Krystian wszedł do swojej byłej sypialni. Wyjął dużą, sportową torbę i położył ją na łóżku. Cicho westchnął. Rzucił telefon na kołdrę, a sam podszedł do szafy. Przyjrzał się jej zawartości. Wyjął swoje ulubione rzeczy i położył je na łóżku. Dobrał trochę bielizny w postaci bokserek i skarpetek.
Rozejrzał się po swoich rzeczach i cicho westchnął. Ruszył do łazienki, żeby wziąć swoje rzeczy również i z tego pomieszczenia.Od pamiętnej nocy minął tydzień. Nie udało mu się znaleźć Bartka. Mężczyzna po prostu rozpłynął się w powietrzu. Na domiar złego Sebastian wyjechał i policjant został sam ze złamaną ręką, zdany tylko na siebie i z kotem pod opieką.
<><><>
Aron wszedł do sypialni i stanął zszokowany. Na łóżku znajdowała się torba, a obok niej ułożone były rzeczy. Słyszał dźwięki krzątaniny dochodzące z łazienki. Zamknął oczy. Nagle usłyszał cichy dźwięk. Zerknął na łóżko i zobaczył telefon swojego chłopaka. Sięgnął po urządzenie.
Alex:
Nie mogę się doczekać, aż wrócisz do starej, dobrej Ameryki :D
Brunet zmarszczył brwi. Przewinął nieco konwersację swojego partnera. I to właśnie z niej dowiedział się, że chłopak planuje wrócić do Stanów. Zacisnął zęby.
:Ja
Przepraszam, ale nie wrócę... Zmieniłem zdanie. Zostaję tutaj.
Wiedział, że nie powinien. Że to nie było w porządku. Ale nie mógł oprzeć się pokusie. Wyciszył urządzenie i rzucił je na kołdrę. Sam usiadł na brzegu łóżka.
Krystian wyszedł z łazienki z kilkoma rzeczami w dłoni. Brunet ze zdziwieniem zauważył gips pokrywający prawe przedramię jego miłości. Zacisnął szczęki. Policjant spojrzał na niego, a potem spuścił głowę.
- Zapraszam. - Rzucił zimno. Krystian ani drgnął. - Chodź do mnie. - Powtórzył biznesmen. Policjant niepewnie przysunął się do swojego partnera. Zapanowała cisza.
- Kiedy zamierzałeś powiedzieć mi, że wyjeżdżasz do Stanów? - Spytał obojętnie. Krystian nieco rozchylił usta. - Zresztą, to już nieważne. - Brunet machnął ręką. - Połóż mi się na kolanach. - Polecił.
- ...co? - Zapytał cicho chłopak.
- Połóż mi się na kolanach. - Powtórzył Aron. - No dalej. - Przekonywał go. Policjant w końcu odłożył trzymane rzeczy do torby i niepewnie zbliżył się do swojego chłopaka. Brunet złapał go za zdrowe przedramię i rzucił na swoje kolana. Krystian poczuł jak jego facet zsuwa mu spodnie i bokserki.
- Co ty robisz?! - Pisnął zaskoczony. Brunet nie trzymał go w niepewności. Wymierzył jedno, niezbyt silne uderzenie w jego pośladki. Chłopak drgnął. - Zwariowałeś?! - Dodał dziwnie wysokim głosem.
- I tak miałem dać ci karę za podniesienie ręki na dziecko. - Wymruczał sprzedając mu drugie uderzenie. - Kiedy zamierzałeś powiedzieć mi, że wyjeżdżasz do Stanów? - Spytał ponownie. Krystian zacisnął zęby. Nie odpowiedział. Jęknął na kolejne, mocniejsze już, uderzenie. - Zapytałem o coś. - Rzucił zimno biznesmen.
- N-nie myślałem n-nad tym. - Wykrztusił młodszy. Mężczyzna zacisnął szczęki.
- Zamierzałeś zerwać ze mną przez telefon? - Spytał ponuro. Chłopak pokręcił głową. - Dobrze, porozmawiamy o tym później. - Rzucił i wzmocnił siłę uderzeń. Po zaledwie chwili policjant zaczął krzyczeć.10 klapsów później Krystian usilnie starał się utrzymać łzy w oczach, choć coraz mniej się kontrolował.
- Dlaczego masz rękę w gipsie? - Spytał spokojnie biznesmen na chwilę przerywając lanie policjanta. Pogładził ręką jego plecy okryte bawełnianą koszulką.
- J-jak byłem w szpitalu to- - Zaczął, jednak nie dokończył.
- JAK MOGŁEŚ NIE POWIEDZIEĆ MI, ŻE WYLĄDOWAŁEŚ W SZPITALU?! - Wściekł się brunet wymierzając bardzo mocne uderzenie. Krystian miał wrażenie, że jego wrzask było słychać na całej ulicy. Po chwili jedynymi dźwiękami w pomieszczeniu pozostały ich urywane oddechy i jego cichy płacz. Wtulił twarz w kołdrę. - Dlaczego tam trafiłeś? - Spytał tymczasem Aru. Jego głos nieco się uspokoił, a ciepła dłoń zaczęła gładzić plecy młodszego. Krystian potrzebował dłuższej chwili, żeby odpowiedzieć.
- P-pamiętasz j-ak minęliśmy się n-na korytarzu? T-ty wychodził-łeś z sypial-ni, a ja do niej w-chodzi-łem? - Spytał i zamknął oczy. Jego obita skóra cholernie bolała. Brunet zmarszczył brwi.
- Pamiętam.
- Szed-łem wtedy n-na akcję... - Wykrztusił zdrową ręką ocierając łzy ze swoich policzków. - N-nie wszystko posz-ło zgodnie z pl-anem i wylą-dowałem w sz-pitalu... - Dokończył i pociągnął nosem. Położył głowę na kołdrze. Znów zaczął płakać. Nawet do końca nie wiedział dlaczego. Brunet widząc stan swojego chłopaka złapał go ostrożnie, a potem podniósł go, posadził na swoich kolanach i mocno przytulił do siebie. Policjant objął jego tors ramionami i jeszcze bardziej się rozpłakał. Duża, ciepła dłoń gładziła jego plecy, a druga przykryła go ciepłym kocem.
- M-myślałem, że tam um-rę... - Wykrztusił. - W prze-ciągu jednej ak-cji mogłem z-ginąć cztery razy-y... - Dodał
- Ale już jesteś ze mną. Cały i bezpieczny. - Wymruczał Aru, delikatnie kołysząc swoją drugą połówkę. Chłopak znowu zaczął płakać.
- Pokłó-ciłem się z O-olem... - Wykrztusił.
- Och, kochanie... - Wymruczał biznesmen, jeszcze mocniej przytulając mniejsze ciałko.
- C-chciałem z-nal-eść Bartka... - Ciągnął dalej. - Szu-ka-ałem go prze-ez cały tydzie-eń... - Zapłakał i ukrył swoją twarz w koszulce swojego chłopaka.
- Dlaczego do nie mnie nie przyszedłeś? - Spytał troskliwie brunet. - Przecież wiesz, że bym ci pomógł. Zająłbym się tobą. - Dodał wolną dłonią przeczesując włosy swojego chłopaka.
- M-myślałem, ż-e jesteś na mnie zły-y... - Wyszeptał policjant.
- Dlaczego miałbym być? - Zapytał cicho.
- Z-za to, że pod-niosłem rękę na m-małą... - Wyjaśnił, jeszcze mocniej przytulając swojego chłopaka. - M-myślałem, że nie chcesz mnie widzieć... - Dodał i na chwilę go puścił, żeby wytrzeć swoje policzki.
- Ja myślałem, że ty jesteś zły na mnie... - Wyszeptał zaskoczony biznesmen.
- Z-za co miał-bym być na ciebie zły-y? - Zapytał chłopak. Ponownie wcisnął się w swojego partnera.
- Za to, że byłem dla ciebie za ostry... - Mruknął cicho.
- Należało mi się. - Powiedział i zamilkł. Po chwili znów wybuchł płaczem. Zaskoczony brunet przycisnął go do siebie.
- Przepraszam, kochanie... - Szepnął, tuląc policzek do jego głowy.
- J-ja te-eż... - Wykrztusił młodszy.
- Powinniśmy byli ochłonąć i od razu ze sobą porozmawiać... - Zauważył. Starł łzy z policzków swojego chłopaka. Te znów zaczęły płynąć. Biznesmen zgadł, że chłopak po prostu potrzebuje się wypłakać. - Chodź, kochanie. - Mruknął. Odsunął torbę i inne rzeczy na bok, a sam przysunął się do zagłówka. Oparł się o niego sprawiając, że policjant prawie się na nim położył. Ułożył dłoń na jego ciemnych włosach i wplótł w nie palce. Drugą ręką szczelnie przykrył swojego płaczącego chłopaka, a potem przytulił go do siebie.
Wyglądało na to, że właśnie zażegnali swój kryzys.***
Mówiłem, że początek tej części przypadnie Wam do gustu ;)
Do przeczytania,
- HareHeart

CZYTASZ
Piekło Dantego (2)
ActionOtóż wattpadowy limit wynosi 200 części na jedno dzieło, więc zostałem zmuszony do przeniesienia części pracy do nowej książki. Mam nadzieję, że nie będzie to dla Was wielkim problemem ^^ Zapraszam do lektury