Aron usłyszał dźwięk swojego telefonu. Wyciągnął się i zgarnął urządzenie.
- Cześć, synku. - Zaczęła cicho kobieta.
- Hej, mamuś. - Odparł brunet nie potrafiąc zatuszować szczęścia w swoim głosie. Po drugiej stronie zapanowała chwilowa cisza.
- Cieszę się, że się pogodziliście. - Odetchnęła kobieta. W jej głosie wybrzmiała ulga.
- Wiesz, co się okazało? - Spytał brunet z szerokim, pełnym rozbawienia uśmiechem na ustach. - Ja nie chciałem z nim rozmawiać, bo myślałem, że jest na mnie wściekły, a on nie chciał ze mną rozmawiać, bo myślał, że ja jestem wściekły na niego. - Zaśmiał się. Luiza prychnęła rozbawiona.
- Typowi faceci. - Skomentowała. - A jak się czuje? - Dopytała.
- Okazało się, że po tej sprawie z tym starym zboczeńcem najpierw pokłócił się ze mną, potem z Olgierdem, zamieszkał z Sebastianem, potem musiał stawić się na pilną akcję i parę razy prawie w niej zginął, a w jej wyniku skończył w szpitalu. Ma rękę w gipsie. - Zakończył.
- Biedactwo. - Mruknęła Luiza. - Mam nadzieję, że się nim zajmujesz. - Dodała nieco groźniej.
- Oczywiście, że tak. - Uśmiechnął się. - Co prawda, żeby dowiedzieć się tego wszystkiego, co ci powiedziałem, musiałem przełożyć go przez kolano i na siłę wszystko z niego wyciągnąć. Ale opatrzyłem go, a dzisiaj rano trochę wykorzystałem sytuację, bo wziąłem go na kolana i karmiłem naleśnikami. - Uśmiechnął się szeroko. - Powtarza mi, że to tylko do póki nie zdejmą mu gipsu, ale przecież nie musi wiedzieć, że bardzo chętnie jeszcze go pokarmię, prawda? - Spytał. Usłyszał cichy śmiech swojej matki.
- Rozczulasz mnie. - Rzuciła rozchichotana Luiza.
- Moglibyście jeszcze na chwilę zająć się dziećmi? - Poprosił. - Jak Adaś wejdzie w fazę brania na ręce, to Krystian nigdy nie pozbędzie się tego gipsu z ręki. - Wymruczał.
- Jasne, zajmiemy się nimi. - Odparła kobieta. Aron uśmiechnął się do siebie i włączył kamerkę. Skierował telefon na swojego chłopaka. Policjant wtulał się w swojego mężczyznę i słodko drzemał. - Uroczy. - Skomentowała z uśmiechem Luiza.
- Wiem, że uroczy. - Odparł rozczulony biznesmen. - Moje słoneczko. - Szepnął jeszcze i cmoknął miękkie włoski swojego chłopaka.
- Dobrze, słonko, muszę lecieć. - Westchnęła kobieta. - Dbaj o niego. - Rzuciła jeszcze na pożegnanie i rozłączyła się.
- Oczywiście, że będę o ciebie dbał. - Szepnął brunet przesuwając palcami po jego skórze.---
Krystian otworzył oczy i cicho westchnął. Było mu ciepło i wygodnie. Czyli tak, jak lubił najbardziej. Wtulił się w materac i uśmiechnął gdy poczuł jak właśnie ten materac oplata jego ciało ramionami.
- Dzień dobry, dziubku. - Uśmiechnął się brunet.
- Hej. - Ziewnął chłopak. Spróbował się podnieść, lecz oparł ciężar ciała na złamanej ręce. Syknął i spadł na swojego partnera. - Przepraszam- - Rzucił szybko, starając się jakoś uratować swoją twarz. Brunet złapał go i położył na sobie. Przytulił jego ciałko do swojego torsu. Położył dłoń na jego zarumienionym policzku i przeciągnął po nim palcami.
- Skarbie... - Westchnął czule. - Prosiłem cię, żebyś uważał na tą rękę. - Rzucił. Podniósł się do siadu co sprawiło, że chłopak usiadł razem z nim. - Chcę, żebyś wyleczył tą rączkę. - Mruknął jeszcze i delikatnie go pocałował. - Okay? - Zapytał.
- Okay. - Szepnął chłopak, przysuwając usta na kolejny pocałunek.
- Wracamy do spania? - Spytał cicho biznesmen. - Możemy jeszcze coś obejrzeć. - Wymruczał w różowe wargi swojej drugiej połówki.
