40

308 20 10
                                    

Z niezadowoloną miną podeszłam do Mari. Nadal czułam smak krwi w ustach mimo, że piłam ją trzy dni temu i co najgorsze czułam jej niedosyt. Musze uważać. Nie mogę pozwolić by zobaczyła moją wampirzą stronę. Zresztą nie tylko tą.
- Cześć!
- Hej.
- Mel wszystko w porządku?
Spojrzałam w jej oczy uśmiechając się bez cienia radości.
- Tak. Czemu pytasz?
- Masz inny głos.
Było widać, że się martwi.
- Serio? Rozpoznajesz czy coś jest nie tak po stylu mówienia?
- No przepraszam ale u ciebie inaczej się nie da.
Poczułam ukłucie w sercu. Doskonale wiedziałam o co jej chodzi. Chciałam coś powiedzieć jednak zadzwonił dzwonek i wszyscy weszli do klasy. Kamień spadł mi z serca gdy Mari usiadła w naszej ławce. Podczas dwóch lekcji nie rozmawiałyśmy za wiele ale cieszyłam się, że w ogóle się do mnie odzywa. Na początku mojej znajomości z Creepypastami często dochodziło do kłótni przez to, że nie chciałam się pokazać. Wolałam nie kłócić się z Mariką, bałam się, że ją stracę. Po trzeciej lekcji wyszłyśmy na dwór się przejść. Nagle zatrzymałam się wpatrując w ziemię nasłuchując jakichkolwiek dźwięków.
- Mel?
- Ciiii. Coś jest nie tak.
Podniosłam głowe rozglądając się dookoła.
- Co masz na myśli?
- Coś się zbliża. Czuje to.
- J-jak to czujesz?
- Przez ziemie rzecz jasna.
- Ziemię?
- No i instynkt.
Usłyszałam warczenie. Przez bramę przeszło stado wilków. Moich wilków.
- Zostań tu.
Zbliżyłam się do nich jednak na bezpieczną odległość.
- Concordia?
Wilczyca warkneła na mnie co mnie ogromnie zdziwiło.
- Nawet fajne są te twoje wilki.
Przeniosłam wzrok na Jane i Ninę wychodzące zza stada.
- Wy? A-Ale jak przecież nie możecie...
Tu mnie olśniło. Spojrzałam na Aidę skrytą wśród przerażonych uczniów. Przypomniałam sobie pojedynek z nimi i ich nagłe zniknięcie. Ty. Brunetka patrzyła na mnie uważnie. Czułam, że domyśliła się, że wiem, że im pomagała.
- ... ich kontrolować.
- Od teraz możemy, Meluś.
Zaśmiały się a wataha rzuciła się na mnie. Słyszałam jak Marika krzyczy moje imię. Szybko na nią zerknełam upewniając się, że jest w bezpiecznym miejscu. Ventus złapał mnie z ramię ciągnąć w dół. Zacisnełam szczękę starając się nie krzyczeć. Wyrwałam się jednak szybko upadłam gdy Aqua skoczyła na mnie. Reszta złapała mnie za ręce i nogi wbijając swoje kły. Gdy bym się ruszyła rozerwałyby mi skórę.
- Co chcecie tym osiągnąć?
- Zniszczymy cię. Kawałek po kawałku. Zabierzemy ci to co dla ciebie ważne.
Nie ukrywam, że się przestraszyłam i to dość bardzo jednak myśl, że mogą ich skrzywdzić wzbudziła we mnie ogień gniewu. Powoli przemieniałam się w swoją wilczą formę i nie tylko. A miałam jej nie pokazywać. Cóż mówi się trudno.

***Perspektywa Pawła***

Podbiegłem do Mariki by móc w razie czego ją ochronić. Patrzyłem uważnie na przebieg walki. O dziwo sierść Mel na uszach i ogonie nie była błękitna a malinowo-czerowna. Jej ślepia miały odcień jaskrawego różu. Wyrwała się z pysków innych wilków i od razu rzuciła się na śnieżnobiałą wilczyce. Im dłużej walka trwała tym bardziej jej ślepia się świeciły. Po dłuższym czasie powaliła ją trzymając mocno wilczyce za kark. Nagle oczy wilków zaświeciły się czarnym blaskiem i wróciły do normalnego koloru. Mel zbliżyła się powoli do dziewczyn wracając do ludzkiej postaci... jednak jej wygląd był... inny. Na twarzy miała krwistą chustę. Jej związane w kucyk włosy sięgały niemal do ziemi i gdzieniegdzie miała czerwone pasemki. Ubrana była w krwisty top i czarne spodenki z opuszczonymi szelkami a na nogach dość wysokie szpilki sięgające do kolan. Dziewczyny wyglądały na zaskoczone, zresztą nie tylko one. Wszyscy patrzyli zszokowani na Mel. Wyciągnęła przed siebie rękę a obok niej zrobiły się dziury z których wyszły stworzenia przypominające psy.
- Cz-Czy to są d-d-demony?
Złapałem siostrę za dłoń patrząc oniemiały na potwory.
- Obawiam się że tak.
Bestie ruszyły na przestraszone Jane i Ninę. Próbowały się bronić jednak to nic nie dało. Ich skóra z mięśniami w kilku miejscach była oderwana od kości lecz nadal się trzymała.
- Wystarczy.
Oschły głos Melody uspokoił demony. Przywołała je gestem do siebie i odesłała do miejsca z którego przybyły. Podeszła do dziewczyn na kilka kroków w miedzy czasie wyrywając sobie włosa. Trzymając go zamachneła się nim powodując na ich skórze cieńkie kreski. Podczas tego czarnowłose krzyczały jak opętane a po twarzy spływały im łzy.
- Wynoście się.
Jane mimo bólu uśmiechnęła się drwiąco.
- Jesteś słaba, nawet nas nie zabijesz choć masz do tego doskonałą okazję.
Mel w mgnieniu oka pojawiła się przy czarnowłosej podnosząc ją trzymając jej gardło przez co Jane się dusiła. Jej dłoń poczarniała do nadgarstka, tak samo jak paznokcie które jeszcze się wydłużyły i wyostrzyły, wbijając się w skórę. Wyszeptała coś do niej i rzuciła przed siebie. Nina najszybciej jak tylko mogła podszedła do Jane i obie zniknęły. Melody stała chwilę patrząc się przed siebie a następnie odwróciła podchodząc do watahy. Spojrzała po uczniach i nauczycielach, gdy dotarła do mnie poczułem lekki ból głowy oraz przez kilka sekund widziałem ciemność. Po tym ujrzałem Mel już w swoim normalnym wyglądzie. Kucała przy wilkach głaskając je po łbach. Lecz zaskoczył mnie fakt, że chociaż Melody'a miała wtedy zasłoniętą w połowie twarz to w ogóle jej nie pamiętałem.

No siemka. ^^ W końcu skończyłam ten rozdział. 😥 Mam nadzieje, że mimo wszystko tekst jest dość zrozumiały. 

Do następnego! 😘

,,Zabójczyni" // ZawieszoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz