12.

465 25 5
                                    

Leżałam na dywanie z rękami pod głową i patrzyłam się przez szklany sufit na gwiazdy. Przez słuchawki leciała piosenka ,,Fight song ". Nuciłam sobie myśląc o wyroku. Jeszcze dwa dni i zacznie się szopka. Ciekawe czy ktoś się w ogóle do mnie odezwie. Uśmiechnęłam się na wizję unikających mnie dzieciarni. Zamknęłam oczy wsłuchując się w tekst piosenki. Nagle przez piosenke przedarł się strasznie głośny krzyk chłopaka. Zdjełam słuchawki natychmiastowo siadając. Rozejrzałam się po pokoju i krzyk powtórzył się. Był tak głośny że musiałam zatkać uszy z bólu. Mój naszyjnik zaczął mocno świecić czerwonym światłem. Zakryłam go dłońmi przeteleportując się na most. Pierwsze co zauważyłam to ręka która kurczowo trzymała się mostu.
- Pomocy!
Podbiegłam tam. Oparłam dłonie spoglądając w dół. Na oko siedemnastoletni chłopak trzymał jedna ręką niewiele młodszą dziewczynę o kasztanowych włosach, a drugą most. Spojrzał na mnie błagającym wzrokiem.
- Puść się.
Powiedziałam z powagą.
- Co do cholery?! Jeśli puszcze się to zginiemy!
- Zaufaj mi.
Chłopak zamyślił się na chwilę i po krótkim zawachaniu się puścił.
Szybko złapałam go za dłoń, opierając się całym ciałem o most. Trzymając go mocno zaczęłam wciągać ich do góry. Blondyn najpierw przeżucił dziewczynę a później wyciągnęłam go na most. Gdy oboje byli bezpieczni rozejrzałam się dookoła. Na drodze były widoczne ślady opon motoru. Wróciłam wzrokiem na przytulajacą się parę. Kasztanowłosa wraz z blondynem spojrzeli na mnie wdzięcznym wzrokiem.
- Dziękuję.
Dziewczyna podeszła i mnie przytuliła. Odwzajemniłam gest. Gdy mnie puściła pożegnałam się mówiąc by nie przyjmowali się sprawcami. Oni tylko spojrzeli na mnie zdziwieni. Zostawiłam ich tak w osłupieniu szczególnie dziewczynę która trzymała niebiesko-czerwoną róże. Stałam na dachu budynku obserwując jak po drodze zasuwają cztery motory po czym skracają w wąską uliczkę. Ruszyłam w strone luki między budynkami i skoczyłam. Gdy wylądowałam skulona mając prawe kolano na drodze. Usłyszałam pisk opon chamujacych maszyn. Stworzyłam pole wyciszające i zarazem oddychające by nikt nie powołany mi nie przeszkodził.
- Kim ty do cholery jesteś?!
Wstałam powoli, gdy się wyprostowałam otworzyłam oczy które stały się czerwone a źrenice pionowe. Poczułam jak moje siekacze wydłużają się. Patrzyłam na przestraszonych dziewietnastolatków którzy mieli już zamiar wsiadać z powrotem na motory. Podniosłam prawą rękę do góry i następnie gwałtownie w prawo. Jej ruch powtórzyły wszystkie motory rozwijając się o ścianę. Uśmiechnęłam się z zadowoleniem ukazując swoje kły.
- Zdaje mi się ,że nie muszę się przedstawiać.
Lider zrobił krok w przód patrząc się na mnie wściekłe.
- Ty suko. Wiesz ile on kosztował?!
W mgnieniu oka stanęłam przed nim i pociągnęłam za kurtke tak by nasze twarze dzieliły milimetry.
- Niespecjalnie mnie to obchodzi.
Syknełam po czym rzuciłam nim w chłopaka stojącego najbliżej nas. Pozostała dwójka podbiegła próbując zapewnie złapać mnie za ramiona. Stałam spokojnie patrząc się na ich poczynania. Gdy już mieli mnie chwycić, złapałam obu za nadgarstki wykrecając ręce. Po obaleniu ich na ziemie i obezwładnieniu pobiegłam za pozostałą dwójką która próbowała zwiać. W błyskawicznym tempie podbiegłam do matury i jedną ręką trzymałam jego tył. Chłopacy natychmiast zeszli z pojazdu i uciekli w stronę schodów pożarowych. Warknełam niezadowolona. Stanęłam przed nimi wiążąc ich kończyny plączami. Gdy próbowali się wyrwać zajęłam się obezwadnioną dwójką robiąc im to samo. Spojrzałam na lidera który umilkł pod wpływem spojrzenia. Podeszłam do niego i pociągnęłam go za włosy by mieć lepszy dostęp do szyi. Moje i tak już czerwone oczy zaświeciły się. Słyszałam jak jego serce szaleńczo bije pompując krew. Oblizałam usta po czym wbiłam się w szyje. Zamknęłam oczy rozkoszując się słodkim smakiem. Chłopak krzyczał z bólu próbując się wyrwać. Wzmocniłam uścisk odsuwając się delikatnie od niego.
- Przestań się wiercić.
Syknełam cicho lecz wyraźnie powracając do wcześniejszej czynności. Czułam jak głód maleje a mięśnie się rozluźniają. Przejechałam językiem po szyi zlizując pozostałą krew. Spojrzałam czy rana zamknęła się, tak było więc puściłam chłopaka który zemdlał chwile wcześniej. Schowałam kły rozglądając się po reszcie. Patrzyli na mnie ze strachem w oczach. Z wredny uśmieszkiem podchodziłam do każdego najbliższego ze strzykawką w dłoni. Gdy wszystkie były na pełnione wypuściłam ich. Jak najprędzej wzięli lidera i pojechali przed siebie. Gdy zostałam sama podeszłam do motoru którym rzuciłam. Po zetknięciu z moją dłonią zniknął. Zdjełam czary i sama przeteleportowałam się do domu. Zdjełam glany i bluze która wylądowała na kanapie. Weszłam na chwile do kuchni napić się wody. Stałam oparta o szafkę popijając chłodną ciecz. Zamknęłam oczy gdy ktoś włączył światło.
- Już wróciłaś?
Tym ktosiem okazała się Clockwork. Mruknełam potwierdzająco otwierając jedni oko. Stanęła naprzeciwko mnie rozbawiona. Podniosłam brew w niemym pytaniu.
- Jesteś em ciut brudna.
Powiedziała to drapiąc się po brodzie. Wstałam się dłonią która zrobiła się czerwona.
- Kurwa.
Odłorzyłam szklankę pochylając się nad zlewem i odkręcając wodę. Umyłam twarz i dłoń oczyszczając ją od krwi. Na samą myśl o niej moje oczy zaczęły czerwienieć. Odwróciłam się do Zegarka.
- Bardzo?
Mój głos wyrażał co najmniej smutek. Spojrzała mi w oczy chichocząc. Zmarszczyłam brwi.
- Nie śmiej się do poważne.
- Ale ja jestem jak najbardziej poważna. Westchnełam i wypiłam resztę wody poczym wyszłam z kuchnii uderzając przy okazji Clockwork. Wspiełam się po schodach do góry wybierając się do pokoju. Odłorzyłam strzykawki na biurko. Weszłam do łazienki nalewając sobie cieplej wody. Upiełam włosy w koka co cudem się udało przy moich długich i gestych włosach. Naga weszłam do wanny. Po umyciu się przymknełam oczy rozmyślając o następnych dniach. Po wyjściu z wanny i wystarczy się założyłam pidżame składającą się tradycyjnie ze spodenek moro oraz czarnego topu. Wyszłam z łazienki waląc rzeczy na krzesło. Otworzyłam okno zaczerpiając świeżego powietrza. Miałam już pójść w stronę łóżka gdy usłyszałam znajomą mi pieśń.
- Wiem że tam jesteś, gdzieś skrywasz się. Oni nie wierzą w słowa me, jednak zobaczą kto racje ma gdy tylko zjawisz sie~. Pokaż się, udowodnij że nie jesteś wymysłem mych marzeń. Stań ze mną tak twarzą w twarz i powiedz że zawsze już bedziesz.
Patrzyłam przed siebie kilka dobrych minut. Podeszłam do szafki i wyjełam kartkę na której dopisalam nowe słowa. Położyłam się na łóżko i rozmyślałam o dziewczynie która płakała a ja nie mogłam jej pomóc. Tej nocy nie zasnęłam.

Siemka! Jak życie? 😁 Mam nadzieje że w porząsiu. Będę wdzięczna gdy ktoś z komentuje moje wypociny. 😄
Do nastepnego! 😘

,,Zabójczyni" // ZawieszoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz