Rozdział 4

6.7K 206 12
                                    

4.

Obudziłam się tuż po tym jak ekipa wniosła moje wszystkie rzeczy na piętro, postanowiłam, że rozpakuję je sama – w końcu to moje nowe życie i chcę je urządzić po swojemu. Zajęło mi to kilka godzin skończyłam po południu, słońce zaczynało zachodzić, więc udaliśmy się z tatą na spacer pozwiedzać nową okolicę, tata był moim przewodnikiem, ponieważ już wcześniej sprawdził okolicę czy jest dla mnie bezpieczna. Przeszliśmy kilkoma uliczkami naszej dzielnicy, widziałam wiele domów podobnych do naszego, nie wiem czy to dobrze, nie chcę być znowu postrzegana jako bogata i rozpieszczona lalka. Powoli robiło się ciemno, więc wróciliśmy do domu. Udałam się prosto do mojego pokoju, wyjęłam potrzebne mi piżamy i bieliznę i poszłam wziąć kąpiel, pierwszą kąpiel w tym domu, musiałam się odprężyć. Umyłam się moim kremowym żelem pod prysznic i włosy szamponem poziomkowym. Szybko się wytarłam , zawinęłam włosy w ręcznik, a później delikatnie podsuszyłam. Położyłam się na łóżko i przykryłam kołdrą, nie musiałam długo czekać a od razu oddałam się snu.

******

Obudziłam się o 5:30 i nie mogłam zasnąć, więc postanowiłam przebrać się w krótki top i szorty i iść pobiegać, dawno tego nie robiłam, bo lekcje, zadania, testy, nauka i późne chodzenie spać mi w tym nie pomagały. Zamknęłam za sobą drzwi do domu, włożyłam słuchawki do uszu i zaczęłam słuchać mojej ulubionej muzyki. Przebiegłam kilka metrów, gdy na zakręcie nagle zderzyłam się z pewną osobą, lekko zakręciło mi się w głowie ale utrzymałam równowagę. Podniosłam mój wzrok i spotkałam brązowe oczy patrzące się na mnie. Była to dziewczyna mniej więcej mojego wzrostu, szczupła jak ja oraz z delikatnym zarysem mięśni – idealna figura jak dla współczesnych nastolatek. Byłyśmy do siebie naprawdę podobne, jedyną różnicą było to, że moje włosy są blond i bardzo puchate, jej natomiast piękne czekoladowe, miała je związane w luźną, niską kitkę.

-O matko, przepraszam… nic ci nie jest? - dziewczyna natychmiast zareagowałą na nasze ,,spotkanie’’

-Nie wszystko jest naprawdę okej. – posłałam jej delikatny uśmiech, co ona zaraz odwzajemniła

-Hej jestem Jennifer, dla znajomych Jen. – wyciągnęła dłoń w moją stronę

-Cześć jestem Hope, miło cię poznać – również podałam jej swoją rękę

-Ciebie również, nie widziałam cię tutaj wcześniej a prawie codziennie tędy biegam

- Jestem tutaj nowa wczoraj się wprowadziłam.

-Mieszkasz może na tym osiedlu? – zapytała dziewczyna z uśmiechem

-Tak kilka domów stąd – wskazałam w stronę mojego domu

-Nie wierzę! – na jej twarzy namalował się jeszcze większy uśmiech – będziemy sąsiadkami! – z radości podeszłą bliżej i przytuliła mnie

Czy ja zaczynam zaprzyjaźniać się z tą dziewczyną? Nie wiem jak to jest mieć prawdziwą przyjaciółkę, bo nigdy tego nie doświadczyłam. Jednak mam dziwne uczucie, że ta dziewczyna jest naprawdę miłą osobą i czuję, że mogę jej zaufać.

-Strasznie mi przykro, ale muszę lecieć, bo za chwilę zaczynam lekcje, ale może spotkamy się po południu w kawiarni lub centrum handlowym? – zapytała z radością

-Jasne, z wielką przyjemnością.

Wymieniłyśmy się telefonami oraz adresami, pożegnałyśmy się i Jen pobiegła w stronę domu, a ja postanowiłam spędzić jeszcze trochę czasu na świeżym powietrzu.

******

Połowa dnia minęła mi szybko, byłam sama w domu, ponieważ tata musiał zająć się swoją firmą. Nie zauważyłam nawet, kiedy wybiła 15. Za chwilę pewnie zadzwoni Jen, byłyśmy umówione na wspólne popołudnie. Nie ukrywam, że trochę się stresuję, bo to pierwsza osoba, którą tutaj poznałam a zarazem moja pierwsza normalna koleżanka, a może z czasem i przyjaciółka…

Postanowiłam się już przyszykować, włosy uczesałam w luźnego koka zrobiłam mój tradycyjny makijaż a na końcu wybrałam ubrania. Dzisiaj padło na zwykły pudrowo różowy t-shirt a do niego białe spodnie z dziurami na kolanach, podkreślające moje szczupłe nogi. Do tego zwykłe trampki a na ramię zabrałam małą torebkę od Chanel. Po chwili usłyszałam rozlegający się po pustym domu dźwięk dzwonka do drzwi. Szybko zbiegłam na dół i z uśmiechem otworzyłam drzwi. Stała w nich równie ślicznie wyglądająca Jen, która również powitała mnie radosnym uśmiechem Czego jak czego ale urody i figury każdy może nam pozazdrościć, skromność skromnością, ale trzeba dostrzegać swoje piękno i nie wstydzić się go. Wysłałam tacie SMS, że wychodzę, ale dla pewności zostawiłam kartkę na wyspie kuchennej.

Wyszłyśmy z mojego domu i spacerem dotarłyśmy do galerii handlowej. Zapowiada się całkiem ciekawe popołudnie…

Never lose hope.../ZAKOŃCZONE/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz