43

223 21 2
                                    

- Przestań!
Spojrzałam z zaciekawieniem na kobietę. Łzy nieustannie spływały po jej czerwonej twarzy. Zwiększyłam płomień w mojej dłoni.
- Dlaczego?
Zbliżyłam ją do biodra mężczyzny, który krzyknął po raz kolejny.
- Krzywdzisz go.. Proszę zostaw go, to ja na to zasługuje!
- Wiesz czemu nie jesteś na jego miejscu?
Przyłożyłam dłoń do ciała, skóra z tej okolicy powoli się spalała dając mi dostęp do mięsa.
- Bo jeśli nie jest się totalnym egoistą, to bardziej zaboli gdy widzisz jak osoba na której ci zależy jest krzywdzona.
Odeszłam od czarnowłosego i zaczęłam przeglądać narzędzia. Po chwili chwyciłam dość grube, długie igły. Będąc przy nim zaczęłam je wbijać w tors. Krzyki i błagania były słyszalne pewnie w całym domu. Gdy wbiłam ostatnią igłę w zakrwawnione ciało, sięgnęłam po piłę. Przyłożyłam ją do kolana mężczyzny i zastygłam bez ruchu.
- C-c-co ty robisz?
Przerażony głos dotarł do mnie dopiero po chwili. Gwałtownie ruszyłam piłą wbijając ją w nogę ofiary. Spodnie momentalnie nasiąkły krwią. Przerażający wrzask odbił się echem od ścian piwnicy. Mocniej złapałam uchwyt i pociągnęłam do siebie. Krew lała się po mężczyźnie, rurze i moich dłoniach. Podstawiłam pod niego kilka wiader, do których wpadły krople czerwonej cieczy. Wyjełam kilka igieł z jego torsu i wbiłam w rane. Zerknełam na brunetke. Miała głowe spuszczoną na dół, jej twarz była cała mokra od łez.
- Jak narazie zostawiam was samych gołąbeczki. Przyjdę jutro.
Wyszłam z pomieszczenia i udałam się do łazienki. Po zmyciu krwi i przebraniu się, poszłam do szkoły. Wyszłam z ciepłego domu na mróz, las cały był pokryty śniegiem co wyglądało niezwykle. Ruszyłam przed siebie nie pozostawiając po sobie śladów na białym puchu. Może trochę przesadzam z bezpieczeństwem, ale wole dmuchać na zimne. Na skraju lasu przeteleportowałam się do klasy. Pare osób wzdrygneło się, lecz po za tym nikt nie zareagował. Przyzwyczaili się. Przywitałam się z Mariką po czym poszłam dalej spać, jednak nie po trwało to za długo, ponieważ poczułam dziwne uczucie w gardle. Serce waliło mi niesamowicie, czułam jakby zaraz miało mi wyskoczyć z klatki. Wstałam co było moim błędem bo zrobiłam to zbyt gwałtownie przez co prawie się przewróciłam. Co do kurwy? Trzymając się ławek jakoś doszłam do drzwi. Słyszałam jak nauczyciel mnie woła, lecz miałam to głęboko w dupie. Gdy w końcu dotarłam do łazienki, oblałam twarz zimną wodą. Oparłam się o zlew mając zamknięte oczy.
- Mel co się dzieje? Źle się czujesz?
Wzmocniłam uścisk w dłoniach i od razu pojawiły się na zlewie pęknięcia.

***Perspektywa Mariki***

Nie czekając na pozwolenie nauczyciela poszłam za Melody'ą. Zanim ją znalazłam przeszukałam dwie inne łazienki. Zmartwiona weszłam do kolejnej gdzie znalazłam morderczynie przy zlewie. Ledwo się utrzymywała na nogach, a dłonie miała strasznie blade.
- Mel co się dzieje? Źle się czujesz?
Usłyszałam trzask. Spojrzałam na zlew, był w pęknięciach, które wychodziły spod dłoni dziewczyny. Przybliżyłam się do niej, lecz szybko odskoczyłam, ponieważ lustro zaczęło również pękać. Jedynie gdzie było jej odbicie nie było żadnego śladu.
- Melody?
Podniosła głowe i odwróciła sie do mnie, dopiero wtedy zauważyłam, że jej oczy świecą się na czerwono. Zrobiłam krok w tył a jej źrenice stały się pionowe.
- Czuje się świetnie Mari, lecz...
Poczułam nagłe uderzenie w plecy. Po chwili zorientowałam się, że jestem przypierana do ściany.
-...czegoś mi brakuje.
Przybliżyła do mnie twarz stanowczo łapiąc za żuchwe. Bałam się.
- M-Mel?
- Nie powinnaś za mną przychodzić, mimo że jesteś moją przyjaciółką mogę cie zranić. Postaram się być dla ciebie delikatna.
Zrozumiałam, że nie mam do czynienia z prawdziwą Melody'ą tylko z wampirem, który w dodatku był głodny. Próbowałam się uspokoić, gdy wbijała mi kły w szyje. Bolało, lecz nie aż tak jak się spodziewałam. Stałam przyparta do ściany, posłuszna jej. Starałam nie wydobywać z siebie żadnego dźwięku bojąc się, że to ją zdenerwuje. Po dłuższym czasie odczepiła się od mojej szyi. Nagle poczułam jak nogi robią mi się jak z waty, gdyby nie Mel, która mnie złapała i podniosła, upadła bym. Czułam się strasznie słabo.
- Muszę się bardziej pilnować.
Z trudem spojrzałam na nią. Jej jedno oko świeciło się nadal na czerwono, lecz drugie zmieniło kolor na fioletowy.
- Czemu nie widać twojej twarzy, a jak już to tylko oczy?
Ledwo przytomna objęłam rękami za szyje, gdy ona wyniosła mnie ze szkoły.
- Akurat nad oczami nie umiem panować, tak samo jest z włosami. W zależności od mojego... stanu i nastroju zmieniają swoj kolor.
Kiwnęłam tylko głową nie będąc w stanie czegokolwiek z siebie wydusić. Gdy dotarła ze mną na rękach do bramy, nastała ciemność.

Siemka! Ciesze się, że w końcu skończyłam ten rozdział bo teraz mogę skupić się na następnym w którym planuje coś fajnego. (Albo w 45, zależy jak mi wyjdzie) ^^

Do nastepnego! 😘

,,Zabójczyni" // ZawieszoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz