Rozdział 45

98 7 2
                                    


* Justin *

- Justin, nie przejmuj się. - Mówił Chris.

- To jest koniec. - Płakałem.

- Może to był impuls, przejdzie jej. - Zapewniał. - Wcześniej też się gniewała. - Pokręciłem tylko przecząco głową. - Kochasz ją, aż tak bardzo? - Przytaknąłem gestem głowy. Chris westchnął.

- To boli jak cholera, kiedy ktoś sprawia, że czujesz się wyjątkowy, a potem jakby nigdy nic zostawia cię, a ty musisz udawać, że jest ok. - Szlochałem. Chris poklepał mnie po plecach.

- Może to czas zapomnieć? - Spojrzał na mnie

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

- Może to czas zapomnieć? - Spojrzał na mnie. Morze ma rację. Wiem, że ją zraniłem i odsunięcie się od niej byłoby dobrym rozwiązaniem.

- Masz rację. - Wstałem. - Masz ochotę na imprezę? - Zapytałem ocierając łzy.

- Jasne. - Ucieszył się.

* Lucy *

Nadeszła sobota byłam umówiona z Mattem. Szybko wstałam i się przygotowałam. 

Ostatnio dużo czasu spędzałam z Mattem. Był przy mnie w tych trudnych chwilach. Bardzo brakowało mi Justina głosu, nawet tych sprzeczek, tych miłych słów. Ale tak jest lepiej. To nie mogło się udać.

Usłyszałam dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć. Byłam sama mama i Soph pojechały na zakupy. Otworzyłam drzwi, w progu stał Matt.

- Hej. - Przywitałam się. - Wejdź.

- Cześć. - Zrobił krok do przodu.

- To co dziś robimy? Jestem sama. -Pokazałam ręką. Uśmiechnął się.

- Możemy się przejść.. Ładna pogoda.

- Jasne. Biegnę na górę po rzeczy i idziemy. Pobiegłam schodami na górę.

Szliśmy w ciszy.

- Jak się masz? No wiesz? - Podrapał się po karku.

- Bywało lepiej. - Westchnęłam. - Czy ty też czasami widzisz coś co łamie ci serce, więc jesteś w szoku i patrzysz się w jeden punkt i masz ochotę się rozpłakać? - Spojrzawszy na niego załzawionymi oczami. On nic nie powiedział, mocno mnie przytulił. - Zapomnijmy o tym. - Otarłam łzy. - Może opowiesz mi coś o sobie? Bo ja cały czas mówię o swoich problemach, a nic o tobie nie wiem. Dlaczego przeprowadziliście się tu? - Zapytałam.

- Moja mama pochodzi z Polski. - Widziałam, że był zakłopotany. Złapałam go za rękę.

- Dlaczego się denerwujesz? - Zapytałam nie zrozumiale. Zatrzymaliśmy się.

- Usiądziemy? - Wskazał na znajdującą się nie opodal altanę. Usiedliśmy. - Więc. - Westchnął ciężko. - Opowiem ci wszystko po kolei. - Kiwnęłam głową. - Jestem z Meksyku, kiedy byłem mały, uwielbiałem spędzać czas z moim tatą. - Przy tym słowie Matt przytrzymał się.

- Co z nim? - Zapytałam.

- Nie żyje. - Powiedział cicho.

- Matt tak mi przykro. Przytuliłam go.

- Pochodziłem z ubogiej rodziny. Bieda w domu, często dawała o sobie znać. Ale pewnego dnia rodzice otworzyli firmę. - Przełknął głośna ślinę. - Kiedyś wróciłem do domu i otrzymałem wiadomość, że mój ojciec nie żyje. - Głos mu się załamał. - To był najgorszy dzień w moim życiu. Byłem bardzo do niego przywiązany. - Widziałam u niego łzy w oczach. Złapałam go za rękę.

- Miałem zaledwie 16 lat i już go straciłem. - Otarł samotną łzę z jego policzka. - Po śmierci ojca mama sprzedała wszystko i tak znalazłem się tu. - Powiedział bezradny. Nie wiedziałam co powiedzieć, milczałam. - Wiesz... - Odezwał się. Spojrzałam mu w oczy. - Aż milo popatrzeć jak widzę ciebie i Sophie z waszym tatą. - Uśmiechnął się do mnie.

- Pat, nie jest moim tatą. - Jego wyraz twarzy momentalnie się zmienił.

- Przepraszam. - Powiedział zmieszany.

- Nie masz za co Mój ojciec mieszka w USA. Gdy miałam 4 lata mama odeszła od niego. - Opowiadałam. - Zdradzał ją. - Dodałam krótko. - Poznała Pata. Uznaję go za ojca, pewnie dlatego, ze swojego nie znam, ale kocham Pata. - Powiedziałam. - Zostawmy już to.- W tym momencie zadzwonił mój telefon. Na wyświetlaczu było napisane ' Chris '. Odebrałam.

- Halo.

- Lu. - Powiedział przejęty.

- Tak, co się stało?

- Justin, on. Pomóż mu. - Mówił niezrozumiałe, ale na same słowo Justin chciałam się roztłoczyć.

- Nie obchodzi mnie to. -Powiedziałam.

- Ale on pije na umór, ćpa, nikogo nie słucha.

- Przepraszam Chris, ale nie mogę i nie chcę. - Powiedziałam stanowczo.

- Ale jak nie ty to kto?

- Lekarz, jego mama, przyjaciele?Cokolwiek, ale nie ja. Cześć Chris. Rozłączyłam się.

- Coś się stało? - Zapytał zaniepokojony Matt.

- To był Chris. A coś o Bieberze. Nie chciałam słuchać. - Powiedziałam. - Wracamy?

- Tak.

Poszliśmy do domu. Matt odprowadził mnie pod drzwi i sam udał się do siebie. Weszłam do domu.

- Lucy, słyszałaś o Jusie? - Pytała przerażona Soph.

- Tak. - Powiedziałam idąc.

- Nie pomożesz mu? - Dopytywała.

- Nie. - Odparłam obojętnie.

- On się stacza. -Mówiła.

- Nie obchodzi mnie to. - Westchnęłam, biorąc sok.

- No zadzwoń do niego. - Prosiła.

- Nie! - Uniosłam się. - To ja będę znowu cierpieć. Nie rozumiesz? - Krzyczałam. - Nie naciskaj na mnie. - Poszłam do pokoju.

Nie mogę, mu pomóc. Nie mogę ulec. Raz się odezwę i później będzie znowu to samo, a czuję, że jest ze mną coraz lepiej. To dzięki Mattowi. Nie przypuszczałabym, że ON, taka pozytywna osoba, Przeżyła tak wiele.

From Hate To LoveWhere stories live. Discover now