66

123 13 3
                                    

***Perspektywa Alex'a***

Jutro jest Sylwester. Mel od dwóch dni chodzi nieobecna, a jej włosy zmieniły się w białe. Próbowałem do niej niejednokrotnie zagadać, lecz praktycznie z nikim nie rozmawia. Swój czas spędza albo na ćwiczeniach albo na gotowaniu. Czasami widziałem jak medytuje lub coś w tym rodzaju. Jej ciało unosi się w powietrzu, a wokół niej krążą płomienie. Po raz pierwszy chciałem ją z tego wybudzić, lecz Puppeter powstrzymał mnie wyjaśniając, że uczy się jakiegoś nowego etapu. Weszłem do kuchni gdzie była Mel. Miała na sobie białe spodnie, szary sweter przechodzący w biel i czarne trampki. Na twarzy miała chustę w kolorze jasnego błękitu. Usiadłem przy stole obserwując ją. Piekła ciasteczka czekoladowe z jej kawałkami.

- Mogę pomóc?

- Nie, muszę to zrobić sama.

- Dlaczego?

- Po prostu muszę. Proszę, nie pytaj.

Westchnąłem opierając głowę o rękę. Choć nie wiedziałem z kim spędzi jutrzejszą noc wiedziałem, że ta osoba jest bardzo ważna dla Mel. Wszystkie dania, które zrobiła robiła z precyzją i skupieniem nawet jeśli chodziło o pokrojone zwykłej marchewki. Wyszedłem z kuchni zostawiając ją w spokoju. Usiadłem na kanapie obok blondynki. W telewizji leciała jakaś komedia świąteczna, którą z chęcią oglądała Sally wraz z Benem i jego szarym klonem.

- Nie przejmuj się nią. Nigdy z nami nie spędzała Sylwka.

Chłopak w pomarańczowej bluzie usiadł w fotelu przyglądając się mnie.

- Dlaczego się tak zachowuje?

- Musi ci to sama powiedzieć. Mogę ci powiedzieć tylko, że idzie się spotkać z kimś kogo nie widziała od lat.

Zamyśliłem się na chwilę. Nikt mi nie przychodził do głowy. Przerwałem rozmyślania gdy telefon zaczął mi wibrować. Spojrzałem na powiadomienie, była to wiadomość od Pawła.

Hej, zapewne jesteś u Melody, a właśnie zamierzaliśmy cię odwiedzić, lecz... zgubiliśmy się. Próbowaliśmy zawołać wilki, jednak one nie przychodzą także możesz dać znać Mel, że błąkamy się po lesie?

Wysłałem mu wiadomość by nigdzie się nie ruszali po czym poszedłem po brunetkę.

- Jest sprawa. Mari z Pawłem zabłądzili.

- Yhm.

Oparłem się o blat kuchenny czekając aż zrozumie co powiedziałem. Przekonałem się przez te dwa dni, że Mel izoluje się od reszty i niezbyt do niej dociera co się do niej mówi.

- Zaraz... co?

A przynajmniej nie tak szybko jak powinno. Odwróciła się do mnie ożywiając.

- Mari i Paweł zabłądzili.

Zerwała się z miejsca wybiegając z kuchni. Wyszłem za nią uśmiechając się pod nosem. Założyła szybko swoje trapery i bluzę po czym spojrzała na mnie nie cierpliwie.

- No rusz się, trzeba ich znaleźć. A co do was moi kochani, jeśli zobacze, że ktoś choćby tyknął moje ciasteczko lub coś co leży na stole to powiesze za jaja bądź pizde. Zrozumiano?

,,Zabójczyni" // ZawieszoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz