Rozdział 39

2.5K 107 24
                                    

HOPE POV.     

Wieczorem odprowadziłam Adama do wyjścia, żegnając się z nim zauważyłam w pobliżu bramy jakiś samochód, którego wcześniej tu nie widziałam. Powiedziałam Adamowi, ale kiedy on się odwrócił, auto od razu odjechało.

-Adam, myślę, że nie powinieneś sam wracać teraz do domu…

-Coś się stało?

-Tamten samochód… Sama nie wiem, ale mam złe przeczucia. Wejdź do salonu, a ja zadzwonię po Brada, on cię odwiezie.

-Wydaje mi się, że nie będzie to konieczne.

-Proszę…

Udało mi się go przekonać i weszliśmy w końcu do domu. Wzięłam telefon i poszłam na górę, a Adam został w kuchni.

-Halo, Brad? Wybacz, że zawracam ci głowę, ale wydaje mi się, że ktoś nas obserwował.

-Będę za 10 minut, porozmawiamy w domu.

Usłyszałam tylko trzask drzwi samochodu i dźwięk zakończenia połączenia.

Nie minęło dużo czasu, jak auto Brada zatrzymało się z piskiem na podjeździe przed domem, a on zaczął zaraz dobijać się do drzwi.

-Hope, nic ci… wam nie jest?!

-Spokojnie, nic się nie stało. Po prostu ten samochód trochę mnie zdziwił i chciałam cię prosić, żebyś odwiózł bezpiecznie Adama…

Brad stał i patrzył raz na mnie raz na Adama

-Hope, możemy porozmawiać? W cztery oczy.

-Dobra, chodźmy do  mnie. Adam, zaraz wracamy.

Weszliśmy do pokoju i usiadłam na łóżku, a on  zasunął rolety i chodził w tą i z powrotem.

-Cholera, wiedziałem że nie powinienem wychodzić wcześniej…

-Brad?

-Hope, nie możesz zostawać sama, nawet z Adamem.

-Przecież nic się nie stało, po prostu wolałam dla bezpieczeństwa po ciebie zadzwonić.

-Posłuchaj mnie przez chwilę i proszę nie przerywaj.

-Ok. – trochę się zaniepokoiłam, bo raczej bez powodu by się tak nie spinał

-Od teraz, nie ruszasz się na krok beze mnie.

-Ale…

-Prosiłem cię o coś.

Patrzyłam na niego wściekłym spojrzeniem, ale coś czuję, że nie warto wdawać się w dyskusję w takim momencie, bo mogę się tylko pogrążyć, a jego wkurzyć jeszcze bardziej.

Zrobił jeszcze ze 2 okrążenia po pokoju w milczeniu, a potem usiadł obok mnie, już trochę spokojniejszy

-Nie wiem ile z tego pamiętasz, ale porwano moją siostrę – zaczął, ale widziałam że to dla niego ciężkie, bo cały czas mówił ze spuszczoną głową. Nie wiem, czemu, ale chciałam jakoś go wesprzeć, pocieszyć, więc złapałam go za dłoń, a po chwili odwzajemnił uścisk i popatrzył mi w oczy – Allice, nasza znajoma miała tam problemy, ale teraz to nieważne. Ten samochód, to może być ktoś od nich. Nie pozwolę, żebyś była ich kolejnym celem, rozumiesz? Choćbym miał za to dużo zapłacić, nawet własnym życiem, NIE POZWOLĘ żeby przy mnie spadł ci choćby włos z głowy, pamiętaj…

Never lose hope.../ZAKOŃCZONE/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz