Rozdział III

229 9 1
                                    

  W tym czasie dzwoni do mnie telefon. Spoglądam na wyświetlacz, na którym wyskoczyło imię mojej siostry.
- Przepraszam, muszę odebrać. - Odeszłam na bok.
- Co się stało? - Zapytałam
- Masz kartę do pokoju ? - Pytała Sophie przez telefon.
- Tak.
- A długo ci jeszcze zejdzie ?
- Jestem na piątym piętrze.
- Dopiero?
- Tak
- Usiądę na twoją walizkę.
- Nawet nie próbuj!
- Dlaczego?
- Bo tam jest mój laptop. - Rozmawiając słyszę rozmowę Justina z ochroniarzem.
- Z kimś rozmawiasz? Ktoś jest z tobą?
- No Justin i Kenny, jego ochroniarz.
- Tak, a my tu czekamy na ciebie z Beyoncé - Krzyczał do słuchawki Nathan.
- Ty tam się nie odzywaj . - Zaśmiałam się.
- Pośpiesz się.
- Mhym...
Rozłączyłam się.
- Coś się stało? - Zapytał Justin.
- Nie nie, siostra dzwoniła, bo ja mam kartę do pokoju i nie mogą wejść. - Tłumaczyłam.
- Chciała usiąść ci na bagaż . - Zaśmiał się Kenny.
- Tak ale nie zrobi tego. - Odwzajemniłam uśmiech.
- Na długo zostajesz ? - Justin zmienił temat.
- Na tyle co ty. - Uśmiechnęłam się.
- Fanka ? - Zapytał z przerażeniem.
- Właścicielka. - Powiedziałam przez śmiech. - Fanką też jestem. - Dodałam.
- Taka młoda i już ma hotel.- Wtrącił Kenny.
- To hotel mojej mamy. Ale kiedyś jakaś część tego będzie moja.
- Jak tak to będę tu częściej wpadał. - Uśmiechnął się Justin.
Ponownie zadzwonił telefon. Tym razem to był Nathan.
- Muszę odebrać. Jeszcze raz przepraszam. - Zwróciłam się do Justina i Kennego.
Odebrałam.
- Hej Lu . - Odezwał się.
- No hej Nat.
- Gdzie już jesteś?
- Już idę. Tak się o mnie martwicie?
- Soph się nie cierpliwi . I właśnie bierze twojego laptopa.
- Powiedz, żeby to odłożyła, bo ja nie mam ładowarki i ona dobrze o tym wie . - Słyszę jak Nathan jej tłumaczy . - Właśnie , a ty byś nie miał ? Bo zapomniałam z domu ? - Pytałam z nadzieją.
- Muszę zobaczyć. - Mówił.- Tylko jak będę mógł sprawdzę. - Dodał.
- Będę ci bardzo wdzięczna.
Rozłączyłam się.
- Nie wzięłaś ładowarki? - Szybko zapytał Justin. Zaśmiałam się z tego jak szybko usłyszał i zadał pytanie.
- Hym.. Tak . - Odpowiedziałam śmiejąc się dalej. Justin zdezorientowany też się zaczął śmiać.
- Ale z czego się śmiejesz? - Zapytał troszkę zaczerwieniony. Uśmiechnęłam się. - Jeżeli nie masz ładowarki to mogę pożyczyć ci swoją. - Jeszcze bardziej mnie to rozśmieszyło, ale szybko się ogarnęłam.
- Nie chcę robić problemu . - Powiedziałam. - Nathan obiecał, że mi poszuka.
- Ale gdyby przyjaciel nie miał to służę pomocą. - Proponował.
- Zgoda . - Uśmiechnęłam się, a on to odwzajemnił.
- A teraz mi powiedz z czego się śmiałaś.
- Z niczego. - Powiedziałam.
- Jak z niczego? Niedawno zataczałaś się śmiechem. - Stwierdził.
- Zataczałam się śmiechem? - Zapytałam oburzona .
- Nie tak chciałem to powiedzieć. - Mówił.
- Aha ok . - Powiedziałam oschle.
- Ale o co ci chodzi? - Pytał.
- O nic , o nic . - Odpowiedziałam i ruszyłam dalej. Żeby go nie obrazić bo to ważna osoba.
- Zaczekaj . - Krzyknął.
- Justin, jak ty się zachowujesz? - Mówił do niego Kenny .
- On mówi co chce, bo to przecież Justin Bieber. - Puściły mi nerwy . Miałam już to gdzieś, czy jest ważnym gościem, czy nie .
- To ty się cieszysz i nie chcesz powiedzieć z czego.
- Bo jesteś wścibski i musisz wszystko wiedzieć.
- Jeżeli o mnie chodzi to tak . Więc czekam na odpowiedź. - Rozmowa stała się coraz bardziej ostra .
- Chcesz tego? - Bieber kiwnął głową. - Podsłuchiwałeś gdy rozmawiałam i odrazu zapytałeś o ładowarkę. - Mówiłam. - Tylko dlatego. - Dodałam.
- Potrzebne ci to było? - Wtrącił Kenny. Widać było po Justinie, że czuł się głupio. Poszłam do przodu .
- Lucy zaczekaj . - Odezwał się Bieber.
- Prośba, czy rozkaz ? - Zapytałam złośliwie.
- Proszę. - Dodał. Po czym się odwróciłam. - Wybaczysz mi? - Spojrzał mi w oczy i złapał mnie za rękę .
- Oczywiście. - Powiedziałam obojętnie i poszłam przed siebie. Podszedł i objął mnie .
- Przepraszam to już się nie powtórzy. - Mówił. Odwróciłam się w jego stronę. - Obiecuję. - Powiedział i jedną dłoń położył na swoją pierś. Uśmiechnęłam się. - Czyli zgada?
- Tak .
Weszliśmy już na te dziesiąte piętro.
- Nareszcie. - Westchnęłam.
- Masz tu kartę i wrzuć tam moje bagaże. - Powiedział Justin do ochroniarza .
- A co ty nie idziesz? - Zapytał Kenny.
- Odprowadzę Lucy do pokoju . - Spojrzałam na niego, nic nie mówiąc. Kenny poszedł w stronę pokoju gwiazdy. - Lu . - Zaczął Justin po czym spojrzałam na niego. - Jeszcze raz cię przepraszam. Bardzo tego żałuję. - Mówił.
- Zapomnijmy o tym. - Obdarowałam go uśmiechem. Przytaknął.
- To nie możliwe , że jesteś moją fanką. - Zmienił temat.
- A jednak .
- Ale jak ? - Uśmiechnął się.
- Co jak ?
- No, to tak dziwnie , że tak normalnie rozmawiamy. - Mówił.
- Jak z normalnym człowiekiem.
- Nie wiesz jak to jest, jak rozmawiasz z fanem. Ona gapi się na ciebie i się szczerzy i od czasu do czasu piszczy . - Opowiadał. Zaczęłam się śmiać. - A idziesz na mój koncert?
- Nie- Powiedziałam krótko.
- Czemu? - Zapytał zdziwiony. - Jeśli nie masz biletów to mogę ci dać. - Proponował.
- Nie chodzi o bilet . - Powiedziałam. - Mama mnie prosiła o pomoc w hotelu. - Tłumaczyłam. - A koncert mogę obejrzeć w necie. - Dodałam.
- Ah . To nie to samo. - Westchnął.
- Wiem , ale mama.
- Rozumiem.
- Co chciałam, już zobaczyłam.
- Co ? - Pytał. Spojrzałam się na niego. - Aa, że mnie? - Uśmiechnął się.
- Idola. - Podkreśliłam z uśmiechem.
- Dziękuję. - Zerknął na mnie i nagle przytulił. Odwzajemniłam uścisk.
- Ale za co to ? - Zapytałam gdy już mnie uwolnił.
- Za to, że są jednak takie fanki jak ty.
- Czyli? - Nie zrozumiałam.
- Normalne, z którymi mogę swobodnie rozmawiać . - Mówił. - Tak, jak z człowiekiem, a nie z jakimś kosmitą. - Zaśmiałam się. - Naprawdę, wydają tylko poszczególne dźwięki.
- Przesadzasz. - Powiedziała przez śmiech.
- Wcale nie. No dobrze może wyduszą czasami " Tak " , albo i nie. - Śmiałam się bardziej. - To nie jest takie śmieszne. I krzyczą " Justin! , Justin! " - Gestykulował rękoma.
- Tak nie wolno. - Mówiłam uspakajając się.
- Czego?
- No śmiać się. - Tłumaczyłam.
- Czemu? I tak nie słyszą. - Dopytywał.
- Tak nie ładnie.
- Skoro tak mówisz.- Powiedział. - Ale tak naprawdę jest. - Dodał. Zbliżaliśmy się do mojego pokoju. CDN  


From Hate To LoveWhere stories live. Discover now