60

149 15 3
                                    

Udało mi się na jakiś czas uwolnić od nich i pobyć sama. Krążąc wokół ludzi wypatrywałam "znajomych" z dzieciństwa. Nagle przez nieuwagę na kogoś wpadłam. Pierwsze co przykuło mój wzrok to niebywale krwista suknia. Więcej nie potrzebowałam by wiedzieć kto przede mną stoi.

- Wybacz nie zauważyłam cię.

Po głosie doszłam do wniosku, że mnie nie poznała. Spojrzałam na nią udając lekko zdezorientowaną.

- Nic się nie stało.

- Aida tu jesteś.

Za nią pojawił się wysoki, koło czterdziestki mężczyzna. Położył dłoń na jej ramieniu patrząc na mnie kątem oka.

- Chodź musimy iść się przywitać z królem.

Minęli mnie i dopiero wtedy wyczułam ta aurę. Była mroczna i niepokojąca. Zerknęłam na "ojca" Aidy, zobaczyłam wokół jego postury czarne mgiełki. Czyżbym znalazła cię szybciej niż myślałam? Nie zwlekając ruszyłam dalej szukając moich przyszłych ofiar. Zauważyłam ich na drugiej stronie sali. Stali obok długiego stołu wpatrując się w coś. Powędrowałam wzrokiem w to miejsce i krew mi zawrzała. Patrzyli się na Mari, która chyba znów mnie szukała. Kuźwa nie mogę się pokazać koło nich bo ta mnie zauważy. Spojrzałam na Aidę, stała przed królem o czymś rozmawiając. Szybko podeszłam do Mariki i zaciągłam ją na korytarz.

- Gdzie ty ciągle znikasz?

- Cóż mam dwie sprawy do załatwienia, a chodząca wokół Aida mi tego nie ułatwia. Nie mogę się wokół ciebie i chłopaków zbytnio pokazywać, inaczej może mnie rozpoznać, szczególnie, że wie kto jest moim partnerem.

- Jesteś przewrażliwiona. Czemu miałaby ci jakikolwiek zagrażać?

- Bo się delikatnie mówiąc nie lubimy.

- Jak na razie to ty wykazujesz do niej niechęć.

Zirytowana zaczęłam chodzić po korytarzu. Widziałam, że tak będzie. No kurwa wiedziałam. Wzięłam głęboki wdech zbierając myśli.

- Nic nie rozumiesz. Ona nie jest taka jak ty. Jest Odmieńcem jak ja i to jeszcze Magiczna. Pracuje dla człowieka, który na mnie poluje jak się okazało od kilku lat. Ona zgrywa się przed wami, żeby was ode mnie odsunąć.

- Dlaczego miałaby to robić?

- Bo to cholerna megalomanka, podobnie jak jej pracodawca. Jeśli zdobędą moją magię będzie jebany rozpiernicz. Proszę musisz mi uwierzyć.

Chwyciłam ją za ramiona będąc pełna obaw. Widziałam w jej oczach zwątpienie.

- Ja... muszę to przemyśleć.

Odeszła idąc zapewne do swojego pokoju. Stałam przez kilka minut oparta o ścianę wpatrując się w pęknięcia na podłodze. W końcu otrząsnęłam się i poszłam poszukać gospodarza. Znalazłam go z żoną przy jednym ze stoli. Podeszłam do niego przerywając im rozmowę.

- Przepraszam, że przerywam królu, ale dowiedziałam się o zaręczynach Mariki. Nie sądzę żeby to był dobry pomysł.

- Decyzja już została podjęta. Dziś pod koniec balu zostaną oficjalnie zaręczeni.

- Ta decyzja zrani twoją córkę. Wzielście to pod uwagę?

Spojrzałam na królową, wydawała się przygnębiona. Zerknęłam do jej myśli, zastanawiała się czy oby na pewno dobrze robią. Z tą informacją postanowiłam zwrócić się go niej, wiedząc, że będzie łatwiej ją odwieść od tego pomysłu.

,,Zabójczyni" // ZawieszoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz