54

170 16 4
                                    

***Perspektywa Mariki***

Po ubraniu się poszłam do biblioteki. Na szczęście nie było żadnych strażników przy obrazie, nikt nie wiedział o ukrytym za nim pomieszczeniu, nawet Paweł. Podeszłam do księgi, tak jak przeczuwałam była otwarta. Na kartkach zaczęły pojawiać się słowa, tak samo jak ostatnim razem, jednak teraz było ich znacznie więcej.

- Mari! Gdzie jesteś?

Z za obrazu usłyszałam nie znany mi głos. Na pewno był to chłopak, lecz nie kojarzyłam jego głosu. W pierwszej chwili się przestraszyłam, jednak uspokoiłam się mając nadzieję, że to Melody. Wyszłam dyskretnie z pomieszczenia.

- Mel? To ty?

- A no ja.

Wyleciała z korytarza po prawej i podleciała do mnie. Nadal była w postaci chłopaka.

- Cześć, co się stało z twoim głosem?

- Cóż, nie zapowiada się bym wróciła do siebie, więc zmieniłam głos by było dość normalnie. Chłopak gadający głosem dziewczyny to by nie było zbyt dobry pomysł.

- Faktycznie, a ten... powiesz skąd wiesz, że ja i Paweł jesteśmy.. No wiesz.

- Powiem ci, ale może najpierw pójdźmy do twojego brata.

Stanęła na ziemi i poszła w stronę wyjścia. Dogoniłam ją i razem poszłyśmy do pokoju Pawła, który szukał czego pod biurkiem.

- Witam królewicza.

Uderzył się o blat mebla. Masując się po głowie wstał i spojrzał na nas.

- Melody?

-We prawie własnej osobie.

- Jak się tu dostałaś?

Usiedliśmy wszyscy na łóżku. Wraz z Pawłem zdjeliśmy chusty zasłaniające nam twarz.

- Teleportowałam się, co prawda trochę mi zajęło nagięcie bariery, ale jakoś mi się udało. Jestem tu, ponieważ chcę wam powiedzieć skąd wiem kim jesteście. Mari, pamiętasz moją reakcję jak cię zobaczyłam, pierwszego dnia szkoły?

Przytaknęłam twierdząco.

- Gdy na ciebie spojrzałam poczułam twoje emocje sprzed lat i wizje z dzieciństwa. Widziałam jak się kłócisz z rodzicami czy bawisz się z kuzynami.

- Dlaczego mnie wtedy okłamałaś?

Spojrzałam niezrozumiale na brata, a potem na Mel.

- W sumie to nie wiem. Nie lubię wszystkiego o sobie mówić.

Nagle drzwi się otworzyły. Do pokoju wszedła jedna ze służących. Szybko odwróciłam głowę w stronę okien, Paweł zrobił to samo.

- Dzień dobry wasze wysokości. Wasz ojciec prosi was... Kim ty jesteś?

***Perspektywa Melody***

Kobieta w średnim wieku patrzyła na mnie z zaskoczeniem.

- Witam, jestem Damian. Chodzę z Pawłem do klasy.

- Oh, dobrze. Wracając, wasz ojciec prosi was o zejście na śniadanie.

- Zaraz zejdziemy.

Służka wyszła, a po niej Mari mówiąc, że musi coś zabrać z pokoju. Zostałam sama z Pawłem.

- Kogoś straciliście prawda?

Spojrzałam mu w oczy pełnych smutku. Po chwili wahania odpowiedział mi.

- Tak, mimo że Marika tego nie pamięta to bardzo to przeżywa odkąd rodzice jej powiedzieli.

- Nie będę pytać o kogo chodzi. Samo wspominanie czyjeś śmierci boli.

- Widziałaś to w wizji?

- Nie, kilka miesięcy temu usłyszałam jak ktoś śpiewa. Teraz wiem, że to była Mari.

- Wiem, że tam jesteś gdzieś skrywasz  się oni nie wierzą w słowa me? Też to słyszałem. Myślałem, że już zdążyła się pogodzić.

- Nie martw się. Z czasem będzie lepiej.

Położyłam mu rękę na ramieniu chcąc dodać otuchy.

- Ruszaj tyłek. Chyba nie chcesz się spóźnić?

Wstałam ciągnąć go za sobą. Zakrył twarz, po czym zeszliśmy do jadalni. Gdy przekroczyłam próg drzwi poczułam na skroniach lufy pistoletów. Podniosłam dłonie na wysokość ramion.

- Macie bardzo gościnnych ochroniarzy.

- Jak się tu dostałeś?

Król wstał pokazując swoją dostojność i potęgę.

- Ojcze, to jest M... Damian. Mój przyjaciel.

Król rozkazał ochroniarzom opuścić spluwy, lecz nadal patrzyli na mnie podejrzanie. Usiadłam między rodzeństwem przy stole.

- Służba przynieście naczynia i sztućce dla naszego gościa.

- Nie, ja już...

Przerwałam gdy dostałam z obu stron w żebra z łokci. Para królewska spojrzała na mnie niezrozumiale.

- Ja już... nie mogę się doczekać, aż będziemy w szkole.

Służba przyniosła mi naczynia wraz z sztućcami. Zdjeliśmy śniadanie, po czym poszliśmy przed bramę do zamku. Zdziwiło mnie, że nic nie powiedzieli o ujawnianiu się. Zawsze bardzo pilnowali, żeby nikt, nawet najwierniejsze osoby nie wiedziały jak wyglądają ich dzieci. W szkole przyciągnęłam wzrok nie jednej dziewczyny, lecz szczerze było mi to obojętne.

- Co powiesz nauczycielom?

Zerknęłam na Mari, która szła obok mnie.

- Wmówię im, że jestem uczniem z wymiany. Myślę, że za kilka dni znów będę dziewczynom, choć możliwe, że potrwa to z dwa tygodnie.

- A czemu nie możesz teraz się przemienić?

- Cóż wstyd się przyznać, ale... nie potrafię.

Odłożyłyśmy plecaki i usiadłyśmy z dala od uczniów.

- Jak to nie umiesz?

- Nie wiem. Magia mi nie pozwala.

- Ale to ty powinnaś ją kontrolować.

- Widzisz, magia bywa czasem kapryśna.

Hejka! Jak myślicie co księga pokaże Marice, oraz jak się zachowa Alex? 😜

Do następnego!❤


,,Zabójczyni" // ZawieszoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz