nie masz gdzie mieszkać. Mówiłaś, że mieszkanie ci się podoba. Zapłacisz pół czynszu, obciągniesz mi pięć razy na tydzień i jesteśmy kwita, za rachunki już ci nie doliczam nic. Zgoda?

– Piotrek, ja pierdolę, możesz przestać się wydurniać, kiedy mówisz o poważnych sprawach?

– Nie wydurniam się  – oświadczył ciągle na luzie.– Choć drugi raz proponuję ci, żebyśmy spotykali się na poważnie, a ty drugi raz robisz unik. Powiedz wprost co myślisz. Jak chcesz się pukać bez zobowiązań, to też nie mam nic przeciwko.

– Ubierz się – odparłam, ale choć już zdążył się odsunąć, nie ruszyłam się z miejsca. Serce waliło mi jak po dziesiątej wódce z Redbullem, łatwo mogłam zemdleć albo zwymiotować.

Czy jestem gotowa na takie zobowiązanie?

– Sara...

– Dlaczego to robisz? – przerwałam mu, zrywając się z miejsca. Zaczęłam nerwowo przechadzać się po werandzie w jedną i drugą stronę. – Przez tamtych ludzi? Bo zabiłam faceta w twoim mieszkaniu? Uważasz, że teraz musisz mnie pilnować, żebym was nie wsypała?

KoincydencjaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz