33

332 22 2
                                    

Uwaga!
Czas zaczęcia zabijania u Creepypast jest celowo przyśpieszony. Mam nadzieje, że nie będzie to niektórym sprawiało kłopot.
Milego czytania! 😘

Wzięłam ścierkę i przejechałam nim po ostrzu. Jeff siedział na swoim łóżku ostrząc swoje noże. Położyłam miecz na kolanach czyszcząc go przy okazji nucąc sobie pod nosem. Widok miałam troche zasłonięty przez rozpuszczone włosy, które musiałam co parę minut poprawiać. Nagle przypomniałam sobie pierwsze spotkanie z całą ferajną.

•°•6,5 lat wcześniej•°•

Usiadłam łapiąc się za głowe próbując zmniejszyć ból. Wstałam i rozejrzałam się, byłam w ciemnej, pustej celi. Zdziwiło mnie gdy zobaczyłam otwarte drzwi. Wyszłam i ujrzałam korytarz, pochodnie na ścianach nadawały mroczny klimat. Co kilka metrów znajdowały się metalowe drzwi.
- Kekekeke.
Odwróciłam się szybko rozglądając za postacią jednak nikogo nie zobaczyłam. Śmiech powtórzył przez co dostałam ciarek. Był dziwny, rozweselony co jeszcze bardziej mnie przerarzało.
- Kto tu jest?
Bardziej naciagnełam kaptur na głowę idąc powoli przed siebie. Ciągle słyszałam jakieś szuranie, chichoty i krzyki. Moja prawa ręka już dawno zaczęła świecić przez gromadzącą się magie. Drzwi kilka metrów ode mnie wyrwały się z zawiasów a na nich leżała jakaś kobieta. Krew była na całym jej ciele, nogi zostały wyrwane przez co mogłam zobaczyć złamane na pół kości. Kobieta podniosła głowe zaczynając się czołgać. Jej policzki były mokre zapewnie od łez.
- Gdzie się wybierasz?
Z pomieszczenia wyszła czarnowłosa dziewczyna ze spiczastym czarno-białym nosem. W dłoniach trzymała piłę mechaniczną ubrudzoną krwią. Kobieta uciekła wzrokiem na trafiając na mnie.
- UCIEKAJ!
Klaun spojrzał na mnie uśmiechając się szerzej pokazując swoje ostre jak brzytwa zęby. Machneła dłońmi przecinając głowe kobiety. Krew poleciała we wszystkie strony brudząc pobliskie otoczenie. Stałam jak słup soli patrząc na zmarłą kobietę.
- Twoja kolej, dzieciaku.
Zaczęłam się cofać, uważnie patrząc na dziewczynę.
- Chodź, zostaniemy najlepszymi przyjaciółkami.
Zaczęłam biec gdy usłyszałam warkot piły. Nie oglądałam się poprostu biegłam słysząc za sobą śmiech. Zatrzymałam się po kilkunastu minutach. Lekko zdyszana spojrzałam za siebie. Nic, zero postaci, totalna cisza. Skręciłam w lewo nasłuchując jakichkolwiek dźwięków. Nie szłam długo, już po kilku krokach upadła na ziemie słysząc w głowie straszne piski i szumy. Skulona trzymałam się za głowe, z dłoni wydobywało się zielone światło przez które ból zniknął. Z lekkim trudem wstałam podtrzymując się ściany. Czując ruch za mną szybko odskoczyłam. Wielki kolorowy młot uderzył w miejsce gdzie stałam. Spojrzałam na właściciela.
- Co ja w cyrku jestem, czy jak?!
Błazen zachichotał kładąc sobie młot na ramię co mnie trochę zdziwiło.
- Chcesz się przekonać, dziecino?
Z reszty dzwi wyszedł kolejny klaun podobny do tamtej dziewczyny i chłopak w czarno-białej masce z ostrymi pazurami. Zaczęłam się cofać obserwując uważnie chłopaków. Po chwili natrafiłam na kogoś. Spojrzałam w górę natrafiając na dziewczynę z brazowymi włosami i zegarkiem w oczodole.
- Twój czas już minął.
Wyminełam ją szybko i zaczęłam uciekać. Dopiero po chwili uświadomiłam sobie, że jestem w piwnicy Creepypast.
- Gdzie biegniesz?!
Krzyki i odgłosy biegu były doskonale słyszalne. Przyśpieszyłam nawet nie patrząc gdzie biegnę. Serce biło mi w szalonym tempie pompując krew. Po kilkudziesięciu minutach zatrzymałam się rozglądając na boki. Przedemną był ślepy korytarz. Nie mogłam się cofnąć ponieważ odrazu by mnie złapali. Podbiegłam do ściany przyglądając do niej dłonie.
- Nie, nie, nie, nie, nie. Tu muszą być jakieś drzwi.
Błądziłam dłońmi po całej ścianie szukając jakiegoś luźnego kamienia, przycisku, czegokolwiek. Kroki coraz bardziej stawały się wyraźne co oznaczało, że się zbliżają. Po policzkach spłyneły mi łzy strachu, nie o siebie a o nich. Cofnelam się na kilka kroków i wtedy to poczułam.
- Iluzja.
Szepnęłam do siebie i z rozbiegu wbiegłam w "ścianę". Biegłam po schodach na górę gdzie siłą otworzyłam drzwi które od razu zamknęłam. Zjechałam po nich i objęłam rękami kolana, chowając głowe.
- No, nieźle.
Szybko wstałam a w moich dłoniach pojawił się miecz który uniosłam nad głowe. Na kanałach i fotelach była reszta a przed nimi Slenderman. Wszyscy patrzyłi na mnie jakbym była jakimś żadkim gatunkiem. Mocniej chwyciłam rękojeść przyglądając się ich ruchom. ,,Witaj." W mojej głowie rozległ się głos mężczyzny. ,,Widzę, że nam nie ufasz. Nic w tym dziwnego lecz zapewniam cię, że nie mamy zamiaru cie skrzywdzić." Nic nie odpowiedziałam skupiając się by nie wszedł do moich myśli. Wyczułam u niego zdziwienie gdy natrafił na blokadę. ,,Jak?" Uśmiechnęłam się cwaniacko.
- Nie jestem głupia, znam wasze historie i umiejętności a przynajmniej teoretycznie.
Mówiąc pokazywałam ostrzem na całą gromadke. Usłyszałam jak ktoś schodzi prędko po schodach. Zerknełam w lewo i zauważyłam jak wielki husky kieruje się na mnie. Psisko skończyło na mnie i zaczęło się kręcić wokół mnie machając ogonem.
- Smile do mnie.
Pies podszedł wolno do chłopaka w białej bluzie. Rozpoznałam go odrazu. Jeff the Killer, koło niego siedział Bloody Painter oraz Judge Angels.
- Po co mnie porwaliście?
,,Porwanie to chyba za mocne słowo..."
- Ta bo podanie środku usypiającego w ciemnej uliczce i uwięzienie w piwnicy to wcale nie jest porwanie. Nie owijaj w bawełnę tylko mów o co wam chodzi.
- Za mieszkasz z nami bez względu, czy ci się to podoba czy nie.
Spojrzałam zszokowana na czarnowłosego, upuszczając swoją broń.
- No chyba nie.

3 miesiące później.

Przez ten czas próbowałam uciec 137 razy z czego zaledwie 5 razy prawie mi się to udało. Leżałam na łóżku tępo patrząc się w sufit. "Swój" pokój dzieliłam z Eyeless Jack'iem. Siedział przy biurku coś rysując. Nagle poczułam jak coś ładuje koło mnie. Usiadłam biorąc w dłoń rzecz która okazała się MP3. Zerknełam na chłopaka który mnie obserwowałał. Wstał i dosiadł się do mnie.
- Słuchaj, widzę, że jest ci ciężko się przyzwyczaić ale ty nam tego nie ułatwiasz.
Przypomniałam sobie ostatnią bójke z Jeff'em i próby nawiązania ze mną kontaktu.
- Co ty na to, ty postarasz się być bardziej rozmowna a my damy ci więcej luzu.
Pokiwałam twierdząco głową patrząc w bok.
- Świetnie. A co do MP3, to jest twoja. Zauważyłem, że czasem nucisz, więc pewnie lubisz muzykę. W końcu masz na imię Melody.
Jack podniósł się i skierował w stronę drzwi. Zanim wyszedł powiedziałam ciche ,,Dziękuję". Odwrócił się do mnie na chwilę.
- Nie ma za co. Jak wrócę to ściągnę ci kilka piosenek.
Chłopak wyszedł a ja z uśmiechem na twarzy zasnęłam.

•°•Teraźniejszość•°•

- Ej! Ziemia do Mel!
Spojrzałam zdezorientowana na Jeff'a który pstrykał mi palcami przed oczami.
- Co?
- Nie ruszasz się już od 20 minut wpatrzona w podłogę. Powiedz co w niej takiego interesującego?
Uśmiechnęłam się lekko.
- Nic, poprostu wspominałam moje początki tutaj.
Jeff zaśmiał się opierając o parapet.
- Ah, ta nasza wzajemna nienawiść do siebie.
Zeskoczyłam z parapetu zakładając kaptur.
- Dobra ruszaj tyłek, czas na łowy.

Siemka! ^^ No to poznaliście troszkę początkowe relacje naszych bohaterów.
Do nastepnego! 😘

,,Zabójczyni" // ZawieszoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz