Rozdział 48

116 8 3
                                    

* Lucy *

Przygotowywałam się do wyjścia. Gdy wróciłam do pokoju dzwonił mój telefon. To był znowu Matt.

- Przeszkadzam? - Pytał tak uroczo. Uśmiechnęłam się do siebie. Nie wiem dlaczego, ale czuję jak z dnia na dzień bardziej się w nim zakochuje.

- Nie. - Zaśmiałam się.

- Jeszcze 5 dni i wracam do domu. - Mówił szczęśliwie, na co ja westchnęłam. Bałam się naszego spotkania. Boję się że popełnię błąd. - Gnębi cię to? - Pytał lecz nie otrzymał odpowiedzi. - Gnębi cię to że mało się znamy? - Zadał kolejne pytanie.

- Nie. - Odrzekłam.

- Więc co?

- Gnębi mnie to, że nie mam pewności, czy kiedykolwiek się dobrze poznamy.

- Przepraszam cię. To ja wprowadziłem cię w taki stan. - Powiedział. - Ale mogę ci przyrzec, że to w przyjaźni między nami nic nie zmieni.- Mówił. - Ale proszę cię, bądź wobec mnie i wobec siebie szczera. - Dodał.

- Dziękuję ci. - Szepnęłam.

- Za co? - Pytał niezrozumiale.

- Za to, że cię mam. Za to, że jesteś taki jaki jesteś. - Milczał. - Dlaczego nic nie mówisz? - Zapytałam.

- Bo mam na myśli tylko jedno zdanie. Nie jestem pewien czy mogę to powiedzieć.

- Mów śmiało.

- Kocham cię. - Gdy usłyszałam te słowa przeszedł mnie przyjemny dreszcz i poczułam motylki w brzuchu. - Nic nie powiesz? - Pytał.

- Chciałabym abyś nie krył swoich uczuć.

- Nie chcę cię urazić.

- Ty mnie nie ranisz tym co mówisz. Ale boję się że ja mogę cię skrzywdzić.

- Jestem odporny na ból. Sama wiesz. Nigdy cię nie opuszczę.

- Matt muszę iść. - Powiedziałam szybko biorąc torbę i wychodząc z pokoju. - Zapomniałam o szkole. - Śmiałam się. Dzisiaj wcześniej jadę bo mama wiezie Sophie na w-f, a mi się później nie będzie chciało samej iść. Usłyszałam zza pleców mamę.

- Zaspałaś?

- Nie! - Krzyknęłam biegnąc.

- Zjedz coś. - Mówiła.

- Matt odezwę się po szkole. - Zwróciłam się do chłopaka.

- Dobrze ale coś zjedz. - Powiedział przejęty.

- Ok ok. - Chwyciłam za jabłko i wyszłam z domu.

Kiedy byłam już w szkole, poszłam na trybuny pooglądać jak grają. Gdy już tam byłam ujrzałam moją koleżankę z klasy. Tylko koleżankę, nie przepadałyśmy za sobą ona miała swoją przyjaciółkę, a ja miałam swoich przyjaciół.

- Cześć. - Odezwała się dziewczyna. Miała na imię Agnieszka. Zdziwiła mnie jej postawa.

- Hej. - Odpowiedziałam jej i odeszłam kilka siedzeń dalej.

Kiedy tak oglądałam turniej siatkówki przysiadł się do mnie chłopak - Rafał chodzi do klasy z Soph chociaż jest w moim wieku. Nigdy ze sobą nie rozmawialiśmy. Jesteśmy tylko na cześć.

- Jak ci się podoba gra? - Odezwał się.

- W porządku. Nie jestem fanem siatki. - Zaśmiałam się. Co on odwzajemnił. - A ty czemu nie grasz? - Zapytałam.

From Hate To LoveWhere stories live. Discover now