Rozdział 282

42 1 6
                                    

Sebastian dłuższą chwilę wpatrywał się w tęczówki brata, a potem ze łzami w oczach zerwał się na równe nogi i pobiegł po kogoś. Wpadł do pomieszczenia dla personelu.
- Panie doktorze, mój brat się obudził! - Rzucił zdyszany. Lekarz poderwał się z krzesła i ruszył za nim.

Sebastian usiadł przy łóżku i delikatnie złapał dłoń bruneta. Zacisnął na niej palce. Krystian odpowiedział równie delikatnym uściskiem.

---

Blondyn stał obok łóżka i delikatnie gładził ciemne włosy brata.
- ...Jest pan w szpitalu, tak? - Pytał w tym czasie doktor. - Był pan w śpiączce przez około miesiąc. Pana stan był naprawdę krytyczny, ale udało nam się go ustabilizować. - Rzucił.
- Czyli wszystko z nim w porządku...? - Spytał z nadzieją blondyn.
- Rany nadal ropieją, ale mniej niż wcześniej. Do tego pana brat na pewno będzie osłabiony. Będziemy musieli sprawdzić czy nie wymaga rehabilitacji. Śpiączka różnie wpływa na różnych ludzi i nie jesteśmy w stanie przewidzieć jak to się zakończy. - Poinformował lekarz. - Mogę powiedzieć tyle, że pana stan wreszcie zaczyna się poprawiać. - Rzucił do Krystiana. Brunet wodził na nim zamglonym wzrokiem.
- Myśli pan, że on nas słyszy? - Spytał cicho blondyn.
- Na pewno. Co więcej, jestem pewien, że słyszał każde pana słowo. - Doktor uśmiechnął się do niego ciepło. Sebastian znów poczuł łzy pod powiekami. - Na początku na pewno będzie otumaniony i zmieszany, ale w końcu dojdzie do siebie. - Poinformował jeszcze. Chłopak delikatnie ścisnął rękę bruneta, drugą dłoń nadal trzymając na jego włosach.

---

- Zostawię już panów. - Powiedział w końcu lekarz i opuścił pomieszczenie. Sebastian usiadł obok łóżka i ponownie złapał go za dłoń.
- Doktor mówił, że przez jakiś czas nie będziesz w stanie mówić... - Zaczął patrząc na jego rękę. Dopiero po chwili podniósł wzrok na jego oczy. - Cholernie cieszę się, że nic ci nie jest... Że wreszcie się obudziłeś. - Wymruczał. - Jak wyjdę to zadzwonię do pani Luizy. Błagała, żebym dał jej znać jak coś się zmieni... - Uśmiechnął się. - Ami nie może się doczekać, aż w końcu będzie mogła cię odwiedzić. Ona i pani Luiza dalej razem rysują, wiesz? Czasem wysyłają mi swoje prace. Powinieneś być z nich dumny. Coraz lepiej sobie radzą. ...O! Pewnie cię to ciekawi, więc ci powiem: Amelka i Adrian są pod opieką dziadków. Wszystko jest legalne, nie bój się o to. Jak dojdziesz do siebie to dzieci wrócą pod twoją opiekę. Na razie niczego im nie brakuje, więc skup się na sobie i swoim zdrowiu. - Poprosił.

---

Blondyn w końcu przegrał spór z pielęgniarką dotyczący tego, że godziny odwiedzin już minęły i w końcu opuścił salę brata.
Mimo tego, że Krystian nie odezwał się ani słowem blondyn widział delikatne, rozbawione iskierki w jego oczach, co cholernie go cieszyło.

Wyszedł na korytarz, wyciągnął telefon i wybrał numer.
- Dzień dobry! - Usłyszał dziecięcy głos i uśmiechnął się.
- Cześć, Ami. Wujek Sebastian z tej strony. Mogłabyś podać babci telefon? - Spytał.
- Jasne! I cześć, wujku! - Rzuciła na co blondyn tylko się uśmiechnął.

