18

371 18 5
                                    

W końcikach oczu zebrały się łzy. Kaszlałam jeszcze kilka dobrych minut próbując odkaszlność. Wyglądało to dość komicznie, ja kaszle, Marika mnie klepie po plecach krzycząc : Już! Spokojnie!, a nad nami drze się różowa blondyna. No kuźwa zajebiście. Wstałam już uspokojona, dałam znać Marice by została na miejscu. Podeszłam do Mrs. Pink.
- To że co ja zrobiłam?
Spojrzała na mnie mróżąc "niebezpiecznie" oczy.
- Wiesz że teraz bardziej wyglądasz jak klaun? A nie, przepraszam.
Złapałam się za głowe udając zaskoczenie i skruchę. Dziewczyna uśmiechnęła się zadowolona z siebie.
- Klauny przecież mają więcej klasy od ciebie.
Mina blondynki momentalnie zrzedła lecz po chwili pojawiła się w niej stanowczość.
- Przyznaj się! Co mu zrobiłaś?!
Przekrzywiłam głowe lekko w prawo.
- Ale że komu?
Dziewczyna tupneła nogą jak dziecko które nie dostało cukierka. Żałosne.
- Księciu!
Patrzyłam na nią nie rozumiejąc, o co jej chodzi.
- Myslisz że książę zainteresowałby się taką dziwką jak ty?!
Jej piskliwy śmiech coraz bardziej uszkadzał mi uszy.
- Jesteś nikim! Zwykła dantetną szmatą!
Patrzyłam na nią spokojnie spoglądając jej głęboko w oczy. Dziewczyna przestała się śmiać. W jej oczach wdarł się strach i niezrozumienie.
- Jeśli jesteś taka wspaniała, to dlaczego nie mówisz mu po imieniu?
Na jej polikach pojawiły się rumieńce zażenowania. Stała w miejscu by nagle parskąć i odejść. Zadowolona odwróciłam się do Mariki. Ta stała uważnie mi się przyglądając. Stanęłam obok niej opierając się o ścianę plecami i kładąc na nią nogę.
- Jakim sposobem jesteś tak spokojna?
Uśmiechnęłam się delikatnie.
- Życie wiele mnie nauczyło więcej niż możesz przypuszczać. Czasami lepiej zostać opanowanym, bo wtedy to wróg staje się bardzie zirytowany bądź zmieszany. Co daje ci znaczną przewagę.
Długowłosa patrzyła na mnie oniemiała. Pstrykłam jej przed oczami na co zamrugała kilka razy budząc się z jakby transu.
- Wow... Jak ty to robisz? Wiem że jesteś zabojczynią lecz twój głos... jest taki... kojący sprawisz wrażenie bezpieczeństwa. Jak?
Przewróciłam oczami uśmiechając się.
- Za dużo pytań zadajesz młoda.
Dałam jej pstryka w nos, na co ta zabawnie go zmarszczyła.
- Skąd możesz wiedzieć że jesteś starsza?
- Ma się te swoje sposoby.
Wzięłam plecak i weszłam do klasy równo z dzwonkiem. Walłam plecak pod ławkę siadając. Spojrzałam na Marike która zaczęła wyjmować książki.
- Po chuj wyjmujesz? Wychowawcza jest.
Strzeliła sobie facepalma.
- Faktycznie.
Szepnęła nieobecnym głosem.
- Ej widzieliście tych chłopaków wczoraj?
- Z tym liderem co się do niej przyczepił?
- No ci. Słyszałem jak gadają na jej temat. Podobno planują jakoś złamać.
Spojrzałam na szatyna z ciekawością. Wstałam zwracając na siebie wzrok innych. Przeszłam między ławkami, wzięłam krzesło odwracając je tyłem do stołu i usiadłam opierając ręce o poręcz. Spojrzałam głęboko w oczy chłopaka siedząc tak kilka minut. Gdy już zdobyłam potrzebne mi informacje, odstawiłam krzesło i wróciłam na swoje miejsce.
- Yyy...
- Nie pytaj.
Do końca lekcji wpatrywałam się przed siebie mając głowe opartą na ręce. Wyszłam z pomieszczenia równo z dzwonkiem. Marika szła po mojej prawej stronie co chwile na mnie zerkając. Wyszłam ze szkoły żegnając się z brunetką. Szłam przed siebie ze słuchawkami w uszach słuchając ,,Run" zespołu BTS. Nagle ktoś złapał mnie za ramię, odruchowo uderzyłam z pięści w twarz owego ktosia. Po chwili zorientowałam się że uderzyłam Alexa. Czerwona ciecz spływała mu po brodzie na koszulkę.
- Jezu, przepraszam. Nie chciałam.
Chłopak złapał się za nos próbując choć minimalnie zatrzymać krew. Spojrzałam mu głęboko w oczy po czym złapałam za rękę i przeteleportowałam nas do jego domu. Zmusiłam go by usiadł na ciemnej kanapie po czym intuicyjnie poszłam do łazienki. Weszłam po schodach na stępnie prosto i otworzyłam drugie drzwi po lewej. Wzięłam z szafki apteczke i zeszłam do poszkodowanego. Siedział pochylony trzymając przy nosie swoją bluzkę. Usiadłam obok niego i wzięłam kilka gazików by je namoczyć. Nad moją prawą dłonią pojawiła się kula wody która wsiąkła w gaziki. Położyłam je na jego karku.
- Bardzo boli?
- Nie.
- Kłamca.
Opuszkami palców dotknęłam delikatnie jego nosa z których wydobyło się bladozielone światło niwelując ból. Po kilku minutach krew przestała lecieć, więc Alex wyprostował się. Machnełam ręką pozbywając się gazików i krwi z jego twarzy oraz bluzki. Spojrzał na mnie z tym dziwnym błyskiem w oczach.
- Dzięki.
- Nie ma za co i jeszcze raz przepraszam.
Wstałam z zamiarem opuszczenia jego domu, lecz poczułam jak łapie mnie za nadgarstek przyciągając do siebie. W efekcie siedziałam niebezpiecznie blisko niego opierając się o jego klatkę piersiową.
- Zostań.
Poczułam jego głos tuż przy moim uchu. Ruszyłam lekko głową i ujrzałam jego niebieskie oczy które uważnie wpatrywały sie we mnie.
- Wypuść mnie.
Wzmocnił nieznacznie uścisk na mojej dłoni. Wyrwałam się z jego objęć kierując się w stronę drzwi. Usłyszałam jak chłopak szybko wstaje.
- Czekaj!
Wyciągnął do mnie rękę by mnie zapewnie złapać. Nim mnie dotknął zniknełam. Byłam w swoim pokoju. Uwaliłam się na łóżko ciężko wzdychając. Pojebany dzień. Zamknęłam oczy by zatonąć w myślach. Po jakieś godzinie zeszłam na dół czując obiad. Weszłam do kuchni i idealnie w tym momencie zaburczało mi w brzuchu. Wszyscy obecni zaczęli zwijać ze śmiechu. Naburmuszona skrzyżowałam ręce.
- Nie śmiać się tylko obiad nakładać!
- Tak jest szefie!
Cuks slalomem z talerzem w rękach omijał pozostałych domowników by położyć go na stole. Usiadłam przed talerze zacierając dłonie po czym wzięłam się za jedzenie. Pychota.

Siemka! ^^ Nie wierzę że dziś skończyłam rozdział. 😱😱 No poprostu magic. 📏💥 (powiedzmy że to różdżka, oki? 😂😂😂) Chyba będę częściej pisać rozdziały słuchając muzyki. 😜
Do nastepnego!

,,Zabójczyni" // ZawieszoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz