***Perspektywa Mariki, kilka dni później***
- Psst, Mari.
Przekręciłam się na drugi bok, mrucząc coś niezrozumiałego.
- Mari obudź się.
- Jeszcze chwilka...
Ktoś delikatnie zaczął mną trząść. Na ślepo odtrąciłam tą osobę. Usłyszałam huknięcie.
- Nie ma tego dobrego. Wstajemy!
Osobnik krzyknął mi do ucha i zabrał kołdrę. Natychmiast się przebudziłam. Przetarłam oczy poszukując osobę, która miała czelność tak wcześnie budzić mnie w weekend. Na podłodze siedziała Mel trzymająca moją kołdrę.
- Widze, że z powrotem jesteś sobą.
Zakryłam usta ziewając. Byłam masakryczne zmęczona. Do świtu studiowałam księgę, dowiadując się sporo rzeczy o świecie Melody.
- Yup, nie ma to jak swoje ciało.
- Mhm, daj mi kołdrę.
Wyszarpnełam swoje źródło ciepła i krainy snów z rąk Mel. Otuliłam się i położyłam zamierzając zasnąć.
- Wstawaj noooo, jest już 13:00. Co ty robiłaś przez całą noc?
- Nie ważne. Co tu robisz?
- Cóż, z racji, że wtedy nie mogłam przyjść i byłam trochę zajęta przez ostatnie dni, to przyszłam teraz.
Usiadłam na łóżku trzymając przy piersi poduszkę.
- Jeśli chcesz przyjść to musisz w towarzystwie Alex'a, inaczej cię nie wypuszczą.
- Powiedzieliście mu?
- Tak, był nie co zdziwiony, ale ogólnie dobrze to przyjął.
- Cieszę się.
- Wiesz, że musisz przyjść w sukience?
- Tiaa, niestety.
- Na szczęście goście muszą mieć maski, więc nie musisz się martwić o to, że ktoś cię rozpozna.
- O tyle dobrze... Połóż się, wyglądasz gorzej niż Jeff.
Mel wstała i skierowała się do drzwi. Nie dobudzona, bez namysłu zadałam pewne pytanie.
- Coś jest jeszcze między wami?
Zatrzymała się trzymając klamkę w dłoni.
- Nie, on jest dla mnie jak brat. Wiem jak to niekiedy wygląda, ale już dawno doszliśmy do wniosku, że jesteśmy dla siebie jak rodzeństwo.
Po tym wyszła zostawiając mnie samą. Położyłam się i powróciłam do krainy Morfeusza.
***Perspektywa Melody***
Weszłam na posesję oddaloną od miasta. Mieszkało tu pewne małżeństwo, a konkretniej facet z którym miałam do pogadania. Poprawiłam kaptur i weszłam do środka niszcząc zamki w drzwiach, przy użyciu magii. W domu panowała cisza, na pozór nikogo nie było w domu. Przeszłam się po nim poszukując sejfu. Owy przedmiot znalazłam w gabinecie za kopią obrazu ,,Mona Lisa". Zdjęłam portret odsłaniając skrytkę. Uderzyłam w nią z całej siły. Oczywiście włączył się alarm, lecz nie przejęłam się tym. Wyjęłam pieniądze, odłożyłam na biurko i czekałam. Po paru minutach do pokoju wbiegł mężczyzna z karabinem, który we mnie wymierzył. Wyjęłam zapałkę zamieniając ją w miecz.
CZYTASZ
,,Zabójczyni" // Zawieszone
FanfictionUmielibyście zabijać ludzi z zimną krwią? Uciekać przed policją od najmłodszych lat, nie zdradzając swojej tożsamości? Poznajcie zatem trzystolatkę mieszkającą z seryjnymi zabójcami: Jeff the Killer, Zero, Clockwork, Puppeter itd. Jej historia toczy...