Nie mogłam zasnąć. Czułam się taka ześka. Magia wirowała wewnątrz mnie dając nową energię do działania . Odkryłam kołdrę wpadając na ciekawe zajęcie. Ubrałam się w mój strój Zabójczyni składający się z czarnych dresów, glanów, fioletowej bluzki na jedno ramię i rozpinaną bluze z motywem kosmosu. Wyszłam z domu najciszej jak mogłam. Na dworze założyłam kaptur zasłaniający mi twarz. Teleportowałam sie na lotnisko w Poznaniu. Stojąc na dachu budynku czekałam na odpowiedni samolot. Doczekałam sie go 20 minut później. Był to samolot z Hiszpanii. Kucając na krawężniku dachu obserwowałam wychodzących ludzi. Skupiłam się na jednym. Był otoczony przez osiłków uzbrojonych w pistolety. Chłopak wyglądał na 16 lat, miał jasno brazowe włosy postawione do góry. Jego niebieskie oczy rozglądały się z zaciekawieniem.
***Perspektywa Alexa***
Mówiłem rodzicom ,że nie nigdzie się nie wybieram. Ale nieee muszą postawić na swoim. Wychodząc z samolotu rozejrzałem się po okolicy. Czułem na sobie czyjś wzrok. Dwóch ochroniarzy poszli po bagaż. Po 30 minutach przyjechała po mnie limuzyna. W drodze do zamku oglądając widok, zauważyłem jakiś ruch na dachu. Jakby ktoś po nim biegł? Wyrzuciłem tę myśl z głowy. W końcu kto by tak robił? Zaśmiałem się. Jednak uśmiech zszedł gdy uświadomiłem sobie że sam tak robię. Idiota. Wysiedlismy z pojazdu przed ścieżką w lesie. Do zamku było z 10 minut drogi. Po oddaleniu się usłyszałem szelest. Nagle jeden z ochroniarzy został postrzelony w nogę. Z krzaków wyszło 7 mężczyzn uzbrojonych i ubranych na czarno. Mieli chusty na twarzach i raczej nie przyszli pogawędzić.
- Kogo my tu mamy?
Stałem w środku koła stworzonego z ochroniarzy. Oni także wyciągnęli broń. Zaczęła się strzelanina. Rabusie nie cackali się, celowali w serce. Gdy ochrona padła na ziemię martwa zacząłem uciekać. Nie miałem broni wiec tylko to mogłem zrobić. Słyszałem za sobą jak biegną. Ruszyłem w stronę lasu żeby ich zgubić. Po jakimś kilometrze trafiłem na jaskinie. Chciałem ją jakoś ominąć ale było już za późno, otoczyli mnie.
- Teraz już nie uciekniesz, lalusiu.
- Będziemy mieli za ciebie dobry okup.
Zaczęli się zbliżać, próbowałem znaleźć jakieś wyjście z zasacki.
- Atakujemy księcia? Nieładnie.
Jeden z mężczyzn runął na glebę. Z pleców wystawał miecz. Co najdziwniejsze jego ostrze było ciemno granatowe. Nagle z drzewa wyskoczyła dziewczyna. Mogłem to rozpoznać po sylwetce. Rabusie na jej widok zaczęli zwiewać. Nie ukrywam zaskoczyło mnie to.
- A dokąd to?
Czy ja coś mówiłem, że zaskoczyła mnie ich reakcja? Cofam to. Wokół nich i dziewczyny pojawiła się bariera niczym z Harrego Pottera. Teraz to mi szczęka opadła. Moja wybawczyni wyjęła miecz z ciała i ruszyła na pozostałych. Skąd ona się urwała?! A może mam halucynacje? Powiedz mi ktoś że nie zwariowałem i wcale ogień nie wydobył się z niej. Nim minęło pięć minut wszyscy leżeli na ziemi. Dziewczyna podeszła do mnie i uklękła na kolano opierając na nim jedna rękę, a drugą zaś ułożyła w pięść i położyła na ziemi. Gdy wstała ja nadal patrzyłem się na nią jak ostatni imbecyl.
- Nic księciu nie jest?
- Yyy... chyba nie. Czemu odrazu ich nie zaatakowałaś?
- Każdy ma swój sposób działania.
Mimo że przez kaptur nie było widać jej twarzy. Czułem jak się uśmiecha. Podeszłem do niej i ucałowałem jej dłoń.
- Dziękuję za ratunek, jestem twoim dłużnikiem. Jak Ci na imię?
- Melody.
- Piękne imię dla pięknej damy.
Roześmiała się zabierając dłoń. Miała cudny śmiech. Uśmiechnęłem się rozmarzony. Melody, zapamiętam.
- Skąd wiesz? Może jestem paszczurem, a do dam napewno nie należę.
- Zaryzykuję jednak.
Sięgnąłem po jej kaptur. Gdy chciałem go zdjąć poczułem ostrze przy swojej szyi.
- To że jesteś księciem nie oznacza że możesz wszystko.
Nagle oddaliła się na 2 metry.
- Podążaj w tamtym kierunku, twoje bagaże już są w komnacie.
I nagle zniknęła. Miałem w głowie setki pytań i zero odpowiedzi. Jak ona to robi? Otrząsnołem się i udałem we wskazanym kierunku. Żołnierze nie zatrzymali mnie jednak patrzyli na mnie dziwnie. Gdy służba zaprowadziła mnie do jadalni królewska rodzina wstała by mnie powitać.
- Książę już się obawialiśmy że coś się stało.
- Niestety, tak się stało. W drodze do zamku napadli nas rabusie. Moja ochrona zginęła.
- Rabusie? Tutaj? Nic księciu się nie stało?
- Stałoby się gdyby nie moja wybawczyni.
- Wybawczyni?
- Tak, nie wiem kim jest zdradziła mi tylko swoje imię.
- Jakie?
- Melody.
Patrzyli się na mnie zszkowani. O co im chodzi? Powiedziałem coś nie tak? Nagle głos zabrała księżniczka.
- Ale to niemożliwe, Melody to zabójczyni znana w całym kraju.
ŻE CO KURWA?! Czułem jak pode mną zapada się grunt. Zemdlałem.No i kolejny rozdział za nami. Co myślicie o Alex'ie? 😉 To pierwsza postać, a mam ich jeszcze z kilka. Następna będzie raczej w 10 rozdziale. Dziękuję z całego serduszka za 112 wyświetleń. 😍 ❤
CZYTASZ
,,Zabójczyni" // Zawieszone
FanfictionUmielibyście zabijać ludzi z zimną krwią? Uciekać przed policją od najmłodszych lat, nie zdradzając swojej tożsamości? Poznajcie zatem trzystolatkę mieszkającą z seryjnymi zabójcami: Jeff the Killer, Zero, Clockwork, Puppeter itd. Jej historia toczy...