Rozdział 27

117 9 2
                                    


- Boże, co mu się stało? - Rozpłakałam się.

- Boże, co mu się stało? - Rozpłakałam się

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

- Lucy, czy ty płaczesz? - Pytał.

- Nie. A co mu się stało? - Skłamałam i zmieniłam temat.

- Pobił się z Lilem. I z tego co słyszałem to poszło o ciebie. - Westchnął. - Kłócili się i Lil zaczął ciebie mu wytykać. - Opowiadał.

- To moja wina. - Wydusiłam.

- A Justin mu strzelił w mordę, bo nie pozwoli obrażać osoby, którą kocha... - Zamilkł. - O nie! - Wykrzyknął po chwili. - To miała być tajemnica. No kurde.

- Powiedział mi już tą głupotę. - Oznajmiłam.

- Ale ty go też kochasz. - Powiedział z pewnością.

- Nie prawda. - W sumie nie wiem co czułam do Biebera. Ale wiem,że to było coś wyjątkowego. Czyżby to była miłość?

- Prawda. - Nadal to powtarzał.

- Nie. Oszalałeś? - Trzymałam na swoim.

- Nie, taka jest miłość. - Znalazł się filozof. - I w wolnej chwili zadzwoń do niego, on cię potrzebuje. - Tłumaczył. - Do mnie też się odezwij, choćby na twitterze. - Mówił.

- Ok. ok. Dzięki za informację. - Przytaknęłam.

- Spoko. Pa. - Pożegnał się.

- Cześć.- Rozłączyłam się.

Zastanawiałam się co ja mam zrobić. Płakałam. Ja nie wiem co czuję do Justina. On twierdzi,że mnie kocha mi też nie jest obojętny, nie wiem jak to nazwać. Ale to jeszcze chyba nie miłość, a może, ale nie tak dawno był jeszcze Nik. Nie wiem co myśleć. Aż weszła Sophie. Zauważyła,że płaczę.

- Co się stało Lu? Źle się czujesz? - Pytała

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

- Co się stało Lu? Źle się czujesz? - Pytała.

- Nie. - Powiedziałam.

- A co jest? Z Justinem coś? Pokłóciliście się? - Nadal pytała. Przytaknęłam. - Ale o co?

- O to,że mnie okłamał. Obiecał,że nie będzie tego robił. - Język za bardzo mi się rozwinął. To było nie planowane, nie chciałam, żeby się o tym dowiedziała.

- Ale czego? - Tego pytania się obawiałam. Trudno powiem jej prawdę, ufam siostrze i wiem, że to zostanie między nami.

- Że nie będzie palił już tego świństwa. - Oznajmiłam.

- Dlatego płaczesz? - Zapytała. Zaprzeczyłam.

- Nie odzywałam się do niego dwa dni. Pisał,żebym odebrała telefon. Odebrałam. Przepraszał, błagał i wyznał, że się we mnie zakochał. - Opowiedziałam.

- Co? - Przerwała mi .

- Później ja już prawie wybaczyłam, ale przyszedł do niego Lil. - Tłumaczyłam.

- Kto to jest Lil? - Pytała.

- Jego kumpel od imprez, który pali razem z nim. - Tłumaczyłam. - I powiedziałam,że ma już towarzysza i się rozłączyłam. - Powiedziałam.

- No i dobrze. Widać kogo wybrał. - Przytaknęła.

- Tak, ale on teraz leży w szpitalu. - Wydusiłam to.

- Co? Dlaczego? - Pytała z przerażeniem.

- Pobił się z tym typem. Bo zaczął mnie obrażać, a Justin mu strzelił. - Mówiłam.

- To jednak musi cie kochać. - Dodała.

- I to jest moja wina, gdybym mogła cofnąć czas nie rozłączyłabym się. - Powiedziałam, a łzy samowolnie spływały mi po policzkach.

- To nie jest twoja wina. - Powiedziała stanowczo. - Ale zadzwoń do niego. - Historia lubi się powtarzać, jakby czytali sobie w myślach.

- Ale co ja mam mu powiedzieć? - Mówią ' zadzwoń', nie wiedzą co czuję. Pokłóciłam się z nim, a teraz zadzwonię jakby nic się nie stało. Nikt nie wie o co w tym wszystkim chodzi. Szczerze mówiąc ja też nie.

- Jak cię kocha to na pewno lepiej się poczuje. - Powiedziała. - Masz dzwoń. - Podała mi telefon.

- No ok. Ale nie mów nikomu o tym, że pali. - Prosiłam.

- Nikomu nie powiem. Wiesz, że możesz mi ufać. - Powiedziała i opuściła pokój.

----------------------------------------

Krótki, ale jest następny. ;D

Nie pisałam, bo miałam dużo nauki i do tego jestem teraz chora. Ale postaram się nie robić przerw. ♥

Miłego czytania. Pozdrawiam. ♥

From Hate To LoveWhere stories live. Discover now