Rozdział 286

41 1 9
                                    

Krystian westchnął i nieco zmienił pozycję. Nogi zaprotestowały ognistym bólem. Zdążył się już do niego przyzwyczaić, co nie zmienia faktu, że i tak skrzywił się na to nieprzyjemne doznanie. Od jego obudzenia się ze śpiączki minął tydzień. Jego mięśnie nadal wymagały rehabilitacji ale był już w stanie zmienić pozycję na łóżku.
Leżał właśnie na wznak i w milczeniu wpatrywał się w sufit. „Obawiam się, że bez wózka się nie obejdzie. Robi pan postępy, ale są za małe, by mógł pan zacząć chodzić przed wyjściem ze szpitala.", to właśnie powiedział mu lekarz. Miał ochotę wyć. Cholernie się tego bał. Nie chciał dodatkowo obciążać Sebastiana, blondyn i tak pomógł mu wystarczająco. Zwyczajnie wstydził się poprosić rodziców Arona o pomoc, a Bartka czy Olgierda nie chciał widzieć. Wygląda na to, że został sam. Czuł jak łzy usilnie cisną mu się do oczu. Przygryzł wargę.
- Cześć, Braciszku! - Zaświergotał Sebastian wchodząc do jego sali. Targał ze sobą dziwnie duże pudełko. Położył je na niewielkiej szafce koło jego łóżka i usiadł obok. - Coś się stało? Wyglądasz... smutno. - Wymruczał w końcu blondyn. Krystian spuścił głowę. Jego brat westchnął cicho i usiadł na jego łóżku. Wyciągnął do niego ręce. Policjant powoli podniósł się, a potem cicho westchnął. Blondyn zamknął go w szczelnym uścisku, który Krystian niepewnie odwzajemnił.
- Chcesz mi powiedzieć co się stało? - Szepnął Sebastian wprost do jego ucha. Brunet poczuł, że jeszcze bardziej chce mu się przez to płakać.
- Robię za małe postępy, żebym mógł chodzić przed wyjściem ze szpitala. - Wyznał w końcu. - Wyląduję na wózku. - Miauknął jeszcze.
- Och... - Mruknął tylko blondyn. Krystian poczuł, że przegrywa walkę z własnymi łzami i zacisnął dłonie na koszulce brata, byleby tylko ten się nie odsunął. Blondyn poczuł, że policjant zaczął po prostu płakać, więc objął go nieco ciaśniej usilnie zastanawiając się jak poprawić mu humor. - Przecież nie powiedzieli ci, że już w ogóle nigdy nie będziesz chodził, prawda? - Zauważył miękko, wolną dłonią delikatnie gładząc jego plecy.
- A-ale myślałem, ż-że bę-dę już c-chodził... - Wykrztusił chłopak.
- Rozumiem... - Mruknął tylko blondyn jeszcze bardziej wzmacniając uścisk.

Chwilę siedzi tak w ciszy. Nagle policjant zmarszczył brwi. 
- ...Chcesz mi coś powiedzieć? - Spytał nagle. 
- Huh?
- Czuję, że chcesz mi coś powiedzieć. - Chłopak pociągnął nosem i jeszcze mocniej wtulił się w blondyna. - Jeśli to mają być jakieś słowa na pocieszenie, daruj sobie. - Rzucił gorzko. - Nie chcę ich słuchać. - Powiedział dosadnie.
- Okay... Myślałem, że ci to pomoże... - Wymruczał, a następnie odetchnął z nieopisaną ulgą, że Krystian dał się na to nabrać. Jego policyjny szósty zmysł był czasem nie do zniesienia.

- Chcesz przejrzeć prezenty? - Zagaił dziennikarz, gdy zauważył, że brunetowi trochę lepiej.
- Jakie prezenty? - Spytał ponuro, w dalszym ciągu leżąc na ramieniu brata.
- Te dzieciaki, którym pomogłeś zrobiły ci laurki. - Powiedział. Krystian słyszał, że się uśmiechał. Zastanowił się chwilę, a potem niepewnie się odsunął. Przetarł policzki dłonią. Sebastian jakby nigdy nic zgarnął pudełko i położył je na jego kolanach. Chłopak otworzył je i zauważył dziesiątki kolorowych karteczek. Wziął pierwszą z nich i mimowolnie się uśmiechnął. Przestawiała koślawo narysowanego policjanta trzymającego w ręce coś na kształt pistoletu. Na odwrocie znajdował się krótki tekst napisany koślawym, dziecięcym pismem. 

Dzienkuję za uratowanie moiego pszyjaciela.
- Adian

Błędy w tekście sprawiły, że jego uśmiech tylko się poszerzył. Sebastian zauważył jego wesoły grymas i również się wyszczerzył.
- Widzę, że poprawiłem ci humor. - Zagaił w końcu.
- Jeju, no popatrz na to. - Rozczulił się policjant podsuwając mu laurkę pod sam nos. - Przecież to jest przeurocze. - Wyznał szczęśliwy jak dziecko otwierające prezenty pod choinkę. - Jest tam coś jeszcze? - Spytał i od razu zabrał się za czytanie następnej.

Ta była obsypana różnokolorowym brokatem. Na przodzie znajdowały się serduszka i kwiatki, natomiast z tyłu kolejny, słodki tekst.

Pomugł pan znaleść moją kolerzankę. Dziękuję!
- Paulina

Jego uśmiech zyskał na sile.

---

Resztę dnia spędzili wspólnie oglądając laurki od dzieci. Krystian nagle zaczął się zastanawiać czy blondyn nie zrobił ich sam, żeby poprawić mu humor. Wyobraził sobie brata w skupieniu piszącego wyrazy z błędami, z brokatem we włosach i farbą na policzkach, i parsknął śmiechem. Sebastian podniósł na niego wzrok znad rysunku policyjnego samochodu.
- Z czego się śmiejesz? - Zapytał rozbawiony gdy brunet śmiał się coraz bardziej i bardziej.
- B-bo wyobraziłem sobie ciebie robiącego te laurki. - Wykrztusił w końcu. - Wiesz, pisałbyś z błędami, z włosami całymi w brokacie i z farbą na twarzy. - Rzucił i znów zaniósł się śmiechem. Sebastian też zaczął się śmiać.
- Aż tak cię to bawi? - Zapytał rozbawiony. Krystian nie odpowiedział, nie był w stanie złapać tchu ze śmiechu. Sebastian znów parsknął śmiechem. Udzieliła mu się głupawka bruneta. I śmiali się tak we dwójkę, aż ktoś im nie przeszkodził. Daniel Habarz wszedł do sali i uśmiechnął się lekko na atmosferę panującą w sali.
- Dzień dobry. - Rzucił. Bracia odpowiedzieli z trudem, ale jakoś im się udało. - Przeszkadzam? - Dopytał doktor.
- N-nie. - Wykrztusił Sebastian i otarł łzy z kącików oczu. - Po prostu oglądaliśmy laurki dla Krystiana i zaczęliśmy się śmiać. - Wytłumaczył.
- Dobrze widzieć pana w dobrym humorze. - Rzucił ciepło lekarz. - Mógłby pan zejść? Muszę zdjąć z niego kołdrę. - Dodał. Sebastian zeskoczył z łóżka i szybko zebrał porozrzucane laurki. Krystian lekko się skrzywił.
- Naprawdę musi pan zdejmować ze mnie kołdrę? Zawsze cholernie mi zimno. - Poskarżył się.
- Tak jak powiedział pana lekarz prowadzący, to zapewne wina krążenia. Jak wróci pan do siebie powinno panu przejść. - Powiedział i zdjął z niego kołdrę.
- Ma pan już pełnię władzy w rękach, to bardzo dobrze. A wykorzystując więcej czasu skupimy się na nogach, dobrze? - Zaproponował. Chłopak tylko się skrzywił.
- Znowu będę krzyczeć z bólu. - Westchnął pół żartem, pół serio.
- Dlaczego to go boli? - Spytał nagle Sebastian.
- W sensie... to nie boli-boli. - Zaczął brunet. - Znasz to uczucie jak coś ci zdrętwieje do stanu, kiedy w ogóle nie czujesz tej kończyny i potem spróbujesz nią poruszać? To coś takiego. - Wytłumaczył. Sebastian mimowolnie się skrzywił.
- Kluczowa jest regularna rehabilitacja. - Powiedział lekarz. - Im więcej będzie pan ćwiczył, tym szybciej to minie. Równocześnie trzeba pamiętać, że nie wolno panu obciążać nóg, bo na pewno są osłabione po śpiączce i mogą nie utrzymać pana ciężaru.
- Ale przecież już chodziłem. - Zauważył Krystian.
- Tak, ale były to bardzo krótkie dystanse. Maksymalnie 3 metry. Zresztą sam pan widział jak ciężko się panu szło. - Mruknął nieco zniżając głos. Chłopak tylko westchnął. Już pamiętał dlaczego miał tak zły humor gdy jego brat przyszedł w odwiedziny. Doktor stanął obok i złapał jego nogę, po czym ostrożnie ją zgiął. Krystian zacisnął powieki. Sebastian wpadł na pomysł.
- Która laurka najbardziej ci się podoba? - Zagaił. Chłopak spojrzał na niego i zamyślił się. Blondyn popatrzył na doktora. Ten puścił mu oczko i uśmiechnął się. Blondyn odwzajemnił gest.

***

Już tak blisko, tak tyci-tyci ja nie mogę qwq

Do przeczytania,
- HareHeart


Piekło Dantego (2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz