17

373 22 5
                                    

Minęły dwa tygodnie od rozpoczęcia roku szkolnego. Nic się się zmieniło poza jednym. Alex prawie na każdej przerwie odwiedza mnie i odprowadza do domu. Nie powiem że to nie miłe ale ile można? Położyłam plecak na podłogę siadając na nią. Po chwili poczułam ruch po lewej stronie. Nie musiałam zobaczyć kto to by wiedzieć.
- Cześć.
Alex patrzył na mnie przyjaźnie... zbyt przyjaźnie. Podgłośniłam muzykę.
- Spierdalaj.
W jego oczach zobaczyłam zaskoczenie i zdezorientowanie. Złapał się za kark by lekko go podrapać. Denerwuje się.
- Coś zrobiłem nie tak?
Prychnełam nadal patrząc na ścianę przed sobą, czasami zerkając na księcia.
- Jesteś irytujący. Nie dajesz mi spokoju. Na co ty właściwie liczysz? Nie polubie cię.
Ostatnie zdanie powiedziałam patrząc mu w oczy w których zobaczyłam ból. Chłopak przez chwile otwierał i zamykał usta chcąc coś powiedzieć.
- Wybacz. Ja... Ja już idę.
Wstał nie obdarzając mnie wzrokiem. Poczułam na sobie czyjeś spojrzenia. Obróciłam głowe napotykając nienawistne spojrzenia od strony dziewczyn. Patrzyły się na mnie z rządzą mordu. Pokazałam im środkowego palca dolewając oliwy do ognia. Przymknełam oczy zdejmując słuchawki. Usłyszałam że ktoś siada obok mnie. Zdenerwowana odwróciłam głowe.
- Nie mówiłam żebyś...?
Przerwałam gdy zamiast Alexa zobaczyłam Marike. Patrzyła na mnie ze stanowczością w oczach. Westchnełam uważnie się jej przyglądając.
- Czego chcesz?
- Czemu go tak potraktowałaś? On próbuje się z tobą zaprzyjaźnić a ty go odtrącasz.
Werknełam zirytowana.
- Nie potrzebuje przyjaciół.
- Więc, czemu trzymasz się z nimi?
Zacisnełam dłoń w pięść próbując się uspokoić.
- Nie potrzebuje nowych przyjaciół.
- Czemu? Warto zawierać nowe znajomości...
- Szczególnie jeśli się jest mordercą, co? Nawet jakbym chciała to myślisz że to byłoby łatwe?
Zaśmiałam się.
- Widzisz ich?
Pokazałam dłonią na cały korytarz.
- Oni tylko czekają na mój jeden jebany błąd by mnie wysłać na spotkanie z karabinem.
Spojrzałam się na brunetke która patrzyła na mnie ze zrozumieniem i ... współczuciem. Usłyszałam nad sobą dzwonek który oznajmił koniec przerwy. Wstałam zakładając plecak na lewe ramię. Usiadłam na swoim miejscu. Krzesło obok mnie zostało odsunięte. Zerknełam w bok po czym szybko wyprostowałam głowe gdy zobaczyłam kto się do mnie dosiada. Marika swobodnie wyjęła książki i usiadła obok mnie posyłając mi delikatny uśmiech. Patrzyłam na nią ciekawie.
- Co ty...?
- Będę siedziała z tobą na każdej lekcji i spędzała przerwy.
- Ale...
Oparłam głowe o reke.
- Ciiii, twoje zdanie się nie liczy.
Patrzyłam rozbawiona na jej zdeterminowaną twarz. Chłopacy i dziewczyny siedzący najbliżej mieli zdziwienie, obawę i jakby niedowierzenie w oczach. Poprawiłam kaptur skupiając się na lekcji lecz z racji że to umiałam zapisywałam tylko co drugie zadanie głównie rysując dziwne cośka. Zerknełam na zeszyt błękitnookiej. Pukała delikatnie w stół długopisem a brwi miała lekko zmarszczone. Więc też masz kłopoty z fizyką. Uśmiechnęłam się słabo.
- Pomóc?
Spojrzała na mnie i złapała za ramiona.
- Tak.
Z uśmiechem zdjełam jej dłonie z siebie. Pochyliłam się nad zeszytem i zaczęłam tłumaczyć Marice o co chodzi. Po jakiś 20 minutach zabrzmiał dzwonek. Wszyscy w mgnieniu oka wyszli z klasy, oprócz mnie i Mariki. Spokojnie szłyśmy korytarzem omijając zdziwionych uczniów lecz u pewnej grupki dostrzegłam również obrzydzenie i nienawiść. Gdy przechodziłyśmy obok nich jedna z dziewczyn podcieła Marike. Złapałam spadającą dziewczynę za ramię przyciągając do siebie.
- W porządku?
Spojrzała na mnie, jej źrenice były powiększone a serce biło szybszym tempem.
- Tak, dzięki.
Nie puszczając brunetki odeszłam spoglądając na śmiejacą się grupę.
Jeden z chłopaków pokazał na mnie krzycząc.
- Patrzcie morderczyni ucieka! Boisz się suko?!
Puściłam ją czując że mogłabym jej złamać rękę. Czułam jak magia we mnie wrze. Zacisnełam dłonie w pięści zgrzytając zębami.
- Zignoruj ich, to banda idiotów.
Usłyszałam że ktoś za nami idzie. Odwróciłam się szybko odsuwając  Marike. Poczułam rękę na ramieniu a później uderzenie o ścianę. Patrzyłam mu prosto w oczy.
- Gdzie tak pędzisz?
Złapał za mój kaptur próbując go zdjąć. Ciągnął go do tyłu lecz kaptur nie poruszył się.
- Co kurwa?
- Nie zdejmiesz go idioto.
Zacisnoł dłonie na bluzkę podnosząc mnie do góry. Złapałam go za ramiona by utrzymać równowagę. Po chwili uderzył mną o ścianę i puścił. Syknełam z bólu.
- To może coś innego?
Poczułam dotyk na biodrach. Wsnunął kciuki pod nie. Już miałam go jebnąć gdy ktoś go ode mnie odciagnoł. Alex przypierał go do ściany chyba lekko podduszając.
- Spróbuj jeszcze raz ją tknąć to pożałujesz.
Puścił go jeszcze przez chwilę patrząc mu w oczy. Podszedł do mnie chowając dłonie do kieszeni. Zatrzymał się metr przedemną z troską w oczach.
- Coś ci zrobił?
- Nie... dzięki.
Chłopak podniósł i podał mi plecak. Gdy go brałam nasze dłonie się zetkneły. Po moim ciele przepłynoł prąd. Wzięłam plecak i poszłam omijając go. Nagle przez ułamek sekundy zobaczyłam wizję a w niej Alexa z dwoma rozmazanymi chłopakami. Potrząsłam głową ruszajac przed siebie. Usiadłam opierając głowe o ścianę.
- W porządku?
Marika patrzyła na mnie zmartwionym wzrokiem. Wzięłam butelkę z plecaka i napiłam się soku.
- Tak.
Wzięłam kolejny łyk.
- Co ty mu zrobiłaś?!
Zaksztusiłam się słysząc już dobrze mi znany piskliwy głos.

Siemka ludziska! Mel ma już drugi dług u Alex'a ^^ z pewnością to wykorzystam. 😈 I no...nie wiem czy zauważyliście ale nie umiem pisać zakończeń od siebie wiec... ten teges... Wszyscy rysujący w zeszycie łączmy się! 😜😜
Ps: Gwiazdeczka z komentarzykiem? 😇😁

,,Zabójczyni" // ZawieszoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz