1.

1.7K 97 12
                                    

-Nie, błagam! Mam żonę i trójkę dzieci! Nie możesz im zabrać ojca!
Nadal masz siłę krzyczeć? Zachwycające.
-Och, a czemu nie?
Poruszyłam ręką odrobinę w górę, w ślad za nią poszedł miecz tkwiący w brzuchu. Do moich uszu dotarł dźwięk rozpruwanej skóry oraz krzyk bólu.
-Żałosny jesteś. Myślisz że posłucham prośby takiej ścierwy jak ty? Odpowiadaj!
Krzyknęłam, słysząc ciche jęki. Krew powoli płynęła strumieniami po zakrwawionej koszuli i marynarce. Elegancką fryzurę już dawno zastąpił nieład.
-Mam pieniądze, znajomości, zrobię wszystko, tylko mnie zostaw. Błagam.
-Nie masz nic co mnie interesuje. Co powiesz na wieczną drzemkę?
Nim zdążył odpowiedzieć wyjęłam miecz i bez wahania przecięłam gardło mojej ofiary. Widzę jak oczy pełne strachu i nadziei stają się puste. Wyciągam lewą rękę przed siebie w której pojawił się portfel. Idąc w stronę wyjścia z zaułka, przeglądam zawartość, szukając interesującej mnie informacji. Mam cię. Zchowałam przedmiot w kieszeń. Gdy latarnie zdjęły ze mnie płaszcz mroku, na ulicy powstało zamieszanie. Ludzie wracający z pracy krzyczeli.
-To Melody! (czyt. Melodia) Dzwońcie na policje!
Teleportowałam sie do domu mężczyzny. Dokładniej do pokoju jego córki. Pomieszczenie było głównie w kolorze fioletu. Skup się! Nie jestem tu by oceniać wystrój wnętrz. Mój wzrok padł na około dziesięcioletnią dziewczynkę, z burzą blond loków. Siedziała na łóżku, patrząc na mnie z załzawionymi brązowymi oczami. Nagle wyleciała dosłownie z mebla, przytulając się do mnie.
-D-Dzięk-k-kuje.
Objęłam ją, młoda płacząc wczepiła się mocniej we mnie. Sięgała mi do ramion, więc położyłam rękę na jej głowie. Zaczęłam uspokajająco głaskać ją po włosach. Gdy już się uspokoiła oddaliłam ją na długość ramion. Puściłam dziewczynkę by zdjąć kaptur i podać jej dłoń.
-Melody, ale to pewnie już wiesz.
Uśmiechnęłam się otrzymując ten sam gest.
-Maja. Twoje oczy. One są prawdziwe?
Zaśmiałam się.
-Nie, wzięłam pędzel i sobie pomalowałam. A czemu pytasz?
Teraz to już obie szczerzyłyśmy się jak głupie do sera. Usiadłyśmy na łóżku, zaczynając rozmawiać na różne tematy. Powygłupiałyśmy się, dałam mały występ magii, który skończył się na mnie i wybuchem śmiechu. Nie zauważyłyśmy kiedy minęły 2 godziny. Cała różowa pokłoniłam się lekko w stronę Mai. Po wyprostowaniu się wyczarowałam niebieską róże z czerwonymi końcówkami.
-Proszę to dla ciebie. Mam nadzieje, że nie będziesz się już smucić i zapomnisz o złych chwilach. Pamiętaj, że jesteś wyjątkowa i nikt nie ma prawa cie  skrzywdzić. Walcz kiedy będzie trzeba, a jeśli będziesz miała kłopoty, ja ci pomogę.
Młoda wzięła podarunek i popatrzyła na niego zdumiony oczami.
-Do zobaczenia aniołku.
Zniknęłam, pozostawiając po sobie wspomnienie. Tym razem pojawiłam się przed domem. Ten jednak mieścił się w głębi lasu. Podeszłam do drzwi z zamiarem otworzenia ich, jednak ktoś zrobił to za mnie. Zmęczona, nie wiedząc co się za bardzo dzieje, upadłam na taras pod upływem ciężaru dwóch ciał. Krzyk rozniósł się po całym lesie.
-Smile! Sally!

Koniec 1 rozdziału. :)
To moje pierwsze opowiadanie więc mam nadzieję że się spodoba.
Zapraszam do komentowania.
;)

,,Zabójczyni" // ZawieszoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz