Rozdział 204

83 5 1
                                    

Aron usłyszał dźwięk swojego telefonu. Wyciągnął się i zgarnął urządzenie. 
- Cześć, synku. - Zaczęła cicho kobieta.
- Hej, mamuś. - Odparł brunet nie potrafiąc zatuszować szczęścia w swoim głosie. Po drugiej stronie zapanowała chwilowa cisza.
- Cieszę się, że się pogodziliście. - Odetchnęła kobieta. W jej głosie wybrzmiała ulga.
- Wiesz, co się okazało? - Spytał brunet z szerokim, pełnym rozbawienia uśmiechem na ustach. - Ja nie chciałem z nim rozmawiać, bo myślałem, że jest na mnie wściekły, a on nie chciał ze mną rozmawiać, bo myślał, że ja jestem wściekły na niego. - Zaśmiał się. Luiza prychnęła rozbawiona.
- Typowi faceci. - Skomentowała. - A jak się czuje? - Dopytała.
- Okazało się, że po tej sprawie z tym starym zboczeńcem najpierw pokłócił się ze mną, potem z Olgierdem, zamieszkał z Sebastianem, potem musiał stawić się na pilną akcję i parę razy prawie w niej zginął, a w jej wyniku skończył w szpitalu. Ma rękę w gipsie. - Zakończył.
- Biedactwo. - Mruknęła Luiza. - Mam nadzieję, że się nim zajmujesz. - Dodała nieco groźniej.
- Oczywiście, że tak. - Uśmiechnął się. - Co prawda, żeby dowiedzieć się tego wszystkiego, co ci powiedziałem, musiałem przełożyć go przez kolano i na siłę wszystko z niego wyciągnąć. Ale opatrzyłem go, a dzisiaj rano trochę wykorzystałem sytuację, bo wziąłem go na kolana i karmiłem naleśnikami. - Uśmiechnął się szeroko. - Powtarza mi, że to tylko do póki nie zdejmą mu gipsu, ale przecież nie musi wiedzieć, że bardzo chętnie jeszcze go pokarmię, prawda? - Spytał. Usłyszał cichy śmiech swojej matki.
- Rozczulasz mnie. - Rzuciła rozchichotana Luiza. 
- Moglibyście jeszcze na chwilę zająć się dziećmi? - Poprosił. - Jak Adaś wejdzie w fazę brania na ręce, to Krystian nigdy nie pozbędzie się tego gipsu z ręki. - Wymruczał.
- Jasne, zajmiemy się nimi. - Odparła kobieta. Aron uśmiechnął się do siebie i włączył kamerkę. Skierował telefon na swojego chłopaka. Policjant wtulał się w swojego mężczyznę i słodko drzemał. - Uroczy. - Skomentowała z uśmiechem Luiza.
- Wiem, że uroczy. - Odparł rozczulony biznesmen. - Moje słoneczko. - Szepnął jeszcze i cmoknął miękkie włoski swojego chłopaka.
- Dobrze, słonko, muszę lecieć. - Westchnęła kobieta. - Dbaj o niego. - Rzuciła jeszcze na pożegnanie i rozłączyła się.
- Oczywiście, że będę o ciebie dbał. - Szepnął brunet przesuwając palcami po jego skórze.

