34

321 19 2
                                    

Siedzieliśmy w salonie okryci mrokiem. Właścicielka pokaźnego mieszkania w bloku weszła w towarzystwie starszego mężczyzny. Siedziałam na wysokiej szafie zaś Jeff między komodami, tak by nie było go widać. Kobieta zapaliła światło zapraszając gościa do salonu. Czterdziestoletni facet usiadł na kanapie rozgladajac się po pomieszczeniu. Po chwili przyszła gospodyni ubrana w czerwoną dość obcisłą sukienkę. W dłoniach trzymała butelkę czerwonego wina oraz dwa kieliszki które położyła na stoliku. Mężczyzna otworzył butelkę i nalał napój to naczyń. W przeciągu godziny blondyn wypił osiem kieliszków podczas gdy czarnowłosa za ledwie trzy. Już pijany mężczyzna zaczął obmacywać jak i całować po szyi kobietę która nie miała nic przeciwko. Nawet sama usiadła mu na kolanach przyciągając do pocałunku. Oderwała się od niego i szepnęła coś do jego ucha na co pokiwał twierdząco. Zeszła z niego podchodząc do szafy na której siedziałam. Wyjęła z książki jakiś świstek, wzięła z półki długopis i usiadła koło mężczyzny. Dyktowała mu cicho treść drapiąc go delikatnie po karku. Po tym facet podał jej hasło na co się uśmiechnęła zadowolona. Wyjęła z pod poduszki strzykawke która ukryła za plecami ponownie całując się z facetem. Gdy miała już wbić mu igłę w szyje, sztrzykawka wyleciała jej z dłoni lądując pod oknem. Zdezorientowana przerwała pocałunek odsuwając od siebie blondyna.
- Ładnie to tak upijać mężczyzn by dostać dostęp do ich forsy?
Zeskoczyłam z szafy a Jeff wyszedł z kryjówki. Blondasek chwycił pustą butelkę chwiejnie podchodząc do nas.
- Sostawce ją wy...
- Do pana nic nie mamy, więc cichaj.
Facet poleciał do ściany nie mogąc się poruszyć. W miejscach gdzie można było wyjść z salonu zaczęły płonąć. Ogień nie rozpraszał się a palił się tylko w wyznaczonym miejscu. Zerknełam na Jeff'a dając mu znak, że kobieta jest jego.

***Perspektywa Jeff'a***

Mel siłą wyprowadziła faceta z pokoju. Bawiąc się nożem zbliżyłem się do czarnowłosej. Kobieta zaczęła się cofać aż w końcu natrafiła na ścianę. Oparłem dłoń po prawej stronę, obok jej głowy. Oczy wyrażały strach który jeszcze bardziej mnie zachęcał do działania. Przejechałem nożem po jej szyi nie robiąc jak narazie krzywdy. Po policzkach płynęły łzy spadając na ubranie.
- P-p-pr-prosze...
- O co prosisz?
- J-ja juz nie będę... obiecuje. Pójdę do pracy, będę uczciwie pracować.
Nożem przejechałem od szyi do biodra.
- Coś ci nie wierze.
Wbiłem ostrze w biodro blisko kości. Krzyk rozbrzmiał w całym mieszkaniu. Kobieta upadła bokiem na podłogę, trzymając się za prawe biodro. Uklęknąłem przy niej obracając na plecy. Uśmiechnąłem się psychopatyczne cicho chichocząc. Moja ofiara zaczęła się czołgać chcąc uciec. Złapałem ją za kostkę przyciągając spowrotem i usiadłem na jej brzuchu. Szarpała się błagając o litość. Dałem się ponieść swojej morderczej stronie. Zacząłem dźgać ją nożem po klatce, drugą dłonią trzymałem jej nadgarstki, śmiejąc się głośno. Łzy spływały strumieniami po policzkach kobiety która krzyczała i wiła się z bólu. Przerwałem na chwilę by podać jej adrenalinę. Źrenice się rozszerzyły a serce przyśpieszyło. Chwyciłam za nóż po czym zbliżyłem go do jej twarzy. Puściłem nadgarstki i przytrzymałem jej szczękę zmuszając do otwarcia ust. Nożem przeciąłem kąciki ust do kości policzkiwej. Wyprostowałem się zadowolony patrząc na twarz kobiety.
- Teraz jesteś piękniejsza. Szkoda tylko, że zapomniałem o wybielaczu.
Ostrze zagłębiło się w pierś na bezpieczna odległość. Pochyliłem się do swojej ofiary patrząc jej w oczy.
- Idź spać.
Ostrze zniknęło w skórze raniąc serce które po sekundzie przestało bić.

***Perspektywa Melody***

Po odpijaczeniu mężczyzny uspokoiłam go...No dobra zagroziłam, że jeżeli nie zamknie pyska to oderwe mu jaja. Blondyn usiadł niepewnie na łóżku spoglądając na mnie.
- Wiesz kto to jest?
- Emm to Katarzyna Kowalik.
Pokiwalam twierdząco głową zakładając ręce.
- Wiesz czym się zajmuje?
Zmarszczył brwi uciekając wyrokiem.
- Mówiła, że pracuje jako sekretarka w jakieś firmie.
- Gówno prawda. Ta szuja zagaduje bogatych mężczyzn, zaprasza ich do domu oraz upija by zdradzili PIN do konta w banku. Następnie wypłaca wszystkie pieniądze i znika z ich życia.
Było widać, że jest zszokowany tą wiadomością. Złapał się za głowe patrząc na podłogę.
- Dziękuję.
Podszedłam do niego i dałam mu w twarz. Spojrzał na mnie zdezorientowany.
- To ode mnie za twoją narzeczoną.
Facet speszył się łapiąc za bolące miejsce. Usiadłam obok opierając się rękami.
- Niedługo masz ślub z dziewczyną która świata poza tobą nie widzi. Stara sie by wszystko wyszło idealnie. A ty? Szlajasz się po barach podrywając jakieś paniusie, próbując je zaciągnąć do łóżka. Żałosne.
Blondyn schował twarz w dłoniach.
- Wiem. Możesz wziąść to za błachny powód ale chyba mnie to przerasta. Wszyscy ciągle mówią o naszym ślubie jakby to oni mieli go mieć. Rodzice już szukają jakiegoś większego domu na nasze dzieci. Rozumiesz to? Zaczeli wymyślać im imiona a Ewa nawet nie planuje ciąży.
Wiedzieliśmy tak parę minut nie odzywając się do siebie.
- Skąd wiesz o ślubie?
Facet patrzył na mnie ciekawskim wzrokiem.
- Mogę wchodzić do czyjeś głowy przez co wiem większość o życiu danego człowieka. Nie używam tego często a jeśli już to tylko szukam interesującego mnie wspomnienia.
- Coś mi zrobisz?
- Mogę cię tylko ostrzec, że jeżeli dowiem się, że ją zdradziłeś to czeka cię krwawa i bolesna przyszłość.
- Nie zdradzę jej. Daje słowo.
- Ciesze się.
Wstałam i dotknęłam ramienia mężczyzny przeteleportowując go do domu. Po pozbyciu się naszych śladów, udałam się z Jeff'em do domu.

Siemka! ^^ Tym razem mordu dokonał nasz wcale nie psychopatyczny Jeff'i. 😍😂
Do nastepnego!

,,Zabójczyni" // ZawieszoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz