Rozdział 29

88 8 1
                                    


Zeszłam na dół, do mamy, a przy kuchennej wysepce siedziała Sophie.

- Gdzie jest mama? - Zapytałam.

- Na dworze. - Wskazała na drzwi. - Chyba w ogrodzie. - Dodała. - Dzwoniłaś? - Zapytała po chwili.

- Właśnie rozmawiam. - Pokazałam na laptopa.

- I co tam u niego? - Zapytała.

- Sama zapytaj. - Podałam jej laptopa. A ja wyszłam na dwór do mamy.

Justin miał rozwaloną brew, podbite oko i poobijany nos, narzekał też, że go wszystko boli.

Sophie przeraziła się na jego widok.

Sophie przeraziła się na jego widok

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.


- O Boże Jus, ale masz makijaż. - Powiedziała.

- No, to moja nowa makijażystka. - Żartował.

- Jak się czujesz? - Zapytała z troską.

- Już coraz lepiej. - Stwierdził.

- Co ci odbiło? Po co zaczynałeś, jak dobrze wiedziałeś, że ucierpisz? - Pytała poddenerwowana.

- Nie pozwolę, żeby ją obrażał. Kim on w ogóle jest? Sam nie jest ideałem! Jeszcze Lu się uczepił. Wiedział co mnie zaboli. - Tłumaczył.

- A co miało zaboleć? - Nie rozumiała.

- To, że Lucy wyzwał. Dobrze wiedział, że mi zależy. - Mówił.

- To ty w niej tak na poważnie? - Dopytywała.

- Tak, już jak ją poznałem, nie była mi obojętna. - Twierdził.

- Życzę wam jak najlepiej, ale bardzo ją zabolało to, że palisz, choć jej obiecałeś. - Przyznała. Justin rozszerzył oczy na szerokość, dziwił się skąd ona to wie. - Zwierzyła mi się i też czytam gazety. - Powiedziała, widząc jego wyraz twarzy.

- Wiem, to, prosiłem, żeby mi wybaczyła i zaufała, ale ona nie chce. - Żalił się.

- Ona jest strasznie uparta. Nie do sobą pomiatać i jak jej zajdziesz za skórę, to nawet tłumaczeń nie słucha. - Mówiła.

- Dokładnie. Ale chcę jakoś do niej dotrzeć. - Tłumaczył.

- Powodzenia. - Powiedziała z uśmiechem.

- Dziękuję. - Uśmiechnął się lekko.

- Bo będzie trudno. - Dodała.

- Wiem, wiem. - Westchnął.

- Przejdzie jej. - odparła. - Znudzi jej się. - Zaśmiała się.

- Mam taką nadzieję, a gdzie ona jest? - Zapytał.

- Już idzie. - Powiedziała Sophie i skierowała swój wzrok na mnie.

Byłam na dworze.

- Hej wiesz,że mamy nowych sąsiadów? - Pytałam ze zdziwieniem.

- No, wczoraj się wprowadzili. - Patrzyłam ze zdziwioną miną.

- Nawet nie wiedziałam. - Odparłam.

- Jak zaszyłaś się w pokoju to się nie dziwię, że nic nie wiedziałaś. - Powiedziała z pretensją Sophie.

- Fajnie, że są! - Zignorowałam komentarz siostry i powiedziałam zadowolona.

- No, mama mówiła, że mili ludzie. - Przyznała.

- Jak coś jestem u siebie.

Weszłam z laptopem do pokoju i wyszliśmy na balkon. Usiadłam i rozglądałam się. Nagle dostrzegłam kobietę i mężczyznę.

- To chyba ta rodzina. - Przypuszczałam.

- A kto to? - Pytał z ciekawością.

- Kobieta i wydaje mi się,że to jej syn. - Oznajmiłam.

- I przyszli do was? - Dopytywał.

- Nie jestem pewna, chyba tak. - Sugerowałam. - Ale nie chce mi się zejść i zobaczyć. Wolę porozmawiać z tobą. - Dodałam. Ucieszył się.



-------------------------------------------------------

Przepraszam, że wczoraj nie dodałam. ♥

Miłego czytania. Dobranoc ♥

GŁOSUJ!

KOMENTUJ!

From Hate To LoveWhere stories live. Discover now