---

Krystian otworzył oczy i cicho westchnął. Było mu ciepło i wygodnie. Czyli tak, jak lubił najbardziej. Wtulił się w materac i uśmiechnął gdy poczuł jak właśnie ten materac oplata jego ciało ramionami.
- Dzień dobry, dziubku. - Uśmiechnął się brunet.
- Hej. - Ziewnął chłopak. Spróbował się podnieść, lecz oparł ciężar ciała na złamanej ręce. Syknął i spadł na swojego partnera. - Przepraszam- - Rzucił szybko, starając się jakoś uratować swoją twarz. Brunet złapał go i położył na sobie. Przytulił jego ciałko do swojego torsu. Położył dłoń na jego zarumienionym policzku i przeciągnął po nim palcami. 
- Skarbie... - Westchnął czule. - Prosiłem cię, żebyś uważał na tą rękę. - Rzucił. Podniósł się do siadu co sprawiło, że chłopak usiadł razem z nim. - Chcę, żebyś wyleczył tą rączkę. - Mruknął jeszcze i delikatnie go pocałował. - Okay? - Zapytał.
- Okay. - Szepnął chłopak, przysuwając usta na kolejny pocałunek. 
- Wracamy do spania? - Spytał cicho biznesmen. - Możemy jeszcze coś obejrzeć. - Wymruczał w różowe wargi swojej drugiej połówki.
- Możemy iść posprzątać... Albo mogę coś porysować... Albo ci w czymś pomóc... - Podsuwał chłopak.
- Skarbie, wszystkie te czynności wymagają drugiej ręki. - Zauważył brunet.
- Razem z moją masz trzy więc nie widzę problemu. - Szepnął klejąc się do swojej miłości. Aru zachichotał i odwzajemnił pocałunek.
- A ja widzę. Zabraniam ci robić czegokolwiek dopóki nie zdejmą ci gipsu. - Powiedział nieco bardziej stanowczo i dla podkreślenia swojej ostatecznej decyzji położył dłoń na wciąż sinym pośladku swojego chłopaka. Młodszy cicho westchnął. Jego skóra dalej była wrażliwa. - Zrozumiano? - Spytał. Krystian lekko pokiwał głową. - Cieszę się, skarbie. - Mruknął brunet. Przyciągnął chłopaka do kolejnego pocałunku. - Możemy jeszcze troszkę się polenić. - Uśmiechnął się do niego ciepło. - Potem pójdziemy na spacerek. Co ty na to? - Spytał.
- Mi pasuje. - Mruknął cicho chłopak. Brunet posłał w jego stronę uśmiech.
- Jakieś życzenia odnośnie filmu, mój królewiczu? - Zapytał czule biznesmen.
- Możemy pooglądać jakieś seriale. - Zaproponował. - Czas szybciej zleci. - Westchnął jeszcze, mocniej wtulając się w swojego faceta. 
- Mądry wybór, kochanie. - Zagruchał mężczyzna. Przełączył na odpowiedni kanał i na powrót położył się ze swoim chłopcem. Ułożył się za nim i szczelnie wtulił jego plecy w swoją klatkę piersiową. Okrył ich kocem. Złożył delikatny pocałunek na jego policzku. Znów w jego umysł wdarła się świadomość, że jego chłopiec nie ma na sobie nic poza jego przydługą koszulką. 
- Nie jest ci zimno? - Zapytał troskliwie brunet.
- Nie. - Odparł z uśmiechem chłopak. Wsunął się trochę bardziej w koc. - Jest miękko i ciepło. - Powiedział uśmiechnięty
- To dobrze, Kociątko. Gdyby coś się działo to mi powiedz, dobrze? - Poprosił.
- Ja mam rękę w gipsie, a nie dziecko w brzuchu. - Zaśmiał się policjant. Właśnie w tej chwili Aru położył dłoń na jego brzuchu, lekko przytulając go do siebie. 

- Czasem żałuję, wiesz? - Spytał po dłuższej chwili ciszy.
- Czego? - Sapnął niepewnie chłopak odwracając głowę, by spojrzeć na biznesmena. Przez głowę przelatywały mu różne odpowiedzi.
- Że nie możemy mieć własnego dziecka. - Westchnął cicho, kciukiem gładząc skórę na jego brzuchu. - Byłoby tylko nasze. - Mruknął z dziwnym, smutnym rozczuleniem w głosie. - Przyszedłbyś do mnie i powiedział, że będę tatą... - Szepnął rozczulony. - Musiałbym znosić twoje humorki. - Zachichotał krótko. Nadal gładził jego brzuch przez materiał bawełnianej koszulki. -  Biegać po jedzenie do sklepu... - Uśmiechnął się i delikatnie pocałował jego głowę. - Wybieralibyśmy ubranka i zabawki... - Złapał jego zdrową rękę i położył na jego brzuchu. Skrzyżował palce ich dłoni, by też móc podotykać swojego chłopaka. - Opowiadałbyś na komendzie, że idziesz na urlop... Mógłbym się ekscytować nowym maleństwem w rodzinie... Chwalić się znajomym, że będę miał swoje dziecko... - Wymruczał smutno. Krystian nie mógł tego dłużej słuchać. Odwrócił się w jego stronę i położył dłonie na jego policzkach. Potarł palcami jego skórę. 
- Skarbie... - Zaczął cicho. - Ja też zawsze chciałem mieć swoje dzieci. - Wymruczał i nakierował na siebie wzrok granatowych tęczówek. - Jak widzisz los chciał inaczej. - Uśmiechnął się blado.

***

Do przeczytania,
- HareHeart

Piekło Dantego (2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz