***

245 12 0
                                    

  *** Lucy ***
Smacznie sobie spałam, aż nagle poczułam jak ktoś mnie dotyka . Spojrzałam jednym okiem. Ujrzałam tam mamę.
- Wstawaj kochanie. Musimy jechać.
- Do mojego drugiego domu.
- Słońce to się zmieni .
- Jasne . - Wyszłam do łazienki.
Wzięłam prysznic , ubrałam się i zeszłam na dół.
- Dzień dobry wszystkim - Powiedziałam .
- Dzień dobry.- Odpowiedzieli.
- Wyspałaś się księżniczko? - Pytała babcia. - Na co masz ochotę? Tosty , omlety , słodkie bułeczki, owoce? - Proponowała.
- Nie jestem głodna.
- Kochanie musisz jeść. - Powiedział Pat.
- No dobrze . - Zgodziłam się. Zrozumiałam że nie powinnam się tak zachowywać. - Poproszę omlet. - Uśmiechnęłam się.
- Bardzo proszę. - Powiedziała zdziwiona mama zmianą mojego zachowania.
Po śniadaniu śpieszyliśmy się do szpitala. Sophie została z babcią w domu.
- Dzień dobry. - Mama podeszła do recepcji .
- Dzień dobry. W czym mogę pomóc?
- One są do mnie . - Wtrącił się doktor. - Gotowa Lucy?
- Tak . - Przytaknęłam.
- Proszę do sali 35 to będzie twój pokój. - Wskazał, gdzie się od razu udaliśmy.

*** Justin ***

Wybierałem się do Lu , gdy na drodze stanął mi Scooter.
- Nareszcie Cię złapałem. - Powiedział.
- Może dzień dobry na początek.
- Dzień dobry? - Spytał. - Zapomniałeś o swoich obowiązkach?
- O czym ty mówisz? - Nie rozumiałem.
- Wczoraj miałeś się stawić na wywiad. Nie było Cię, ale wiem , że byłeś w kraju.
- Nie mialem czasu.
- Tak ? Ciągałeś się z tą chorą fanką.
- Nie ingeruj w moje życie.
- Będę. - Powiedział surowo. - Jestem twoim menadżerem.
- Tak wiem .
- Więc za dziesięć minut masz wywiad .
- Przecież miał być wczoraj.
- Poprosiłem o przesunięcie.
- Ale... - Przerwał mi.
- Bez żadnego ale. Teraz udajesz się do samochodu, w którym jest już Kenny i ruszasz . - Objaśnił stanowczo .
- No dobrze. - Powiedziałem zdenerwowany .
Mam dość tego, że mi rozkazuje. To moje życie.
- Siema Justin. - Przywitał się Kenny.
- Cześć . - Odburknąłem.
- Pokrzyżowane plany ?
- Tak . - Powiedziałem
- Nie przejmuj się. To aż tak ważne?
- Tak . - Odpowiedziałem, nie zastanawiając się.
- A co jest takie ważne? - Zapytał. Nie wiedziałem co mam powiedzieć.
- Dzisiaj mieli powiedzieć czy Lucy ma duże szanse na normalne życie. - Tłumaczyłem.
- To serial? - Zapytał niezrozumiale.
- Nie . - Byłem zdenerwowany , ale rozśmieszyło mnie to .
- To kim jest Lucy? - Pytał. - Twoja mowa dziewczyna ? - Dodał.
- Nie . - Zaprzeczyłem. - To chora fanka .
- To ty tyle czasu spędzałeś z fanem ? - Zapytał zdziwiony.
- Czy to takie dziwne?
- Tak . Bo ty przeważnie z fanami nie przebywasz .
- Ale ...
- Rozumiem, że to przez ich zachowanie. - Przerwał mi. - Ale Jus . Nie było Cię tydzień.
- Tydzień?
- Tak stary ? - Uświadomił mi. - I ty się dziwisz, że ja się dziwię. - Mówił.
- Nie wiem dlaczego. - Tłumaczyłem. - Może, że ona ma inne podejście.
- Kochasz ją? - Pytał .
- Nie . To nie możliwe. Bardzo mi jej szkoda, ale nie żebym... Nie. - Zaprzeczałem.
- To jest nie sprawiedliwe jeżeli jesteś przy niej tylko z litości. - Stwierdził .
- Powiedziała mi to samo .
- Bo to prawda.
- Ale ja nie jestem tam z litości.
- To jak to nazwiesz ?
- Przyjaźń. - Powiedziałem krótko.
- Przyjaciel , nawet najlepszy nie siedzi dniem i nocą przy niej .
- Justin mnie możesz oszukać, ale siebie nie zdołasz. - Zastanawiałem się i nie wiedziałem co mam robić. Reszty drogi przebyliśmy w milczeniu.
- Jesteśmy. - Oznajmił. Po czym wysiadłem.
Wywiad
- Ten wywiad prowadzony jest charytatywnie. Porozmawiamy dzisiaj o chorych i młodych ludziach.- Mówiła prezenterka. - Opowie nam o swoich przeżyciach z chorymi sam Justin Bieber. Cześć Justin. Jak się masz ?
- Witaj. Nawet dobrze .
- To dobrze. Wiemy , że byleś u chorej fanki, aż w Polsce.
- Tak to prawda .
- Opowiec , bardzo z nią źle?
- Ale na pewno będzie lepiej. - Powiedziałem szybko.
- Mamy taką nadzieję. A co jej dolega .
- Lucy ma guza mózgu .
- To straszne. - Powiedziała. - Więc ma na imię Lucy?
- Tak . Teraz mam nadzieje, że się wszystko polepszy . Jest pod opieką najlepszych lekarzy w Stanach.
- Sprowadziłeś ją tutaj?
- Tak . Co w tym dziwnego? - Zapytałem poddenerwowany.
- Nigdy tak nie robiłeś.
- Chciałem tylko pomóc. Zasługuje na to.
- A jeżeli nic jej nie pomoże? Jeżeli umrze ?
- Nie biorę tego do głowy . Ona przeżyje. Na pewno .
- Czy ona przypomina Ci Avalanne .
- W żadnym wypadku. I zostawmy ją w spokoju.
- Dobrze . Dziękujemy Ci Justin i życzymy miłego dnia.
- Dziękuję bardzo. - Po czym wyszedłem.
CDN  


From Hate To LoveWhere stories live. Discover now