- ...Halo? - Usłyszał nagle.
- Dzień dobry, pani Luizo. - Rzucił blondyn.
- Cześć, kochanie. Co u ciebie? - Spytała.
- Krystian się obudził. - Rzucił chłopak z szerokim uśmiechem na ustach.
- ...Poważnie-?! - Pisnęła kobieta.
- Poważnie. - Odparł szczęśliwy.
- Można go odwiedzić? Jak się czuje? Wszystko w porządku? - Zasypała go pytaniami.
- Można go odwiedzić ale tylko przez czas trwania godzin odwiedzin. Nie wiem jak się czuje, bo na razie nie może mówić. Lekarz powiedział, że to normalne i że mamy się nie przejmować. Wygląda na to, że wszystko idzie w dobrym kierunku. - Powiedział.
- To cudowne wiadomości. Naprawdę. - Ucieszyła się. - ...Chcę go jutro odwiedzić. Myślisz, że mogłabym wziąć Amelkę?
- Nie wiem czy to dobry pomysł. - Przyznał blondyn. - Krystian wygląda na zmęczonego. - Dodał. - A poza tym Amelka nie da mu żyć jak on z nią nie porozmawia.
- W sumie racja... - Westchnęła kobieta. - Wiem, że to dziwna prośba ale czy mógłbyś kiedyś zerknąć na dzieci, żebyśmy mogli odwiedzić Krystiana z Natanem? - Spytała.
- Jasne. Mogę nawet jutro. - Powiedział z uśmiechem.
- To na pewno nie będzie problem? - Spytała.
- Nie, nie. Przecież jak ostatnio rozmawialiśmy to mówiłem, że niedawno zrobiłem całkiem pokaźny reportaż. Nic się nie stanie jak wezmę trochę wolnego. - Zapewnił.
- Dobrze, kochanie. - Westchnęła. - Dziękujemy w takim razie... I do zobaczenia jutro. - Powiedziała, po czym pożegnali się i rozłączyli.
Sebastian uśmiechnął się patrząc na telefon, a potem podniósł głowę. Zauważył Bartka i Olgierda, którzy stali przy ścianie i o czymś rozmawiali. Nieco zmieszał się ich widokiem, lecz momentalnie się rozpogodził.
Podszedł do nich z uśmiechem na ustach.
- No cześć! - Zaczął. Ci odwrócili się w jego stronę. - Wy do Krystiana? - Spytał.
- Tak. - Mruknął Olo.
- Niestety już tam nie wejdziecie, ja i tak przedłużyłem sobie godziny odwiedzin. - Zaśmiał się. Mężczyźni wpatrywali się w niego ewidentnie zmieszani.
- Cokolwiek się zmieniło? - Spytał cicho Bartek.
- Wreszcie się obudził. - Powiedział ucieszony. Bartek i Olo wymienili spojrzenia. Sebastian był tak szczęśliwy, że nie zwrócił na to uwagi. - Na razie nie może mówić, ale jego lekarz prowadzący powiedział, że to jest normalne i że za niedługo mu to przejdzie. - Rzucił. - Jeśli chcecie do niego wejść, to polecam przyjść jutro, ewentualnie pojutrze, bo jutro pani Luiza chciała odwiedzić go ze swoim mężem. - Wymruczał uśmiechnięty. Bartek i Olo znów wymienili spojrzenia, a potem pokiwali posłusznie głowami.
- Będę już lecieć, jutro mam przypilnować dzieci. - Powiedział z uśmiechem po czym pożegnał się z nimi i ruszył w swoim kierunku. Kolejny dzień zapowiadał się interesująco. Zakładał, że zajmie Amelkę rysowaniem, puści jakąś bajkę Adasiowi, a sam usiądzie gdzieś między nimi, żeby mieć wszystko pod kontrolą.
Nie mógł się doczekać, aż jego brat wreszcie wyjdzie ze szpitala. Miał nadzieję, że chłopak szybko dojdzie do siebie. Tęsknił za swoim bratem. A ta ciągła, nieustająca bezsilność doprowadzała go do rozpaczy.
Cieszył się, że Krystian się obudził. Naprawdę się cieszył. Ale był przerażony tym, co przyniesie przyszłość. Przez ten miesiąc przeczytał niezliczone ilości różnorakich materiałów i przekopał setki, jak nie tysiące źródeł. Naczytał się historii o tym jak to ludzie nigdy nie wracają do siebie po śpiączce. Są osobami niepełnosprawnymi... Chociaż gdzieś w środku miał szczerą nadzieję, że jego brat nie należy do tej grupy.

***

Do przeczytania,
- HareHeart

Piekło Dantego (2)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz