41

329 21 4
                                    

Po całym zdarzeniu rozkazałam wilkom wrócić do lasu. Ruszyłam w strone szkoły. Uczniowie schodzili mi z drogi patrząc na mnie z przerażeniem. Obojętnie minęłam ich i weszłam do szkoły. Nie długo było mi dane pozostać w samotności. Mari wraz z Pawłem wlecieli za mną i uderzyli we mnie serią pytań na które nie odpowiedziałam. Po jakimś czasie się poddali widząc, że nie zamierzam nic powiedzieć. Weszłam do klasy w której już dawno miała być lekcje i usiadłam z Mari w ławce. Za nami zaczęli wchodzić inni uczniowie wraz z nauczycielką. Chłopacy zaczęli namawiać kobietę by nie robiła lekcji co im się udało. Zaraz po tym słyszałam jak wszyscy rozmawiają na mój temat.

•°• Kilka godzin później •°•

Weszłam do domu odrazu wyciszając telefon i kierując się do siebie. Nim doszłam do schodów ktoś złapał mnie za rękaw bluzy ciągnąć do kanapy. Jason usadowił mnie na niej siadając obok mnie.
- To ile ludzi zginęło?
Spojrzałam zdziwiona na resztę która pokazała na swoje naszyjniki, które świeciły się malinowym światłem.
- Aaa~... oto chodzi. O dziwo nikt zbytnio nie ucierpiał.
- Mówiąc nikt masz na myśli...?
- Jane i Ninę.
Przez kilka minut nikt się nie odzywał. W końcu ciszę przerwała Suicide.
- Coś cie gryzie. Wiesz, że możesz nam o wszystkim powiedzieć.
Wstałam chodząc w tą i we w te po salonie.
- Od jakiegoś czasu przy każdym pojedynku one znikają i robią rzeczy, które tylko Magiczni mogą zrobić. Dziś zrozumiałam, że Aida im pomagała. One coś knują, czuje to... Najgorsze jest to, że ta suka coś planuje do Mari i Pawła. Ciągle się kręci albo obok niej albo obok niego.
Poczułam dotyk na ramieniu, który mnie zatrzymał. Puppeter spojrzał na mnie łagodnie.
- Spokojnie, jeśli będą w niebezpieczeństwie to napewno ich obronisz.
- A jeśli nie? A co gdy się spóźnie? Nie wybacze sobie, jeśli coś im się stanie.
W oczach stanęły mi łzy. Miałam ochotę rozryczeć się jak dziecko. Pups przytulił mnie mocno co natychmiast odwzajemniłam. Po długim czasie oderwałam się od niego i poszłam do siebie. Dopiero gdy zamknęłam drzwi pozwoliłam sobie na płacz. Kopnełam z całej siły łóżko, w miejscu uderzenia powstała dość spora dziura. Rzuciłam się na mebel i schowałam twarz w poduszce. Leżałam i płakałam tak kilkanaście minut. Nagle zaczął wibrować mi telefon. Ktoś próbował się do mnie dodzwonić 4 razy ale nie odbierałam. Dopiero za 10 razem chwyciłam zirytowana telefon i odebrałam.
- Czego kurwa?!
Siedziałam i przytulałam do siebie poduszkę.
- Melody? Wszystko w porządku?
Alex. Wzięłam kilka wdechów by się uspokoić.
- No a co?
- Nie kłam. Słyszę, że jesteś zdenerwowana.
- To nie twoja sprawa. Czego chcesz?
- Odwiedzisz mnie? Chłopacy są zajęci a mi się nudzi.
Pomyślałam chwilę nad jakąś wymówką.
- Nie, musze zajrzeć czy z watahą wszystko w porządku.
- Nie ma problemu mogę iść z tobą.
Kurwa. Czemu ty jesteś taki natrętny?
- Nie są przyjazne dla nieznajomych osób tym bardziej dla tych którzy próbowali je zastrzelić.
Prychnełam na to wspomnienie. Nadal miałam uraz do niego i chłopaków.
- Cóż, jakoś przeżyje.
Zamknęłam oczy próbując nie wybuchnąć ze złości.
- Nie pozbędę się ciebie co?
- Nope.
Westchnełam cicho przecierając twarz dłonią.
- Będę za kilka minut.
- Oki skarbie czekam.
- Skarbie?
Podniosłam zaskoczona głowe jednak odpowiedzi nie dostałam bo natychmiast się rozłączył. Schowałam telefon do kieszeni wstając z łóżka. Weszłam do łazienki i przejrzałam się w lustrze, oczy były czerwone od płaczu i byłam blada nie licząc zawsze czerwonych policzków. Przemyłam twarz i przeteleportowałam się przed dom Alexa. Założyłam kaptur i weszłam do środka odrazu kierując się do jego pokoju. Otworzyłam drzwi i patrzyłam na chłopaka. Stał z gołą klatą przed łóżkiem na którym leżało kilka bluzek, koszul i bluz. Miał założone ręce i mówił coś do siebie. Oparłam się i patrzyłam na księcia z rozbawieniem. Wyjął jakąś karteczkę na którą chwilę patrzył.
- A jeśli już nie lubi koszul w krate?
Zmarszczyłam brwi. Paweł mi kiedyś zadał pytanie o ubraniach... Powiedziałam, że lubię koszule w kratkę... Alex w końcu założył czarną bluzkę z krótkim rękawem i tą koszule. Gdy poszedł do łazienki nie wiadomo jakim cudem mnie nie zauważając wyjęłam za pomocą magii tą karteczkę.

Mel lubi:
- róże
- koszule w krate
- gdy jest się sobą
- muzykę
- nożną
- patrzeć w gwiazdy

Dostaniesz w łeb jeśli:
- spróbujesz ściągnąć jej kaptur
- będziesz się wywyższał
- zaczniesz jej pierdolić, że powinna się zmienić
- będziesz natrętny (nie oszukujmy się ty i tak jesteś natrętny)

Tylko tyle udało mi się z niej wydobyć. Powodzenia stary.

Patrzyłam na przedostatnie zdanie i musiałam się zgodzić z Pawłem. Alex jest natrętny. Potrafi mi wysłać w pizdu dużo wiadomości a jeśli nie odpisze na setną wiadomość to zaczyna do mnie wydzwaniać. Oczywiście nie jest tak codziennie ale dość często co mnie wkurwia.
- Mel?
Zerknełam na niego trzymając w dłoni tą kartkę.
- Ściąga?
Pomachałam kartką na co natychmiast zaczął przeszukiwać kieszenie. Gdy nie znalazł tego czego szukał zaczął się bardziej denerwować.
- Em jak długo tu stoisz?
- Wystarczająco długo.
Kartka w moich palcach zaczęła się palić.
- Poprosiłeś Pawła żeby coś się o mnie dowiedział. Po co?
Zbliżyłam się do niego powoli patrząc mu w oczy.
- Chciałeś mi się przypodobać?
- Może...
Patrzyłam na niego kilka minut po czym skierowałam się do drzwi.
- Dobra, chodź. Musze wreszcie zajrzeć do wilków.
Alex odetchnął z ulgą i ruszył za mną. Wyszliśmy z domu który Alex zakluczył. Szliśmy powoli i w ciszy przez połowę drogi.
- Słuchaj teraz idziesz tam ze mną ale nie radzę ci tam samemu łazić a tym bardziej z kimś innym. Kumasz?
- No kumam. A co jeśli to zrobię?
- Umrzesz.
Chłopak zaczął się śmiać ale po chwili przestał patrząc na mnie uważnie.
- Żartujesz?
- Nie.

Siemka! ^^ Co tam u was?
Dawno nie było rozdziału, więc zabrałam się do roboty i oto jest.


Do następnego! 😘

Ps: U kogo jeszcze były te nawałnice?

,,Zabójczyni" // ZawieszoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz