51

275 21 9
                                    

*** Perspektywa Mariki***

Nie sądziłam, że Creepypasty tak szybko nas zaakceptują. Co prawda niektórzy nadal nas omijali, lecz coraz częściej zbierali się na krótkie rozmowy. Podczas jednej z nich nagle jakby z ich piersi rozbłysło czerwone światło. Jeff natychmiast pobiegł na góre, a my tylko patrzyliśmy na resztę.

- Co to jest?

Spojrzałam na Jack'a ze zmartwieniem. Jeff obudził się po trzech dniach, a Mel do tej pory spała. Uspokajali, że musi odpocząć i zregenerować magię. Wytłumaczyli też, że z jakiegoś powodu jest bardzo zależna od niej.

- Alarm, że Mel czuje się zagrożona.

- Czyli się obudziła?

- Na to wygląda.

Uśmiechnęłam się szczęśliwa. Od tamtego dnia miałam same czarne myśli. Bałam się, że się nie obudzi. Po chwili zmarszczyłam czoło próbując zrozumieć co mogło jej zagrozić. Tym bardziej jej, wyglądała na nieustraszoną i tak się zachowywała.

- Ale jak to zagrożona? Tylko Alex jest teraz z nią.

- No i jeszcze Niańka. Pewnie księciunio coś zrobił.

- Niańka?

- No Jeff, od pewnej sytuacji baaardzo się do siebie zbliżyli i zaczął się o nią troszczyć. Ba, nawet chodzili ze sobą. Ah, to były piękne czasy.

- Ej możecie mnie nie obgadywać? A tak poza tym to gdzie ten dekiel?

Spojrzałam na schody z których schodziła Melody. Rzuciłam się na nią ciesząc się ogromnie, że ją widzę. Poczułam, że ktoś nas objął i podniósł do góry, machając na boki.

- Ooo jaki słodziaśny widok.

- Daruj sobie Cuks.

- Dobra, dobra. A co do niańki to poszedł wkurwiony do piwnicy.

Clown puścił nas, lecz w mgnieniu oka złapał Mel która chciała pędem pobiec do drzwi obok schodów.

- Ej, ej ej, wyluzuj, nie mamy... ehem towarów.

Podczas wypowiedzi spojrzał na mnie nie pewnie. Brunetce jakby ulżyło i dosiadła do reszty. Przechodząc obok clown'a usłyszałam jak powiedział szeptem do siebie ,,Oprócz jednego''. Zignorowałam to i usiadłam obok Mel. W tym czasie zszedł do nas Alex. Wyglądał na zadowolonego jak zawsze, lecz jego oczach zobaczyłam smutek. Chciał usiąść po drugiej stronie Melody, lecz wyprzedził go Jason, ktory uśmiechnął się triumfalnie. Czemu nie pozwalają mu być koło niej?

***Perspektywa Melody***

- No to się tłumacz skąd wstrząsnęłaś magię. Normalnie to byś musiała się czołgać po ziemi by tu dotrzeć.

- Cóż zawarłam pokój z Caris.

- Z Caris?!

Zdezorientowane miny moich gości na tle zszokowanych past wyglądały komicznie.  

- Kto to jest?

Paweł patrzył na mnie jakby to miało być nie wiadomo co. Po chwili ogień w kominku powiększył się na kilka sekund po czym się uspokoił.

- To jest Caris.

Demonica wyleciała z płomienia patrząc z góry na nas. Była ubrana w bardzo skąpy strój do którego się przyzwyczaiłam.

- Czemu ona jest niemalże naga?

Spojrzałam zaskoczona na czerwoną Mari, z resztą nie tylko ja. Tym bardziej po złożeniu przysięgi.

- Jakim cudem ty ją kurwa widzisz?

Też się zastanawiam.

- A nie powinnam?

- No właśnie nie, dopóki jej nie pozwolę nikt nie ma prawa jej widzieć oprócz mnie. A co do pytania to, cóż na moje nieszczęście Caris jest demonicą sexu.

Przestaniesz o mnie gadać jakby mnie tu nie było?

- Tak.

A mogę się pokazać?

- Nie.

Czemu? Mari zaśmiała się  patrząc wraz ze mną w górę na gestykulującą demonice.

- A my jak zwykle nie wiemy o co chodzi.

Zerknęłam na uśmiechającego się Bena, który już zabierał się do włączenia jakieś gry.

- Cichaj, a ty...

Nagle usłyszałam strzał z piwnicy. Spojrzałam nieufnie na czarno-białego clown'a.

- Jack, nie miało być tam nikogo nie licząc Jeff'a.

- Spokojnie, pewnie tylko ćwiczy.

Z piwnicy wydobywało się coraz więcej odgłosów oraz przekleństw. Chłopak zdenerwował, gdy dźwięki zaczynały być głośniejsze.

- Ćwiczy mówisz?

Wstałam i podeszłam do drzwi od strony z której miały się otworzyć. Będzie miazga? I to jak.

- Lepiej zamknijcie im oczy. Inaczej ten widok nie zniknie za szybko z ich pamięci.

Od czekałam jeszcze parę minut i w odpowiednim momencie, gdy drzwi zaczęły się otwierać z obrotem kopnełam je przez co zamkły się z trzaskiem. Do ściany przylegała połowa zmiażdżonego ciała. W około było pełno krwi, którą również miałam na sobie. Drzwi otworzyły się, a ciało upadło na podłogę. Jeff wszedł do salonu patrząc się na zwłoki.

- Kuźwa, planowałem go jeszcze trochę pomęczyć.

- Caris mogłabyś się zająć tym syfem. W zamian możesz sobie go wziąć.

Z chęcią. Demonica podleciała do martwego mężczyzny i zabrała go do siebie, przed tym w mgnieniu oka pozbywając się krwi. Gdy się obróciłam zobaczyłam Jack'a stojącego dosłownie kilka centymetrów ode mnie trzymającego kubek z gorącą czekoladą. Uśmiechnęłam się z politowaniem i wzięłam go.

- Tym razem ci wybaczę, cwaniaku.

Wyszczerzył się i poszedł rozwiązać skrawki materiału zawiązanych na oczach chłopaków i Mariki. Ramiro jako pierwszy zaczął się rozglądać.

- Okeej, to teraz jedno pytanko małe. Co nas omineło?

Siemanko! Coś za mało krwi ostatnio było. ;p Czasami się zastanawiam czy kiedyś to skończę, bo jak na razie nie mam pomysłu. xd

Do następnego! :*


,,Zabójczyni" // ZawieszoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz