-Czy wasza agencja już funkcjonuje?
Nie zdążyła mi odpowiedzieć, bo zaparkowałyśmy przed domem, a w tym samym czasie ze swojego samochodu wysiadł mój ojciec.
-Cześć moje kochane dziewczyny. Boże Hope wszystko w porządku? Przepraszam, ze nie dałem rady cię odwiedzić w szpitalu…
Widziałam w jego oczach wyrzuty sumienia
-Spokojnie, to tylko parę dni, a Kate nad wszystkim czuwała – uśmiechnęłam się w stronę kobiety, a tata mocno mnie przytulił
-Jak ja się cieszę, że mam was obie blisko siebie… - tym razem uścisnął nas obie
-Puść lepiej bo nas udusisz – zaśmiałam się, a Kate jak na zawołanie zakręciło się w głowie, ale podtrzymaliśmy ją aby nie upadła i niby wszystko wróciło do normy
-Jezu, Kate wszystko dobrze? – zaczął panikować mój ojciec
-Tak, tak, po prostu za dużo emocji jak na jeden dzień – Kate puściła nasze ręce i jak widać wszystko wróciło do normy
-Chodźcie do domu, zamówiłem kolację za kilkanaście minut powinna być gotowa.
-Taaak, to szpitalne jedzenie jest paskudne… - już miałam dość jakiejś papki, masakra
Poszłam do pokoju się ogarnąć i wziąć szybki prysznic. Wycierałam się moim mięciutkim ręcznikiem, kiedy usłyszałam dziwne dźwięki dobiegające z łazienki taty i Kate.
Tata jest na dole więc to Kate, chwila… ona chyba wymiotuje
O.ŻESZ. KURWA
Że ja tego nie skojarzyłam, zawroty głowy, wymioty… to znaczy tylko jedno
Mam nadzieję, że to TO, a nie cos poważniejszego
Poszłam do ich sypialni i Kate właśnie myła zęby, czyli dobrze słyszałam
-Kate?
-Tak Hope? Coś się stało? – trochę się zmieszała
-Katie, nie jestem już taka mała i umiem łączyć fakty, zawroty głowy, wymioty. Czy ty, wy, spodziewacie się dziecka? Przepraszam to nie moja sprawa – poczułam się trochę głupio, więc wolałam się wycofać i poczekać, aż sami o tym powiedzą
-Cii, Hope chodź siadaj – poklepała miejsce obok siebie na łóżku
-Słuchaj, na razie sama tego nie wiem, ale faktycznie ostatnio mam takie objawy… - mówiła cichym głosem
-Mówiłaś już ojcu?
-Nie dlatego teraz szepczę
-Okej, dziś do kolacji będziecie pewnie mieć wino, lepiej nie pij tak na wszelki wypadek, powiem coś ojcu odpuści ci.
-Dziękuję.
-Ok. idę się przygotować i do zobaczenia na dole
-Yyy, Hope. Mam do ciebie prośbę. Poszłabyś ze mną na wizytę jutro? Rozumiesz sama się trochę stresuję, a te zawroty głowy…
-No pewnie, bardzo chętnie – uśmiechnęłam się do niej pocieszająco
******
-No i jak wam się podoba kolacja? – zapytał ojciec
Kurwa, cały stół był zastawiony różnego rodzaju sushi, a kobieta w ciąży nie powinna spożywać surowych ryb…
Kate spojrzała na mnie przerażonym wzrokiem, a ja zaczęłam panikować
CZYTASZ
Never lose hope.../ZAKOŃCZONE/
Teen FictionChciałam go pocałować a z drugiej strony uderzyć i wykrzyczeć jak bardzo go nienawidzę, jak zawsze strzelam tą złą odpowiedź. -Nienawidzę cię! Przyjechałeś tu żeby popatrzyć jak płaczę?! Myślisz, że nie cierpiałam przez ciebie? Szukałam cię, martwi...