Rozdział XX

121 11 3
                                    

- Kolacja. - Krzyczała mama z dołu.

- Kto pierwszy w kuchni. - Rzuciłam do Jusa i pobiegłam na dół. Niestety mnie doganiał. Udałam, że coś mi się stało w kostkę. Justin podszedł do mnie, a ja go ominęłam. I takim o to sposobem wygrałam.

Usiedliśmy wszyscy przy stole .

- Widzę, że już wszystko w porządku. - Stwierdziła mama , na jej słowa się uśmiechnęłam.

- Lu słyszałam, że w szkole była jakaś zadyma . - Powiedziała siostra. A ja się uśmiechnęłam pod nosem. - Wiesz coś o tym ? - Pytała.

- Po twoim wyrazie twarzy , sądzę, że coś się wydarzyło. - Mówił tata . - Dobra , przyznaj się strzeliłaś jej w twarz .

- No dobrze . - Oznajmiłam. - Tak, tak to ja ją uderzyłam pierwsza , ale nie zrobiłabym tego bez przyczyny . - Tłumaczyłam. Mama wytrzeszczyła oczy na szerokość.

- Więc co takiego zrobiła ta dziewczyna ? - Zapytał tata .

- Ale ona też mnie szarpała za włosy . - Mówiłam.

- Za co ? - Pytała poddenerwowana mama . Widziałam, że coraz bardziej ją zawodzę. Ten Berlin , teraz to i moje wcześniejsze zachowanie.

- Wyzwała mnie od bękartów. - Westchnęłam i spuściłam głowę. - Więc puściły mi nerwy. - Tłumaczyłam. Nikt nic nie mówił. - No kto by zareagował inaczej?

- Ja bym zrobił to samo. - Przyznał Justin.

- Ale żeby bić. - Powiedziała mama . - Lucy ty się doigrasz. - Mówiła.

- Nie jestem bękartem. - Powiedziałam stanowczo.

- Masz rację kochanie. - Powiedział siedzący obok mnie tata .

- Mamo nie martw się. - Zwróciłam się do niej. - Ja dam radę. - Zapewniałam.

- Wiem. - Powiedziała. A na mojej twarzy pojawił się uśmiech . - To na ile przyjechałeś Jus ? - Zmieniła temat .

- Na weekend. - Uśmiechnął się. - Zakwateruję się w najbliższym hotelu. - Dodał.

- Co ? - Podskoczyłam. Spojrzał się na mnie. - Nie ma mowy . - Powiedziałam stanowczo. - Śpisz u mnie . Mam dwa łóżka. - Oznajmiłam . Oczywiście w naszym domu jest taki pokój jak pokój gościnny , ale moja kochana mama stwierdziła, że go nie potrzebujemy i zrobiła z tego spiżarnię i miejsce na klamoty .

- Lu ma rację. - Powiedziała mama . - Jesteś naszym gościem. Więc nie możemy pozwolić na to abyś spał w jakimś hotelu. - Mówiła.

- Więc postanowione. - Oznajmiłam, a Justin się uśmiechnął.

Po kolacji ja z Jusem udaliśmy się do mojego pokoju.

- Tak, ty będziesz spał na moim łóżku. - Wskazałam. - A ja się prześpię na kanapie . - Dodałam.

- Ja mogę spać na kanapie. - Powiedział Jus.

- Mógłbyś, ale mój gość będzie spał na łóżku. - Oznajmiłam.

- Czy ty troszkę nie przesadzasz? - Pokręciłam przecząco głową.

W tym momencie zadzwonił do mnie Kacper . Odeszłam na bok i odebrałam.

- Co jest ? - Zapytałam.

- Lu ? - Pytał wystraszonym głosem.

- A do kogo dzwonisz ? - Zaśmiałam się.

- No tak , ale dzisiaj twoja mama dzwoniła do mojej i mówiła, że coś się z tobą dzieje . - Tłumaczył.

- Miałam chwilowe humory. - Odparłam.

- Coś poważnego ? - Pytał przejęty .

- Nie nic , kiedyś ci opowiem .

- Już się martwiłem. - Powiedział.

- Ale nie masz powodu . - Westchnęłam. - Miło z twojej strony. Kochany jesteś. - Dodałam.

- Wiesz , że jesteś moją przyjaciółką i możesz mi wszystko powiedzieć. - Oznajmił .

- Tak, tak wiem .

- Jak się spotkamy to mi opowiesz , bo jutro wyjeżdżam.

- A gdzie jedziesz ? - Pytałam. Zapomniałam o Justinie. On teraz pewnie myśli ' Halo, ja tu jestem ' .

- Do babci , mama się uparła. - Tłumaczył.

- Ok , to jak przyjedziesz to przyjdź. - Powiedziałam . - Muszę kończyć. - Oznajmiłam.

- Ok ok , trzymaj się i uważaj na siebie.

- No, ty też. Pa . - Rozłączyłam się.

Justin siedział na łóżku.

- Wróciłaś do Nika ? - Po chwili wyskoczył z takim pytaniem.

- Niee .. - Zaśmiałam się.

- A . Bo myślałem, że rozmawiasz z... - Nie dokończył.

- Z przyjacielem , z Kacprem. - Przerwałam mu. - To tylko mój dobry przyjaciel. Mieszka w tej samej miejscowości. - Tłumaczyłam. - Postanowione śpisz na łóżku. - Szybko oznajmiłam, a Jus podniósł ręce w geście obronnym .

Justin poszedł się kąpać, a ja ścieliłam lóżka. Gdy przyszedł ja poszłam się kąpać. Wróciłam i poszłam spać.

* Justin *

Przebudziłem się w nocy i spojrzałem na Lu . Spała skulona i na boku . Stwierdziłem, że jej nie wygodnie. Bo w sumie to kanapa tylko do posiedzenia . Myślałem i myślałem co zrobić. Stwierdziłem, że ma ogromne łóżko i z pewnością oboje byśmy się zmieścili i byłaby jeszcze przestrzeń między nami. Wziąłem na ręce jej drobniutkie ciało i ułożyłem wygodnie na łóżku , po czym sam się położyłem na jego drugim końcu . Zasnąłem.

From Hate To LoveWhere stories live. Discover now