Rozdział 209

76 4 5
                                    

- Chodź, Kotku. - Westchnął Aru. - Musimy się ubrać. - Wyjaśnił i wstał. Wyciągnął dłoń w jego stronę i pomógł mu podnieść się z kanapy. Chłopak cicho mruknął.
Razem udali się na górę. Podeszli do szafy i otworzyli drzwi.
- Pomóc ci? - Spytał troskliwie brunet. Chłopak zarumienił się i pokiwał lekko głową. Usta jego partnera rozciągnęły się w uśmiechu. Wybrał mu jasną koszulkę i ciemne spodnie. Pomógł mu się ubrać, a potem sam założył na siebie ciemną bluzę i ciemne jeasny.
- Dam jeszcze jeść zwierzakom i możemy iść. - Uśmiechnął się do niego promiennie. 

Zeszli na dół.
Aron podszedł do misek i wsypał do nich karmy.
Wychodząc zauważyli Vergila, który drzemał na kominku i Lucy'ego, który spał na dywanie tuż obok paleniska.  Wymienili rozczulone uśmiechy i po cichu wyszli z domu.

Udali się do swoich sąsiadów. Otworzył im Marian.
- Dobrze was widzieć. - Rzucił na przywitanie i objął policjanta. Z biznesmenem wymienił mocne uściski dłoni. - Chodźcie, chodźcie. Zapraszamy. - Zachęcił ich do wejścia do wnętrza. Policjant wszedł do wnętrza i rozejrzał się. Dom był bardzo ładny, budynek był średniej wielkości, miał dwa piętra. Korytarz, w którym obecnie się znajdowali był urządzony w ciepłych, zachęcających kolorach. Zdjęli swoje buty, a potem pozwolili zaprowadzić się do salonu. W pomieszczeniu na kanapie siedział szczupły mężczyzna. Miał średniej długości, krucze włosy, przyprószone odrobiną siwizny. Jego policzki nosiły na sobie ślady zarostu, natomiast ciepłe, brązowe oczy i szeroki uśmiech same zachęcały do bliższego kontaktu.
- Cieszę się, że wreszcie mogę cię poznać. Ten psorek bez przerwy o tobie świergotał. - Uśmiechnął się do swojego partnera i przywitał się z policjantem, a potem i z biznesmenem.
- Siadajcie. Piwa, wódki? - Zapytał. - Zaraz ma przyjść pizza. 
- Ja nic nie piję. - Westchnął cicho policjant. - Ten gips odbiera mi chęci do życia. - Rzucił i prychnął rozbawiony.
- Jeszcze dwa tygodnie, Słońce. - Pocieszył go brunet.
- Dokładnie! - Poparł go Jan. - Szybko przeleci, a potem wpadniecie na piwko. - Uśmiechnął się do nich i puścił im oczko.
- Ogarnąłbyś się, pijaczyno. - Mruknął Marian i czule trzepnął go w głowę.
- Jak możesz bić swojego ukochanego mężczyznę? - Zapytał wręcz oburzony. Nauczyciel wzruszył ramionami z tajemniczym uśmiechem rozciągającym jego usta. Mężczyzna udał się gdzieś i wrócił po chwili, dzierżąc ze sobą 3 butelki piwa. Rozdał je im.
- Jesteś pewien, że nic nie chcesz? - Spytał jeszcze Marian.
- Nie, naprawdę dziękuję. - Uśmiechnął się do niego Krystian, siadając na kanapie i opierając się o swojego mężczyznę. - Ktoś będzie musiał zatargać tego wielkoluda do domu. - Zaśmiał się jeszcze. Jan zachichotał. Jego brązowe oczy rozbłysły wesołymi ognikami.
- Chętnie pomogę. Takie ciasteczko aż żal spuszczać z oczu. - Rzucił zmysłowo i puścił oczko brunetowi. Ten zamarł z butelką uniesioną na wysokość swojej twarzy. 
- To ciasteczko jest już zajęte. - Odparł czule Krystian i szczelnie przytulił się do swojej drugiej połówki.
- Przepraszam, czy ty uważasz, że on jest przystojniejszy ode mnie?! - Oburzył się nauczyciel, prężąc swoje ciało. Jan parsknął śmiechem.
- Z was obu są ciasteczka. - Skomentował z uśmiechem.
- Oj tak, zdecydowanie. - Poparł go nauczyciel. 
- A Krystian to słodka, śliczna Laleczka. - Wtrącił biznesmen, czule oplatając swojego partnera ramieniem. - Zbalansuje naszą męskość. - Dodał jeszcze i dotknął nosem jego policzka. Chłopak spłonął rumieńcem.
- A on to jest przesłodki. - Rzucił Jan. 
- Oczywiście, że jest! - Poparł go Aru.
- Będziesz wreszcie cicho? - Oburzył się młodszy i zatkał mu usta ręką. Poczuł jak jego facet przesuwa językiem po jego skórze, przy okazji wyzywająco patrząc mu w oczy. Granatowe tęczówki lśniły od wesołych ogników. Cicho westchnął, załamany zachowaniem swojego dojrzałego, odpowiedzialnego mężczyzny. - Głupek. - Fuknął i mimowolnie się uśmiechnął.
- Słodziak. - Odparł rozczulony brunet. Pogłaskał palcami jego bok.
- Krystian, weź mi powiedz czym mogę się zająć jak mam coś złamane albo skręcone? - Zaczął nagle Jan. - Mam wyjątkowego pecha jeśli chodzi o wypadki na motorze. - Skrzywił się.
- Gdybyś nie jeździł jak wariat, to nic by się nie działo. - Odparł nauczyciel i usiadł obok swojego chłopaka. 
- Przecież ty jeździsz dokładnie tak samo jak ja! - Wtrącił oburzony jeździec. - No nieważne, to jakie masz pomysły na zabicie nudy? - Spytał Krystiana. Policjant ciężko westchnął.
- Nie mam. - Odparł szczerze. - Jak człowiek robi w służbach, to jest przyzwyczajony, że ciągle coś się dzieje. Nie wiem, akcje, porwania, pościgi i tak dalej. A teraz nie dość, że cały czas siedzę w domu, to jeszcze moja gosposia nie pozwala mi się ruszać z kanapy. - Fuknął czule w stronę swojego faceta. 
- Masz uważać na rękę. - Upomniał go jego mężczyzna.
- I widzisz? Z nim tak cały czas! Nawet pomóc sobie nie pozwala, a ja siedzę, a w zasadzie to leżę całymi dniami i zapuszczam korzenie. - Rzucił.
- Oj, Skarbie, no... - Zagruchał brunet. - Przecież wiesz, że musisz dbać o swoją rączkę. Pouważasz na siebie dwa tygodnie, a potem zdejmą ci ten gips i będziesz mógł wrócić do swoich zajęć, Dziubek. - Zacmokał i słodko się do niego uśmiechnął.
Ich rozmowę przerwał dzwonek do drzwi.
- Ja otworzę. - Zaoferował Jan i wstał.
- Ale to dziwne mówić ze swoim nauczycielem na ,,ty". - Wymamrotał Krystian. Marian i Aron parsknęli śmiechem.
- Spokojnie, Młody, kiedyś się przełamiesz. - Mężczyzna puścił mu oczko.
- Pizza przyszła! - Zaanonsował Jan i dumnym krokiem wszedł do salonu dzierżąc w dłoniach pudełka.
- Chcecie sztućce czy poradzicie sobie bez? - Spytał Marian. Jego partner położył kartony na stoliku, otworzył pudełko i oblizał się na piękny zapach. Wybrał sobie jeden kawałek i obficie polał go sosem, a potem złapał go w dłoń i wgryzł się w ser i dodatki.
- Głodomór. - Skomentował z czułością Marian.
- Twój głodomór. - Odpowiedział czule Jan. 
- Ja i tak nie byłbym w stanie jeść inaczej. - Westchnął Krystian i wziął kawałek dla siebie.
- Jak wszyscy, to i ja. - Mruknął Aru i wziął swoją porcję. 

Reszta spotkania przebiegła bardzo pomyślnie. Cała czwórka naprawdę się ze sobą dogadała i ku ich zaskoczeniu okazało się, że różnica wieku wcale nie była dla nich przeszkodą - wręcz przeciwnie! Była naprawdę dobrym odnośnikiem przy wymienianiu ich poglądów i wiedzy.

***

To zakończenie jest tak zharatane, ale nie mam czasu na nic lepszego xD Wybaczcie xD

Do przeczytania,
- HareHeart


Piekło Dantego (2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz