61

113 13 2
                                    

- Odsuń się od mojej córki!

Król przecisnął się przez tłum patrząc na mnie z nienawiścią. Paweł podszedł do niego próbując go uspokoić.

- Ojcze wysłuchaj mnie. Melody nic nikomu nie zrobi, ona...

- Ona jest niebezpieczna. Zabiła dwóch moich gości. To potwór.

- To musi być jakieś nieporozumienie.

Król zaczął się zawzięcie kłócić z Pawłem.

Marika oderwała się ode mnie patrząc z determinacją na ojca.

- Spójrz na mnie!

Zapadła cisza. Wszyscy zwrócili wzrok na księżniczkę.

- Ten potwór mnie uratował. Naprawdę tego nie widzisz? A może nie chcesz?!

Zaczęły się szepty na temat, że rzuciłam na nią jakiś czar. Jak zwykle szukali pretekstu, żeby się mnie pozbyć. Z grupy ludzi wyszedł mężczyzna, który podszedł do króla.

- Wasza wysokość nie powinieneś słuchać swojej córki, przecież to oczywiste, że ona jej pod zaklęciem Melody. Należałoby wykorzystać okazję i raz na zawsze jej się pozbyć.

- Nie pozwolę na to!

Wyszła przede mnie osłaniając mnie. Westchnęłam ciężko zmęczona przez użycie sporej ilości mocy.

- Mari nie bądź głupia. Chodź, pójdziemy do ciebie, powinnaś odpocząć.

Położyłam dłoń na jej ramieniu. Uśmiechając się lekko ruszyłam ciągnąć ja za sobą. Osoby najbliżej drzwi odsunęły się robiąc nam przejście. Nagle usłyszałam strzał. Automatyczne chwyciłam Mari za nadgarstek chowając ją za siebie, zaś sama odwróciłam się w kierunku strzały. Kula trafiła mnie w brzuch. Złapałam się za miejsce gdzie była dziura. Spojrzałam się na tego faceta. W dłoni trzymał broń, lecz zanim znów strzelił straże na rozkaz króla obezwładniła go.

- Mel... o Boże.

Bluzkę miałam całą we krwi podobnie jak brzuch. Czułam bol, lecz nie pokazałam go nie chcąc jeszcze bardziej martwić Mari.

- Jest okej, chodź. Muszę się ogarnąć.

Po drodze kilka razy próbowała mnie zaciągnąć do lekarza, lecz odmawiałam. Po drodze zatamowałam krwawienie i połowicznie ból bym mogła dojść do pokoju. Na miejscu ułożyłam się na parapecie. Wyjęłam pocisk i zaczęłam się regenerować.

- Jak się czujesz?

Zerknęłam na Mari, która siedziała skulona na łóżku patrząc na mnie.

- To nie jest ważne, lepiej powiedz jak ty się czujesz.

- Jest... okej. Było gorzej jak oni weszli do mojego pokoju. Myśl, że gdyby nie ty to oni mogliby mnie...

- Nie myśl o tym. Po czasie przejdzie.

- Gdybym była tobą mogłabym sama się obronić.

Zszyłam ranę i usiadłam obok Mari.

- Nie chcesz być mną. Uwierz. To gówno.

- Czemu? Jesteś silna, potężna, odważna...

Zacisnęłam dłonie próbując nie wybuchnąć.

,,Zabójczyni" // ZawieszoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz