58

177 17 6
                                    

Upadłam na ziemię. Offender podszedł do mnie i pomógł wstać.

- W porządku?

- Tak. Nie sądziłam, że to będzie takie trudne.

- Dasz sobie radę, jeśli się dobrze skoncentrujesz. No dalej, rozpal ten ogień.

- Już się robi wujaszku.

Rozłożyłam dłonie na boki, a nad nimi pojawiły się płomienie. Uniosłam się nad ziemią. Zamknęłam oczy koncentrując się na ogniu. Próbowałam sobie wyobrazić wiązki magii wydobające się z nich, jednak za każdym razem obraz mi się rozmywał. Tym razem nie pozwoliłam na to utrzymując go w umyśle. Poczułam ogromne ciepło rozchodzące się po dłoniach do ramion. Bolało, jednak nie odpuściłam, nadal utrzymując płomienie. Czułam jakby to rozrywało mi skórę, a następnie tkanki.

***Perspektywa Offenderman'a***

Stałem w bezpiecznej odległości od Mel. Uważnie obserwowałem jej postępy, mimo że zaczęliśmy dopiero dziś rano to już były widocznie. Uniosła się nad ziemią tworząc ogień nad dłońmi. Widziałem, że po pewnym czasie mocniej zacisneła oczy. Po tym z języków ognia zaczęły się wydobywać wiązki jego magii, jednak były one nikłe i niepewne. No dawaj mała. Płomień rozniósł się do ramion oplatając je. Jej włosy zaczęły płonąć, falując w powietrzu. Uśmiechnąłem się dumny z niej. To był dobry znak. Wiązki znikły, tak samo jak płomienie, włosy zaczęły opadać, a wraz z nimi Mel. Była wykończona co mnie wcale nie zdziwiło. Zrobiła duży krok, za duży jak na początek.

- I jak poszło?

- Lepiej niż się spodziewałem.
Obyś miała tak pojemny naszyjnik jak zakładasz, inaczej nie będzie za kolorowo

- Spokojnie, ulepsze go na wszelki wypadek.

Złapałem jej poparzone dłonie i przejechałem po nich kciukami gojąc rany.

- Na dziś wystarczy.

- Nie, muszę to opanować jak najszybciej.

- Nie napalaj się tak. Twoje ciało nie jest gotowe na taką ilość magii. Chyba pamiętasz co było kilka lat temu? Nikt nie był w stanie ci pomóc, a ty byłaś jedną nogą w grobie.

- No dobrze, wygrałeś.

Zaniosłem ją do domu, gdyż sama nie dała by rady. Gdy weszliśmy od razu pojawił się koło nas mój brat Trender, trzymając w obu dłoniach kosmiczną sukienkę do kolan.

- Mel co myślisz o niej?

- Jest piękną, lecz będzie się za bardzo wyróżniać. Ktoś może się zorientować, że to ja, a nie chce żadnego zamieszania.

- Oh, rozumiem. Pójdę uszyć ci nową, a tą zostawie w twoim pokoju, napewno się kiedyś przyda.

Odstawiłem ją na podłogę. Podałem jej ramię widząc, że się chwieje. Podeszłem z nią do kanapy, aby usiadła i odpoczeła. Niespodziewanie ktoś zapukał w drzwi. Poszłem otworzyć drzwi przed którymi zobaczyłem wysokiego chłopaka o jasno brązowych włosach.

,,Zabójczyni" // ZawieszoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz