Rozdział XXII

120 11 3
                                    


* Lucy *

Gdy Justin już zaparkował, poczułam ogromny ból serca. Zawsze miałam z nim problemy.

- Wszystko w porządku ? - Zapytał przerażony Jus.

- Tak, tak. To chwilowe . - Tłumaczyłam.

- Masz napij się wody . - Podał mi butelkę z napojem .

- Dziękuję.

- Lepiej już? - Pytał troskliwie.

- Tak. - Uśmiechnęłam się.

- Lu. Bardzo cię proszę nie rób nic pochopnie . - Prosił.

- Jus, ja to noszę łeb na karku . - Zaśmiałam się.

- Mam nadzieję. - Odwzajemnił uśmiech.

- Idę bo się spóźnię. - Oznajmiłam.

- A ja mam tak czekać ? - Pytał zakłopotany.

- Jak ci napiszę to znaczy , że zostaję, a jak nie to znaczy, że zaraz wracam . - Mówiłam z uśmiechem.

Już byłam prawie na miejscu. Zauważyłam siedzącą parę na ławce obok fontanny. Przecież to nie tylko nasze miejsce . Ale ten chłopak wyglądał jak Nik . Spokojnie Lu . Masz już zwidy. Uspakajałam się. Szłam nadal się im przyglądając. Po chwili chłopak szybko się zerwał i wtedy byłam już pewna .

- Nik ? - Zapytałam drżącym głosem.

- Lucy, kochanie ja ci wszystko wytłumaczę. - Szybko złapał mnie za rękę.

- Nie będę już wam przeszkadzać. - Oznajmiłam i chciałam odejść. Lecz Nikodem przyciągnął mnie i posadził na ławce . Po czym sam ukląkł przede mną.

- Posłuchaj mnie. - Wlepił swoje niebieskie oczy w moją twarz. - Nikogo tak nie kochałem i nie kocham jak ciebie . To było tylko przelotne. - Tłumaczył.

- Przelotne ? - Parsknęłam śmiechem. - Czy ty to uważasz za normalne ?

- Nie . - Powiedział stanowczo . - Spotkałem się z nią aby to zakończyć. - Mówił.

- To umawiając się ze mną jeszcze byleś w związku ? - Pytałam z przerażeniem. - Nie jesteśmy razem, nie całe cztery dni. - Nie dałam dojść mu do słowa . - Jesteś chory. - Wstałam i próbowałam wyrwać swoją rękę. - Nie chcę cię znać. - Krzyczałam, a moje łzy spływały po mojej twarzy.

- Lu . - Zatrzymał mnie . - Proszę. - Powiedział błagalnie. - Zaufaj mi. - Wydusił.

- Ufałam. - Powiedziałam cicho. - Ślepo ci ufałam. - Zaczęłam krzyczeć.

- Uspokój się. - Prosił. - Wybacz mi.

- Nigdy więcej. - Protestowałam.

- Zastanów się co twoje serce, czuje do mnie . - Powiedział. Zamurowały mnie jego słowa. - Nie kochasz mnie już? Przez te cztery dni minęło już uczucie, które nas połączyło? - Zadawał pytania.

- Te uczucie dla ciebie już dawno nie istniało. - Powiedziałam stanowczo.

- Nie prawda. - Zaprzeczał. - Tylko ciebie kocham . - Mówił. - Co mam zrobić? - Pytał .

- Wiesz co możesz zrobić? - A on spojrzał mi w oczy . - Zapytaj się tej koleżanki, czy ona będzie twoim kochaniem . - Wskazałam na dziewczynę stojącą obok. - Bo nasz związek już nie ma szans . - Odeszłam zapłakana.

- Lucy, kocham cię. - Krzyczał. Nie zwracałam na to uwagi.

Szłam zapłakana do samochodu. Nie wierzyłam, że znowu dałam się wciągnąć w te jego kłamstwa.

From Hate To LoveWhere stories live. Discover now