***Perspektywa Aidy***
Przeskoczyłam kilku metrowy rów po czym szybko się od niego oddaliłam. Ziemia za mną zaczęła się zapadać dopóki nie dotarłam na bezpieczny teren. Zdyszana stałam próbując złapać wdech.
- Suka. Tak się bawisz? Niedługo spale ten twój pieprzony las wraz z tobą.
- Mocne słowa na tak wątłą dziewczynkę.
Rozejrzałam się wokół lecz nikogo nie zobaczyłam. Chłopak zeskoczył z drzewa uśmiechając się pod nosem.
- Kim jesteś?
- Najpierw chodź ze mną, nie wiem jak ty ale ja nie zamierzam wpaść do dziury.
- Co ty gadasz? Ziemia jest stabilna.
Przeszedł obok mnie patrząc na mnie z wyższością.
- Jak na razie. Kiedyś naprawiła ten teren i od tamtej pory jest podtrzymywany przez jej magię, która tak przy okazji osłabła.
- Dlatego sama do mnie nie wyszła.
Poszłam za nim zachowując ostrożność.
- Czemu mi o tym mówisz?
- Ty też na nią polujesz, czyż nie? Dobrze ci radzę, odpuść. Lepiej być dla niej obojętnym nic wrogiem.
- To, że tobie się nie udało nie znaczy, że ja nie dam rady.
Czarnowłosy umilkł i nie odzywał się przez resztę drogi. Na końcu gdy miałam odejść zatrzymał mnie.
- Jeśli chcesz ją teraz zaatakować, nie rób tego. Inaczej zginie i nic już nie zrobisz.
- Są zaklę...
- Nic nie wyciągniesz. Jest sprytniejsza niż myślisz, lepiej ją doceń.
Po tym zmienił się w czarnego wilka i odszedł. Zastanawiałam się skąd tyle o niej wiedział. Nie mógł użyć zaklęć bo był wilkołakiem. Nie byłaby tak głupia by komuś o tym powiedzieć. Teleportowałam się do hotelu w którym tymczasowo mieszkałam. Nie minęło wiele czasu i zostałam zalana narzekaniami tych idiotek.
- Siedzimy tu od kilku miesięcy, kiedy w końcu będziemy miały jakąś akcję?
Minęłam bez słowa Jane natychmiast zabierając się do notatek. W czasie pisania narysowałam las i zaznaczyłam drogę, którą szliśmy jak i miejsce spotkania watahy. Czułam jak czarnowłosa stoi za mną obserwując co robię.
- Widzę, że byłaś w lesie. Możesz sobie odpuścić szukanie domu, nie znajdziesz go.
Odeszła i usiadła na kanapie nalewając sobie jakiegoś trunku.
- A co? Próbowałaś?
- Nie musiałam, przecież z nimi mieszkałam.
Gwałtownie wstałam gniewnie spoglądając na nią.
- Czemu mi o tym nie powiedziałaś?! Wiesz, jak wiele by mi to czasu zaoszczędziło? Gdzie oni mieszkają?
Ogień przeszedł mi po rękach w końcu komulując się na dłoniach.
- Nawet gdybym chciała to nie jestem w stanie ci powiedzieć, napisać czy pokazać. Na każdego rzuca czar milczenia jeśli się dowie o czym nie powinien.
W głowie odbiły mi się słowa wilkołaka. Jest sprytniejsza niż myślisz, lepiej ją doceń. Zezłoszczona posłałam kule ognia w stronę szaf i wyszłam zabierając notatki ze sobą.
***Perspektywa Alex'a***
Siedziałem z ekipą w salonie próbując nawiązać jakieś relacje z jej znajomymi, jednak nie byli do mnie jakoś szczególnie przyjaźnie nastawieni. Zwłaszcza Jeff i ten czerwonowłosy chłopak. Czułem, że gdyby tylko mogli to by mnie rozszarpali, a przynajmniej wywalili z domu. Po pewnym czasie Mel poszła do góry i nie długo po tym wszyscy usłyszeliśmy głośno włączoną muzykę. Chcieliśmy kontynuować dalsze rozmowy, jednak nikt nie mógł siebie usłyszeć. W końcu czarno-biały klaun poszedł na góry i gdy wrócił muzyka ustała.
***Perspektywa Melody***
W pewnej chwili do mojego pokoju wpadł Jack od razu wyłączając głośniki. Spojrzałam na niego niezrozumiale.
- Mogłabyś łaskawie słuchać muzyki w słuchawkach? Nie można nawet usłyszeć swoich myśli przy tym hałasie, a tak poza tym wyjaśnisz czemu zostawiłaś nam swoich gości?
- Chce wziąść prysznic i tyle.
- Albo uciec przed swoim księciem.
- O czym ty...
- Nie próbuj nawet zaprzeczyć, wszyscy widzą jak na ciebie patrzy.
- Tak czy siak on nie jest i nie będzie mój.
Zabrałam z szafy pierwsze lepsze ubrania i wyszłam z pokoju. Wkurzało mnie, że wszyscy myśleli, że będę z Alex'em. Jestem zabójczynią, nie umiem kochać już od dawna. Po długim prysznicu, przebrałam się i zeszłam na dół wycierając jeszcze mokre włosy. Schodząc po schodach zastanawiałam się nad Aidą. Czułam, że jest kolejną która chce zabrać mi magię, jednak coś mi tu nie pasowało. Nagle usłyszałam jak ktoś krzyknął moje imię, a następnie dostałam czymś w twarz i po chwili osoba mnie uniosła zabierając do góry. Na korytarzu dosłownie zostałam rzucona na podłogę. Spojrzałam do góry i ujrzałam nieźle wkurzonego Jeff'a.
- Lepiej miej bardzo dobre wyjaśnienie.
- Em... zamyśliłam się?
***Perspektywa Mariki***
- Zamyśliłaś?!
- Jason! Help me please!
Melody zbiegła po schodach owinięta ręcznikiem jakby miała założony nikab. Przeskoczyła przez stół wpadając na lalkarza, który podniósł ją najwyżej jak mógł i wybiegł na dwór uciekając przed Jeff'em, który co chwilę rzucał w nich napotykanymi rzeczami. Domownicy zaczęli się śmiać z trójki, zaś ja z resztą próbowaliśmy ogarnąć co tu się stanęło.
Hejka! Jak widzicie tym razem szybko wstawiłam rozdział, więc brawa dla mnie xd. Przy okazji dziękuję za pozytywne komentarze pod ostatnim rozdziałem. 😘
Do następnego! ❤
![](https://img.wattpad.com/cover/93671940-288-k745447.jpg)
CZYTASZ
,,Zabójczyni" // Zawieszone
FanfictionUmielibyście zabijać ludzi z zimną krwią? Uciekać przed policją od najmłodszych lat, nie zdradzając swojej tożsamości? Poznajcie zatem trzystolatkę mieszkającą z seryjnymi zabójcami: Jeff the Killer, Zero, Clockwork, Puppeter itd. Jej historia toczy...