13

444 29 3
                                    

Po sali rozległ się odgłos uderzenia o worek. Stanęłam na jednej nodze drugą podnosząc wysoko i uderzając w bok worka. Zdyszana podniosłam rękę z zamiarem zadania kolejnego ciosu, gdy poczułam czyjąś dłoń na nadgarstku.
- Może na dziś wystarczy?
Głos Jason'a zakłucił ciszę.
- Nie.
Wyrwałam rękę uderzając nią w worek. Czułam jak czerwonowłosy patrzy na mnie lecz starałam się tym nie przejmować. Po kilku minutach zirytowana odwróciłam się do niego.
- O co ci chodzi?
Moje oczy zaczęły zmieniać kolor na czerwień. Chłopak stał przedemną z założonymi rękami.
- Ty mi powiedz.
Warknełam podchodząc do ławki. Wzięłam butelkę i wypiłam końcówkę wody.
- Nie twoja sprawa.
Jason złapał mnie ponownie lecz tym razem za ramię odwracając do siebie. Jego dłonie zmieniły kolor na czarny, a na miejscu paznokci utworzyły się pazury. Spojrzałam mu w oczy które zmieniły barwę na zielony.
- Może i nie moja ale chyba możesz mi powiedzieć co ci jest do cholery! Przecież znam cie od lat i znam twoje zachowanie! Zawsze gdy coś się dzieje tak robisz wiec kurwa nie wciskaj mi tu kitu że wszystko w jest w porządku!
Zdyszany patrzył na mnie gniewnie i z każdym słowem mocniej zaciskał dłoń na moim ramieniu. Jego czarne pazury już od kilku minut temu przebiły się przez skórę z której teraz leciała krew.
- Jason, puść mnie.
Spojrzał na moją rękę po czym natychmiast ją uwolnił. Jego oczy powróciły do swojej naturalnej barwy.
- Przepraszam. Poniosło mnie.
- Spoko.
Przykryłam ramię dłonią z której wydobyło się zielone światło. Po odsłonięciu nie było śladu po ranie. Westchnełam uspokajając się. Usiadłam na ławce z żółtookim. Oparłam ręce o kolana patrząc się przed siebie.
- Może ci się to wydawać absurdalne ale trochę się obawiam tego wyroku. Po raz pierwszy będę musiała przebywać wśród obcych mi ludzi. Po za tym nie wiem czy to nie ma drugiego dna. Może chcą coś w ten sposób osiągnąć? Nie mam bladego pojęcia o co może chodzić.
Poczułam jak Jason dotyka dłonią mojego ramienia.
- Ej, nie martw się. Przecież nie musisz tam iść. Zawsze zwiewałaś przed wyrokami wiec czemu byś teraz nie mogła?
Uśmiechnęłam się pod nosem, wyprostowując się.
- Mimo obaw jestem ciekawa co mnie tam czeka.
Wstałam zabierając pustą butelkę ze sobą.
- Dobranoc Toy.
- Dobranoc Mel.
Wyszłam z sali kierując sie do pokoju. Po otworzeniu drzwi rzuciłam butelke na stertę pustych puszek i tym podobnych. Jak zawsze otworzyłam okno po czym padłam na łóżko przytulając się do poduszki. Patrzyłam w bok zapatrzając się w miecz który był oparty o szafę. Srebrny uchwyt zdobiony szafirami, granatowe ostrze połyskujące w świetle księżyca i tysiące dusz nim zabitych. Prychłam cicho zamykając oczy i oddając się w ręce Morfeusza.

***Perspektywa Alexa***

Sięgnąłem po paczkę Marlboro wyciągając z niej upragnioną rzecz. Zapaliłem wciągając dym który delikatnie drapał mnie w gardle. Wypuściłem go opierając łokcie o parapet. Patrzyłem na rozciągający się las, a za nim oświetlone miasto. W oddali było słychać wycie wilków. Spojrzałem w górę napotykając rozgwieżdżone niebo. Zaciagnołem się po raz kolejny rozmyślając nad jutrem. Ciekawe czy jutro przyjdzie. Dym wyleciał z moich ust rozpływając się w powietrzu. Mam nadzieje że tak. Inaczej zginie jak ją złapią. Westchnołem przymykając oczy. Jestem idiotą. Nie wiem nawet jak wygląda, wiec jakim cudem coś do niej czuje. I to wrażenie że jest inna. Zgasiłem niedopałek i skierowałem się w stronę łóżka. Położyłem się z rękami pod głową, po chwili usunąłem.

***Perspektywa Melody***

- Nie!
Usiadłam cała zlana potem. Dłonie zacisnełam na kołdrze patrząc przed sobie. Widziałam sceny z mojego koszmaru, jak nóż przecina gardło człowieka, który wydobył swoje ostatnie słowo.
- Uciekaj.
Szepnęłam tak cicho, że gdyby ktoś tu był nieusłyszałby mnie. Wzięłam kilka głębszych wdechów uspokajając się. Spojrzałam w stronę zegarka który wskazywał 6:30. Przetarłam oczy po czym wstałam. Zamknęłam okno i wzięłam jakieś rzeczy kierując się do łazienki. Położyłam ubrania na koszu do prania. Podeszłam do lustra spoglądając w swoje odbicie. Lekkie wory pod oczami, włosy potargane na wszystkie strony świata i lekko blada skóra. Świetnie, wyglądam niczym zmora z jakiegoś horroru. Sięgłam po szczotkę rozczesując ten jakże artystyczny nieład. Po kilku minutach uporałam się z włosami. Poszłam do łóżka w celu poszukiwania gumki. Po sprawdzeniu kołdry, poduszki i prześcieradła, znalazła się w szparze między łóżkiem a ścianą. Mam cię skurwielu. Wraz ze znaleziskiem wróciłam do łazienki. Związałam je jak zwykle w wysokiego kucyka. Ubrałam luźną bluzkę na jedno ramię o kolorze fioletowym, który zmieniał się w pomarańcz na rękawie i górnej części klatki piersiowej. Do tego czarne spodnie i obowiązkowo tego samego koloru bluza z kapturem. Zeszłam do kuchni gdzie panował haos. Każdy siebie przekrzykiwał, a u niektórych na twarzach były kawałki jedzenia. Usiadłam między Slendim a Howdy'm. Wzięłam miskę i nalałam ciepłego mleka. Wsypałam sobie płatki czekoladowych po czym zabrałam się do jedzenia. Gdy skończyłam, spojrzałam porozumiewawczo na Slendermana. Wzięłam plecak który pojawił się koło mnie i wstałam. Założyłam go na lewe ramię. Gdy już miałam wyjść usłyszałam z kuchni pytanie.
- A ty gdzie?
Zerknełam za siebie z uroczym uśmieszkiem.
- Do szkoły.
Zanim zamknęłam drzwi wszyscy jak jeden mąż krzykneli.
- Co?!
Zaśmiałam się i ruszyłam przed siebie. Spojrzałam na telefon. Za pięć siódma. Na luzie się wyrobie. Włożyłam słuchawki włączając ,,Fire" zespołu BTS. Nucąc sobie, szłam między drzewami rozglądając się dookoła. Jeszcze trochę i jesień... oraz deszcz. Dochodząc do końca lasu założyłam kaptur tak by nikt nie zobaczył mojej twarzy. Wzięłam kilka wdechów  po czym się przeteleportowałam pod szkołę.

Siemka wszystkim! 😁 Jak tam dzionek? Mel w końcu poszła do szkoły pilnie się uczyć. Hehe. Zapraszam do komentowania i gwiazdkowania. 😉
Do nastepnego! 😘



,,Zabójczyni" // ZawieszoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz