69

117 13 3
                                    

Szłam po schodach na górę do salonu. Byłam cała mokra i lepka przez tego idiotę, któremu się niebywale śpieszyło.

- Nosz zajebie jak zobaczę.

Weszłam do salonu w którym było rodzeństwo wraz z Alex'em, Ramirem i Matthew.

- Co ci się stało?

- Ten idiota Puppeter spuścił na mnie to gówno!

Widziałam jak Marika zaczęła się czerwienić, zaś chłopacy nie mogli się powstrzymać od delikatnego uśmiechu. Loczek podszedł do mnie szczerząc się i dotknął śliskiej substancji.

- A więc powiadasz, że ten latający się na ciebie spuścił? No muszę przyznać, że ma spore zapasy swojego... nadzienia.

Teraz sobie uświadomiłam jak to zabrzmiało.

- Idioto! Mówiłam o wiadrze! Spuścił na mnie wiadro gdy nade mną przelatiwał!

- Nad tobą czy może...?

Nim zdarzył dokończyć zamachnęłam się patelnią, która pojawiła się w mojej dłoni. Niestety odskoczył ode mnie unikając uderzenia.

- Jeszcze słowo, a trafisz do piwnicy.

Zagroziłam mu machając patelnią przed jego twarzą. Uniósł ręce do góry wycofując się na kanapę. Poszłam do łazienki aby zmyć z siebie to coś. Nawet nie chciałam widzieć co to jest. Umyłam się szybko po czym ubrałam spodnie w moro i czarny top. Nie zapominając o chuście zeszłam na dół i usiadłam między Pawłem a Mariką.

- Podobno na balu było niebywale gorąco.

Wzięłam ze stołu kubek z moją ukochaną herbatą miętową. Słomką która była w pół przykryta chustą zaczęłam sączyć napój. Ramiro jak zwykle był uśmiechnięty od ucha do ucha, zarażając swoją radością.

- Możliwe.

Przypomniałam sobie widok spalanych ciał na dworze królewskim. Zerknęłam na Mari próbując dostrzec zmianę w mimice, jednak ona zwyczajnie sobie siedziała z uśmiechem. Nie wyczułam też od niej złych emocji. Matt latał wzrokiem to na Mari to na mnie.

- Wiesz jak tak na was patrzę to jesteście niebywale podobne.

Zaksztusiłam się napojem, który przy okazji popatrzył moją jamę ustną. Na szczęście szybko mi przeszło i myśl o śmierci poprzez zaksztuszenie odeszła w siną dał.

- Że w którym aspekcie?

- No podobne kości policzkowe i ten... górna połowa twarzy.

Zaczęłyśmy się sobie przyglądać z Mariką. Widziałam w jej oczach iskierki rozbawienia i radości.

- Cóż jest wiele ludzi, którzy są do siebie podobni.

Nagle zobaczyłam coś co mnie zdziwiło. Iskierki zgasły, a na ich miejsce wkradł się przytłumiony smutek. Odwróciłam głowę zaniepokojona nie chcąc tego oglądać. Po chwili do Pawła ktoś zadzwonił.

,,Zabójczyni" // ZawieszoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz