65

144 11 5
                                    

- A więc, jego zołzowaci rodzice chcieli go dziś zmusić do powrotu do Hiszpanii, zapewne obwinią ciebie o jego porwanie, będą cię ścigać psy, lecz ostatecznie i tak zmienią o tobie zdanie oraz pozwolą mu zostać?

- Dokładnie tak.

Dokończyłam herbatę podczas gdy reszta nadal próbowała zrozumieć przyszłość. Nie lubiłam patrzeć w czasie, jednak czasami się na to skusiłam. Do domu wszedł Slenderman ze swoimi braćmi. Gdy zauważył kartony postawione przy kanapach wezwał mnie do swojego gabinetu. Na miejscu usiadłam na czarnym fotelu przed jego biurkiem. Kominek w którym jarzył się ogień był głównym źródłem światła. Lampy co prawda świeciły, lecz słabym światłem.

- Melody, co ci mówiłem o sprowadzaniu ludzi do domu bez mojej zgody?

- Eh, że nie wolno.

- Dlaczego?

- Ekem, ,, Już wystarczająco dużo mam tych bachorów na głowie!".

- Dokladnie, a po za tym nie mamy już wolnych pokoi. Gdzie miałby spać? Raczej nie chciałaś go umieścić w piwnicy.

- Mógłby być w moim pokoju. A z resztą to będzie maksymalnie tydzień.

- Czemu ze mną tego nie skontaktowalaś?

- Dobrze wiesz, że od telepatii na duże odległości okropnie się czuje.

Złapał się za skronie patrząc się na mnie dogłębnie.

- Jesteś niemożliwą dziewuchą.

- I tak mnie kochasz.

- Za to masz do czasu kiedy on tu jest ćwiczyć by podnieść 800kg.

Szczęka mi opadła, nigdy nie stawiał mi takich wyzwań. Zawsze to on mnie uspokajał z ćwiczeniami bym nie przesadziła.

- Może jednak mnie nie lubisz...

Usłyszałam w głowie jego śmiech co mnie ucieszyło.

- Rozumiem, że może u nas zostać?

- Może, tylko żeby trzymał się zdala od piwnicy.

Wstałam zadowolona aczkolwiek wizja morderczych ćwiczeń mnie przerażała.

- Jasna sprawa, Slendy!

Wyszłam z gabinetu w podskokach idąc do pokoju. Przekraczając próg drzwi zobaczyłam Alex'a władającego ubrania do pustych szuflad.

- Hej, idę na salę poćwiczyć. Chcesz iść ze mną?

- Jasne, czemu nie.

Podeszłam do niego i chwyciłam za ramię, po chwili byliśmy już na miejscu. Rozejrzał się dookoła, a następnie na mnie.

- Teleportacja? Nie mogliśmy normalnie tutaj zejść.

- Mogliśmy, ale byśmy musieli przechodzić przez piwnice w których nie możesz być.

- Rozumiem.

- Mała, jesteś gotowa na katorge?!

Spojrzeliśmy na drzwi w których pojawili się bracia Slendera. Offender pstryknął palcami i na środku sali pojawiła się hantla, wyciąg i poręcz do podciągania. Trender pojawił się w obok mnie podając mi obciążniki.

-  Masz, załóż to.

Podczas gdy ja je zakładałam do sali weszli pozostali. Jill uśmiechnęła się i porwała Alex'a do chłopaków. Znając ich pewnie go wykończą do ostatnich sił. Offender przetarł zadowolony ręce, czułam, że to nie będzie lekkie.

- No to czas na rozgrzewkę. Chcę tu zobaczyć 50 kółek w minutę.

- Sadysta.

Ustawił swego rodzaju licznik przed sobą i zagwizdał. Uwolniłam wampira w sobie i zaczęłam biec. W połowie oświadczyli mi, że minęło 36 sekund. Przyśpieszyłam aby się wyrobić w czasie. W pewnym momencie bronie zleciały ze stołu, a drzwi otworzyły się na oścież pod wpływem wiatru, który mi towarzyszył. Zostało mi jedno okrążenie po przekroczeniu licznika kilka chwil mi zajęło zatrzymanie się. Położyłam dłonie na biodrach głęboko wdychając powietrze.

- Minuta i pięć sekund. Niewiele ci zabrakło, mała.

Podrywacz rzucił mi wodę, której się napiłam. Resztę odłożyłam na ławę.

- To za karę niech będzie może 60 pompek.

Westchnąłam stając na rękach. Jakoś wolałam w taki sposób je robić. Kątem oka widziałam, że Alex mi się przygląda co jakiś czas.

- Mel orientuj się!

Spojrzałam przed siebie musząc zadrzeć głowę do góry. W moją stronę leciała siekiera rzuconą przez Candy'ego. Odbiłam się od ziemi robiąc przewrót w tył. Siekiera przeleciała pode mną wbijając się w podłogę. Wylądowałam na rękach wracając spokojnie do ćwiczenia.

***Perspektywa Alex'a***

Podniosłem się na poręczy stacjonarnej podciągając do góry nogi. Zapatrzony w Mel nie zauważyłem patrzących na mnie dziewczyn. Nagle jedna z nich do mnie podeszła, miała białe włosy oraz czarną skórę wokół oczu i była dość niska.

- Podoba ci się prawda?

Zerknąłem na nią nie co się pesząc. Postawiłem nogi na ziemi puszczając sie poręczy.

- Wiesz, jeśli chcesz się z nią umówić to się z nią załóż, uwielbia wyzwania.

- O co miałbym się z nią założyć?

- Wymyśl coś kochasiu.

Puściła mi oczko i odeszła do Jeff'a. Przeczesałem włosy ręką zawieszając wzrok na Mel. W czym ja miałbym cię pokonać?

Hejo! ^^ Rozdział bez akcji bo nie ma co tu wcisnąć. Ale za tydzień! Ooo za tydzień będzie się działo. :3 Wreszcie dojdzie do spotkania po latach. Myślę też, że będzie dłuższy, także czekajcie cierpliwie.

Do następnego!❤

,,Zabójczyni" // ZawieszoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz