Rozdział V

162 8 0
                                    


  Gdy poszłam do mamy po ten wózek, okazało się, że muszę mieć jeszcze strój . Ubrałam to , mogę przyznać, było to wygodne. Ale wcale nie w moim stylu.
- A co Sophie będzie robiła? - Pytałam
- Pomoże dla Pata w papierach. - Powiedziała mama .
- Co ? A dlaczego to ja mam sprzątać?
- Lu przyznaj , ty wolisz pracę w ruchu. - Mówiła mama.
- Oczywiście. - Powiedziałam sarkastycznie.- Jak ja mam tym wejść po schodach. - wskazałam na wózek .
- Oj już chyba nie jesteś takim dzieckiem. Pojedziesz windą. - Gdy mama wypowiedziała te słowa. Podniosło mi się ciśnienie. Spojrzałam na nią z żalem i wyszłam.
Idąc z tym wózkiem spotkałam tatę .
- Jak ślicznie moja księżniczka wygląda. - Powiedział i spojrzał na moją wściekłą minę . - Co się stało? - Zapytał .
- Nic - Odpowiedziałam oschle i poszłam w kierunku windy.
* u rodziców *
Wszedłem do gabinetu i zastałem tam moją żonę.
- Co z Lucy? - Zapytałem.
- Oburzyła się że Soph będzie pracować przy papierach a ona ma sprzątać.
- Tylko o to ?
- No i że z wózkiem nie wjedzie na schody .
- No i ma rację.
- To co ja na to poradzę. Niech wjedzie windą.
- Ty chyba zapomniałaś o tym, że to nie jest pracownik tylko dziecko .
- Przecież wiem.
- Ma klaustrofobie.
- Może dzięki temu nie będzie jej miała .
- Szkoda mi jej.
- Nie jest już małą dziewczynką, nic jej nie będzie.
- No dobrze. To gdzie Sophie?
- Właśnie nie wiem . Już dzwonię.
* Lucy *
Jak zwykle ja.
- " Lu przyznaj , ty wolisz pracę w ruchu " - Przedrzeźniałam mamę. - Poprostu powiedz jesteś słaba z matmy . - Mówiłam.
Weszłam do windy. Chciałam pokazać im że nie jestem słaba. Tak poradzę sobie z tym sama . Niepewnie nacisnęłam przycisk prowadzący na dziesiąte piętro. Winda się zamknęła. Jadąc w górę zamknęłam oczy, a serce biło tak szybko. Gdy drzwi rozsunęły się. Wyszłam i poczułam ulgę.
Miałam karty do wszystkich pokoi na tym piętrze. Justin i jego ekipa mieli mieć próby więc postanowiłam zacząć od tancerzy.
Zasada jest taka, że przed wejściem puka się kilka razy jeśli nie otrzymasz odpowiedzi wchodzisz i sprzątasz .
Okazało się, że pokój jest pusty. Weszłam dogłębnie posprzątałam i zostawiłam czekoladki na stoliku.
Zazwyczaj w hotelach spotykana jest czekoladka na poduszce. My uważamy, że to niesmaczne.
Szłam już do pokoju artysty, kiedy zadzwonił w tym czasie do mnie telefon. Wyciszyłam go . To była mama .
Gdy byłam już pod drzwiami, zauważyłam, że nie ma przed nimi żadnego ochroniarza. Pukałam kilka krotnie, lecz bez żadnych rezultatów.
* Justin *
Po przygodzie z windą postanowiłem przełożyć moją próbę na późniejszą godzinę. Chciałem trochę odpocząć i odprężyć się.
* Lucy *
Więc postanowiłam tam wejść. Nałożyłam słuchawki i na nic nie zważając, poprostu weszłam i zaczęłam sprzątać. Gdy ogarnęłam już wszystko postanowiłam wejść do łazienki.
Gdy tam weszłam usłyszałam pisk . Na co szybko się odwróciłam . Krzyknęłam przepraszam i wyszłam z pomieszczenia.
Zbierałam swoje przyrządy do sprzątania i postanowiłam wyjść. Gdy z łazienki wyszedł Justin.
- Lucy? - Zapytał z zaczerwienionymi policzkami.
- Przepraszam. - Powiedziałam zawstydzona. - Pukałam kilka razy do pokoju i nikt się nie odezwał, więc weszłam . - Tłumaczyłam .
- Jak to? Kennego nie było przed drzwiami?
- Gdyby był nie weszłabym tu. - Justin spuścił głowę. - To ja będę już szła. - Zabrałam wszystko i wyszłam.
* Justin *
Niech tylko złapię ja Kennego .
Strasznie się zawstydziłem Lucy, że to akurat ona musiała być. Już ubrany wyszedłem zobaczyć czy mój ochroniarz jest przy drzwiach .
Gdy go ujrzałem zawołałem go do środka.
- Co się stało? - Pytał .
- Gdzie byłeś jak tu weszła służba?
- Była tu jakaś służba?
- Tak była. Weszła mi dziewczyna do łazienki gdy byłem pod prysznicem. I gdzie ty byłeś wtedy ?
- No chłopie to już ty powinieneś wiedzieć co zrobić z dziewczyną. - Zaśmiał się.
- Bardzo śmieszne. - Powiedziałem poddenerwowany.
- Oj mam prawo wyjść na siusiu . - Tłumaczył i gestykulował. Uśmiechnąłem się. - No a ładna ta dziewczyna ? - Pytał wychodząc ze mną na próbę.
- Lucy. - Powiedziałem krótko. Zaczął się śmiać. Spojrzałem pytająco.
- Nic, nic . Oby nic nie widziała, bo jaki wstyd. - Przytrzymałem się.
- Co to miało znaczyć? - Pytałem niezrozumiale. Na co on wzruszył ramionami. Poszliśmy dalej.
* Lucy *
Gdy wyszłam z jego pokoju szybko odstawiłam swój wózek i pobiegłam do windy. Bez problemu zjechałam na dół . Chciałam jak najszybciej powiedzieć wszystko siostrze .
Wyszłam z windy i pobiegłam do gabinetu, w którym była mama , Soph i tata .
- Widzę, że już przeszło? - Pytała mama .
- W porządku. - Powiedziałam i się uśmiechnęłam. - Soph chodź. Muszę ci coś powiedzieć. - Na co Sophie szybko wstała i poszła za mną.
- Co się stało? - Zapytała z ciekawością.
- Nie uwierzysz. - Zaczęłam jej wszystko opowiadać.
- Żartujesz sobie?
- Nie . - Zaczęła się śmiać.
- Weszłaś Bieberowi do łazienki? - Jeszcze raz zapytała z niedowierzaniem. I raptem znikąd pojawiła się mama.
- Co zrobiłaś? - Ujrzałyśmy rozzłoszczoną twarz mamy.
- Posprzątałam łazienkę Justina. - Odpowiedziałam wystraszona. Mama spojrzała z nie dowierzaniem. - Cieszę się tak bo wiesz... - Rodzicielka zrobiła pytającą minę. - To Justin Bieber.
- Lu nie przesadzajcie. - Powiedziała mama.
- Jesteśmy grzeczne dziewczynki. - Uśmiechnęłam się do mamy.
- Oczywiście. - Uśmiała się na te słowa. Siedziałyśmy na kanapie w holu . Mama jeszcze przy nas postała dłuższą chwilę, do momentu gdy podszedł do nas Justin.
- Lucy możemy porozmawiać. - Momentalnie mama i Sophie się ulotniły.
- Jasne . - Powiedziałam i poklepałam na miejsce obok mnie, aby usiadł. Co też zrobił. - Coś się stało? - Zapytałam.
- Wstyd mi o tym rozmawiać. - Spuścił wzrokiem.
- Justin. Zapomnij o tym. - Uśmiechnęłam się do niego. - Naprawdę nic się nie stało. - Powiedziałam. - Wiem to moja wina. Nie powinnam wejść. - Tłumaczyłam.
- To nie twoja wina. To ja się nie odezwałem i Kennego nie było. - Mówił.
- To oboje popełniliśmy błąd. - Zaśmiałam się.
- Tak . - Odwzajemnił uśmiech. Panowała między nami cisza. Jus wlepił wzrok w czerwony dywan leżący na mu pod nogami. - Ale nic nie widziałaś? - Zapytał szybko.
- Nie . - Odpowiedziałam.
- Zapomnijmy o tym.
- Ale o czym? - Udałam, że już zapomniałam. Uśmiechnął się do mnie i przytulił.
- Dziękuję. - Wyszeptał. Po czym podeszła do nas zmartwiona Soph.
- Co jest ? - Zapytałam.
- Jest nieugięta. - Westchnęła. Spojrzeliśmy się na nią pytająco. - Nie chce mi kupić tej ładowarki. - Powiedziała.
- Ty też nie wzięłaś ładowarki? - Dopytywał Jus .
- Niestety. - Powiedziała zmartwiona.
- Laptop? - Pytał.
- Tablet.
- Poczekajcie , zaraz coś wymyślę. - Justin wstał i odszedł na bok .
* Justin *
Postanowiłem pomóc dla Sophie. Pomyślałem że Nick może mieć, przecież on też ma tablet .
- Jo Nick . - Przywitałem się z nim.
- Hej Bibs . Gdzie ty jesteś stary ? Ćwiczymy już dwie godziny, a ciebie nie ma . - Wrzeszczał.
- Tak wiem . Za dziesięć minut jestem na próbie. - Tłumaczyłem. - Ale teraz mam prośbę. Masz może pożyczyć ładowarkę do tabletu ?
- Tak .
- A pożyczyłbyś dla mojej koleżanki?
- Jasne. Niech przyjdzie do restauracji za dwie godziny.
- Ok. Dzięki.
- A ty na próbę.
- Już lecę.
* Lucy *
Siedziałyśmy i czekaliśmy , aż Justin skończy rozmawiać.
Po chwili podszedł do nas.
- Załatwione. W restauracji za dwie godziny.
- Dziękuję. - Powiedziała Sophie.
- Proszę. A teraz będę uciekał na próbę. Pa . - Pożegnał się z nami i poszedł w stronę drzwi.

From Hate To LoveWhere stories live. Discover now