CD
* Lucy *
- Jeszcze się nie rozłączyłeś? - Zapytałam. To nie był Justin zachowywał się jak jakiś psychopata.
- Nie. - Syknął. - Mam dla ciebie nowinę. - Parsknął.
- Tak? Jaką? - Dopytywałam.
- Za pół godziny wychodzę, zaraz skończy się twoja męka.
- Znowu zaczynasz? - Płacze. To było zbyt męczące.
- Cały czas mnie okłamujesz! - Krzyczał. Wkręcił sobie jedno i będzie cały czas to powtarzał.
- Niby czym? Do cholery, czym? - Wybuchłam.
- Wszystkim, ranisz mnie swoim zachowaniem.
- Tak? Przepraszam. - Powiedziałam ironicznie.
- Myślałem, że jesteś inna. - Inna? Czyli jaka? Myślałam w duchu. W sumie mogłam powiedzieć to samo.
- Przepraszam, że ci robiłam inne nadzieje. - Dodałam sarkazmem.
- Jesteś dziewczyną, dla której każdy jest dobry. Tylko kurwa nie ja! - Te słowa mną wstrząsnęły.
- Widzę jak o mnie myślisz. - Tymi słowami sprawił mi ogromną przykrość.- Chcesz być z taką osobą?
- Nie wiem mam mętlik w głowie. - Robi z siebie ofiarę.
- No widzisz jaka ja okropna jestem.
- Jak cię zobaczyłem z tym typkiem, jak z nim tańczysz i jak sobie pomyślę jak będziesz z nim na spacerze, to mam takie uczucie... - Umilkł. Skąd on wie o spacerze. Podsłuchiwał?
- Jakie? - On wszystko źle zrozumiał. Mnie z Mattem nic nie łączy.
- Że... - Znowu zamilkł.
- Że co? - Domagałam się odpowiedzi.
- Nic. - Zrezygnował.
- Powiedz! - Upierałam się.
- To ty powiedz kogo kochasz! - Zmienił temat.
- To już moja sprawa. - Odparłam.
- Jesteśmy kumplami, no powiedz! - Zachowywał się jak opętany jakiś.
- Kumplami, a nie przyjaciółmi. - Te słowa trafiły do sedna Biebera.
- Wiesz, co nie chcesz to nie mów. Mam tego dość. Nienawidzę cię i nie chcę znać. Nikt mnie tak nie skrzywdził jak ty. Chciałabym zapomnieć o tym dniu, w którym cię poznałem i że aż tak się w tobie zakochałem. - Nawet nie był świadomy jak zabolały mnie te słowa.
- Kto ci kurwa kazał mnie zaczepiać i zakochać się. - Puściły mi nerwy. - Wielkiej gwiazdce nie dało się zabawki i już się obraża i wyżywa na cały świat. - Nie wytrzymałam już tego. Bo kto to by to wytrzymał.
- Widać, że mnie nie znasz.
- A ty mnie. - Syknęłam. - Jesteś zwykłym dupkiem i nie odzywaj się do mnie już nigdy więcej. Zapomnijmy o tym co było. Zabolały mnie twoje słowa. No i ty czujesz się okłamywany. Niech będzie tak, jakbyśmy się nigdy nie poznali! - Wszystko mu wykrzyczałam.
- Może zacznijmy od nowa naszą znajomość?
-Nie Justin! Nie chcę cię znać! Jesteś bezczelny! - Powiedziałam w prost, choć to bolało.
- Ale to nie musi się tak skończyć. - Dość. Mówiłam sobie. Teraz moja kolej. Nikt do mnie jeszcze tak nie mówił. Mu też na to nie pozwolę.
- Nie jestem godna z tobą rozmawiać. - Dogryzałam mu.
- Przestań. - Mówił błagalnie.
Po tym przyszła do niego pielęgniarka.
- Panie Bieber. Może już pan iść. - Usłyszałam to.
- Słyszysz? Jesteś wolny. I bądź ostrożny. Żegnaj.
- Ale Lucy... - Rozłączyłam się. Poszłam do kuchni. Cały czas płakałam to nie były miłe słowa, ale trzeba żyć dalej. Siedziałam i sok. Rozmyślałam.
YOU ARE READING
From Hate To Love
FanfictionOPOWIADANIE O MIŁOŚCI W ROLI GŁÓWNEJ JUSTIN BIEBER ! Dwoje ludzi , dwa światy , przeciwności losu i jedna miłość . Wiele tu opowiadać . Musisz sam to przeczytać i poczuć . ♥ JBFFPL ----> http://justinbieberfanfictionpl.blogspot.com