- Możemy iść posprzątać... Albo mogę coś porysować... Albo ci w czymś pomóc... - Podsuwał chłopak.
- Skarbie, wszystkie te czynności wymagają drugiej ręki. - Zauważył brunet.
- Razem z moją masz trzy więc nie widzę problemu. - Szepnął klejąc się do swojej miłości. Aru zachichotał i odwzajemnił pocałunek.
- A ja widzę. Zabraniam ci robić czegokolwiek dopóki nie zdejmą ci gipsu. - Powiedział nieco bardziej stanowczo i dla podkreślenia swojej ostatecznej decyzji położył dłoń na wciąż sinym pośladku swojego chłopaka. Młodszy cicho westchnął. Jego skóra dalej była wrażliwa. - Zrozumiano? - Spytał. Krystian lekko pokiwał głową. - Cieszę się, skarbie. - Mruknął brunet. Przyciągnął chłopaka do kolejnego pocałunku. - Możemy jeszcze troszkę się polenić. - Uśmiechnął się do niego ciepło. - Potem pójdziemy na spacerek. Co ty na to? - Spytał.
- Mi pasuje. - Mruknął cicho chłopak. Brunet posłał w jego stronę uśmiech.
- Jakieś życzenia odnośnie filmu, mój królewiczu? - Zapytał czule biznesmen.
- Możemy pooglądać jakieś seriale. - Zaproponował. - Czas szybciej zleci. - Westchnął jeszcze, mocniej wtulając się w swojego faceta.
- Mądry wybór, kochanie. - Zagruchał mężczyzna. Przełączył na odpowiedni kanał i na powrót położył się ze swoim chłopcem. Ułożył się za nim i szczelnie wtulił jego plecy w swoją klatkę piersiową. Okrył ich kocem. Złożył delikatny pocałunek na jego policzku. Znów w jego umysł wdarła się świadomość, że jego chłopiec nie ma na sobie nic poza jego przydługą koszulką.
- Nie jest ci zimno? - Zapytał troskliwie brunet.
- Nie. - Odparł z uśmiechem chłopak. Wsunął się trochę bardziej w koc. - Jest miękko i ciepło. - Powiedział uśmiechnięty
- To dobrze, Kociątko. Gdyby coś się działo to mi powiedz, dobrze? - Poprosił.
- Ja mam rękę w gipsie, a nie dziecko w brzuchu. - Zaśmiał się policjant. Właśnie w tej chwili Aru położył dłoń na jego brzuchu, lekko przytulając go do siebie.- Czasem żałuję, wiesz? - Spytał po dłuższej chwili ciszy.
- Czego? - Sapnął niepewnie chłopak odwracając głowę, by spojrzeć na biznesmena. Przez głowę przelatywały mu różne odpowiedzi.
- Że nie możemy mieć własnego dziecka. - Westchnął cicho, kciukiem gładząc skórę na jego brzuchu. - Byłoby tylko nasze. - Mruknął z dziwnym, smutnym rozczuleniem w głosie. - Przyszedłbyś do mnie i powiedział, że będę tatą... - Szepnął rozczulony. - Musiałbym znosić twoje humorki. - Zachichotał krótko. Nadal gładził jego brzuch przez materiał bawełnianej koszulki. - Biegać po jedzenie do sklepu... - Uśmiechnął się i delikatnie pocałował jego głowę. - Wybieralibyśmy ubranka i zabawki... - Złapał jego zdrową rękę i położył na jego brzuchu. Skrzyżował palce ich dłoni, by też móc podotykać swojego chłopaka. - Opowiadałbyś na komendzie, że idziesz na urlop... Mógłbym się ekscytować nowym maleństwem w rodzinie... Chwalić się znajomym, że będę miał swoje dziecko... - Wymruczał smutno. Krystian nie mógł tego dłużej słuchać. Odwrócił się w jego stronę i położył dłonie na jego policzkach. Potarł palcami jego skórę.
- Skarbie... - Zaczął cicho. - Ja też zawsze chciałem mieć swoje dzieci. - Wymruczał i nakierował na siebie wzrok granatowych tęczówek. - Jak widzisz los chciał inaczej. - Uśmiechnął się blado.***
Do przeczytania,
- HareHeart
CZYTASZ
Piekło Dantego (2)
ActionOtóż wattpadowy limit wynosi 200 części na jedno dzieło, więc zostałem zmuszony do przeniesienia części pracy do nowej książki. Mam nadzieję, że nie będzie to dla Was wielkim problemem ^^ Zapraszam do lektury