Po rozmowie z Soph zadzwoniłam do niego. Odebrał.
- Justin? Jak się czujesz? - Pytałam zdenerwowana.
- O to już wiesz. - Westchnął. - Źle. - Burknął.
- Po co do cholery to zrobiłeś? - Zapytałam.
- Nie pozwolę. Rozumiesz? Gdybym mógł to zrobiłbym to jeszcze raz. - Mówił.
- Nie potrzebnie. - Twierdziłam.
- Mnie to ruszyło! Nikomu nie pozwolę tak o tobie mówić! - Podniósł ton.
- Ale nie denerwuj się. - Prosiłam.
- Zasłużył. - Stwierdził już bardziej opanowany.
- Przykro mi. - Powiedziałam.
- Ale z jakiego powodu? - Pytał.
- Z tego, że cierpisz i to moja wina, a ja nie mogę ci pomóc. - Mówiłam z przykrością.
- To nie twoja wina. W końcu musiał dostać. - Zapewniał.
- Ale ty oberwałeś bardziej. Mogłeś przemyśleć i odpuścić. Być mądrzejszy. - Oparłam.
- Mówił o tobie. - Powiedział spoknie.
- Mi po przez słowa by się nic nie stało. A ty zobacz... Leżysz w szpitalu. - Tłumaczyłam.
- Należało mu się. - Mówił. - Do jutra wytrzymam. - Dodał.
- A masz laptopa? - Zapytałam.
- Mam. - Odpowiedział.
- To może na skype'a wejdziemy? Będzie lepiej. - Zaproponowałam.
- Ok, ale się nie rozłączaj. - Prosił.
- Ok. Muszę to włączyć. - Powiedziałam włączając laptopa. - Mam pomysł. - Odarłam po chwili.
- Jaki? - Zapytał z ciekawością.
- Cały twój pobyt w szpitalu, będziemy rozmawiać przez kamerkę. - Tłumaczyłam.
- A w nocy? - Pytał.
- Nawet w nocy. Aż do jutra. - Odpowiedziałam.
- Dlaczego to robisz? - Nie rozumiał.
- Bo jesteś moim kolegą i zależy mi na tobie. - Uświadomiłam mu.
- Czujesz się winna? - Zapytał chłopak.
- Odrobinę. - Przyznałam. - Ale tu nie o to chodzi. Gdy będziesz sam ja zawsze będę przy tobie. Przez ekran, ale będę. - Wytłumaczyłam mu.
- Dziękuję. Jesteś kochana. - Powiedział z wdzięcznością.
- Proszę. - Odpowiedziałam skromnie.
- A co zrobimy jak któreś zaśnie? - Pytał zadowolony.
- Normalnie. Jak zaśniemy to zaśniemy. Poczekamy, aż się obudzimy. - Powiedziałam.
- No dobrze, a jak będziesz szła na dwór? - Nadal dopytywał.
- To pójdę z laptopem. - Uśniechnęłam się.
- Do łazienki? - Wzruszył śmiesznie brwiami i zaczął nię śmiać.
- Tam pójdę sama, ale ci powiem kiedy. - Ucieszyłam się z jego uśmiechu.
- Ok. - Zachichotał. Usłyszałam wołanie .
- To moja mama. - Powiedziałam. - Musimy do niej zejść. - Zaśmiałam się gestykulując rękoma.
- Dobrze. - Zgodził się.
--------------------------------------------
Witajcie !!! Oto nowy miłego czytania ! ♥♥♥
♥ GŁOSOWAĆ!
♥ KOMENTOWAĆ!
YOU ARE READING
From Hate To Love
FanficOPOWIADANIE O MIŁOŚCI W ROLI GŁÓWNEJ JUSTIN BIEBER ! Dwoje ludzi , dwa światy , przeciwności losu i jedna miłość . Wiele tu opowiadać . Musisz sam to przeczytać i poczuć . ♥ JBFFPL ----> http://justinbieberfanfictionpl.blogspot.com