***Perspektywa Mariki***
Minął miesięc i dziś jest 10 października. Moje trzynaste urodziny. Chwyciłam fioletowy plecak po czym wyszłam z pokoju. Na dole czekał już na mnie Paweł rozmawiający z rodzicami. Podeszłam powoli do nich. Na ich twarzach zagościł uśmiech.
- Wszystkiego najlepszego skarbie.
- Dziękuję.
Odpowiedziałam bez entuzjazmu i wyszłam nie czekając na brata. Usiadłam w samochodzie spoglądając w las. Usłyszałam po lewe stronie dźwięk otwieranych i zamykanych drzwi. Szofer ruszył wiożąc nas do szkoły. Przez całą drogę wpatrywałam się przez okno. Paweł próbował jakoś do mnie zagadać, rozweselić lecz nic to nie dało. Wysiedliśmy 20 metrów przed szkołą resztę drogi idąc na pieszo w ciszy. Rozstałam się z nim na korytarzu idąc pod salę od polskiego. Na miejscu czekała już Mel jak zwykle odludniona ze słuchawkami w uszach. Usiadłam obok niej witając się, ona za to zaczęła szukać czegoś w swoim błękitnym plecaku. Wyjęła z niego prostokątne pudełeczko opakowane w fiołkowy papier zwiazany błękitną wstążką. Spojrzałam zdziwiona na nią.
- Wszystkiego najlepszego Mari.
Wzięłam od niej pudełko i powoli rozwiązałam wstążke. Zdjełam opakowanie a następnie czarne wieczko. W środku znajdował się naszyjnik z wisiorkiem przedstawiający Yang. Popatrzyłam na Melody'e z uśmiechem na ustach co rownało się z cudem. Wyjęła z pod bluzy podobny naszyjnik tylko, że z Yin. Uśmiechnęłam się szerzej. Przytuliłam ją.
- Dziękuję.
- Nie ma za co.
Jej głos był ciepły, przyjemny dla ucha. Nie mogę uwierzyć że tak dobra osoba zabija. Nawet jej codziennie zachowanie na to nie wskazuje. Rozmawia, wygłupia się, jest taka sama jak każdy. Oderwałam się od niej z uśmiechem. Nagle coś sobie uświadomiłam.
- Kiedy ty masz urodziny?
Wzruszyła ramionami.
- Nie wiem.
Zaskoczyła mnie tym.
- A-Ale jak to?
-Przypominam ci, że jestem sierotą. Nie wiem kiedy się urodziłam.
Zrobiło mi się jej żal.
- Nigdy nie miałaś nikogo?
Zaczęła bawić się naszyjnikiem patrząc na podłogę.
- Był taki człowiek... który zastąpił mi rodzine. Później zastąpili mi ją Creepypasty.
Czułam, że lepiej nie pytać o szczegóły. Do dzwonka rozmawialiśmy na luźne tematy dowiadują się o sobie coraz więcej. Pierwsza lekcja minęła nam nawet przyjemnie, tak samo jak druga i trzecia. Na każdej przerwie przychodził do nas Paweł. Zaskoczył go widok mnie uśmiechającej się. Nie dziwię się. W końcu nigdy się nie uśmiechałam w moje urodziny. Następną lekcją była muzyka. Usiadłyśmy na swoim miejscu i wyciągnełyśmy zeszyty i piórniki. Nauczycielka prowadziła spokojnie lekcje do czasu kiedy jej Mel nie przerwała wybuchem śmiechu. Zadała jej pytania dotyczące lekcji na które odpowiedziała bezbłędnie. Niezadowolona położyła dłonie na biodrach.
- To niech nasza zabójczyni nam zaśpiewa. Myślę, że wszyscy z chęcią posłuchają.
Zauważyłam jak Mel zaciska dłonie w pięść. Po chwili rozluźniła się zakładając ręce.
-I was thinking 'bout her, thinking 'bout me,
Thinking 'bout us, what we gon' be.
Open my eyes (yeah).
It was only just a dream.
So I travelled back down that road.
Will she come back? No one knows.
I realize it was only just a dream...Po chwili jej dłoń zaczęła się świecić na niebiesko. Z jej kaptura również wydobyło się tego samego koloru światło.
- ...My lover, my life, my shawty, my wife.
She left me, I'm tied.
'Cause I knew that it just ain't right....Niebieskie nitki latały po klasie. Uczniowie jakby w obawie cofania się od nich jednak w ich oczach widziałam zafascynowanie. Sama byłam w szoku, nie sądziłam, że Mel potrafi robić takie rzeczy.
- ...More and more I miss her. When will I learn?
Didn't give her all my love, I guess now I got my payback.
Now I'm in the club thinking all about my baby.
Hey, she was so easy to love.
But wait-I guess that love wasn't enough.
I'm going through it every time that I'm alone.
And now I'm missing, wishing she'd pick up the phone.
But she made the decision that she wanted to move on
'Cause I was wrong...Nitki nagle zaczęły mnie oplatać. Tworząc coś w rodzaju kokonu tyle, że dość luźnego.
- ...Said if you ever loved somebody put your hands up.
If you ever loved somebody put your hands up.
Now they're gone and you're wishing you could give them everything...Część z tych nitek wchłoneła się do mojego wisiorka na chwilę go rozświetlając. Reszta poleciała pod bluze Mel już nie wychodząc z niej.
- ...I was thinking 'bout her, thinking 'bout me,
Thinking 'bout us, what we gon' be.
Open my eyes (yeah).
It was only just a dream
So I travelled back down that road.
Will she come back? No one knows.
I realize (yeah) it was only just a dream.Światło z jej ręki jak i z kaptura zgasło. Wszyscy patrzyłi na nią oszołomieni. Nie tylko zafascynowali się tymi nitkami które jak przypuszczam są jej magią ale też jej pięknym i czystym śpiewem. Zasługuje na swoje imię. W oczach dziewczyn był podziw jak i zazdrość lecz nie u wszystkich. Nauczycielka po chwili krzyknęła na klasę by się skupili i ponownie omawiała temat. Ja za to patrzyłam na Melody'e z zafascynowaniem. Nigdy nie słyszałam by ktoś tak czysto śpiewać bez żadnego fałszu.
- Nie gap się tak na mnie.
Słyszałam od niej lekkie poirytowanie.
- Pięknie śpiewasz.
- Dzięki.
Do końca dnia wypytywałam ją na temat jej głosu. Próbowałam ją też jakoś przekonać do zaśpiewania przed Pawłem lecz była uparta jak osioł. W końcu musiałyśmy się pożegnać po lekcjach i wrócić do swoich domów.Siemka! ^^ Dziś macie dzień z życia Mariki.
Do nastepnego!😘
CZYTASZ
,,Zabójczyni" // Zawieszone
FanfictionUmielibyście zabijać ludzi z zimną krwią? Uciekać przed policją od najmłodszych lat, nie zdradzając swojej tożsamości? Poznajcie zatem trzystolatkę mieszkającą z seryjnymi zabójcami: Jeff the Killer, Zero, Clockwork, Puppeter itd. Jej historia toczy...