Rozdział 18

4.2K 134 23
                                    

         -Czy wasza agencja już funkcjonuje?

Nie zdążyła mi odpowiedzieć, bo zaparkowałyśmy przed domem, a w tym samym czasie ze swojego samochodu wysiadł mój ojciec.

-Cześć moje kochane dziewczyny. Boże Hope wszystko w porządku? Przepraszam, ze nie dałem rady cię odwiedzić w szpitalu…

Widziałam w jego oczach wyrzuty sumienia

-Spokojnie, to tylko parę dni, a Kate nad wszystkim czuwała – uśmiechnęłam się w stronę kobiety, a tata mocno mnie przytulił

-Jak ja się cieszę, że mam was obie blisko siebie… - tym razem uścisnął nas obie

-Puść lepiej bo nas udusisz – zaśmiałam się, a Kate jak na zawołanie zakręciło się w głowie, ale podtrzymaliśmy ją aby nie upadła i niby wszystko wróciło do normy

-Jezu, Kate wszystko dobrze? – zaczął panikować mój ojciec

-Tak, tak, po prostu za dużo emocji jak na jeden dzień – Kate puściła nasze ręce i jak widać wszystko wróciło do normy

-Chodźcie do domu, zamówiłem kolację za kilkanaście minut powinna być gotowa.

-Taaak, to szpitalne jedzenie jest paskudne… - już miałam dość jakiejś papki, masakra

Poszłam do pokoju się ogarnąć i wziąć szybki prysznic. Wycierałam się moim mięciutkim ręcznikiem, kiedy usłyszałam dziwne dźwięki dobiegające z łazienki taty i Kate.

Tata jest na dole więc to Kate, chwila… ona chyba wymiotuje

O.ŻESZ. KURWA

Że ja tego nie skojarzyłam, zawroty głowy, wymioty… to znaczy tylko jedno

Mam nadzieję, że to TO, a nie cos poważniejszego

Poszłam do ich sypialni i Kate właśnie myła zęby, czyli dobrze słyszałam

-Kate?

-Tak Hope? Coś się stało? – trochę się zmieszała

-Katie, nie jestem już taka mała i umiem łączyć fakty, zawroty głowy, wymioty. Czy ty, wy, spodziewacie się dziecka? Przepraszam to nie moja sprawa – poczułam się trochę głupio, więc wolałam się wycofać i poczekać, aż sami o tym powiedzą

-Cii, Hope chodź siadaj – poklepała miejsce obok siebie na łóżku

-Słuchaj, na razie sama tego nie wiem, ale faktycznie ostatnio mam takie objawy…  - mówiła cichym głosem

-Mówiłaś już ojcu?

-Nie dlatego teraz szepczę

-Okej, dziś do kolacji będziecie pewnie mieć wino, lepiej nie pij tak na wszelki wypadek, powiem coś ojcu odpuści ci.

-Dziękuję.

-Ok. idę się przygotować i do zobaczenia na dole

-Yyy, Hope. Mam do ciebie prośbę. Poszłabyś ze mną na wizytę jutro? Rozumiesz sama się trochę stresuję, a te zawroty głowy…

-No pewnie, bardzo chętnie – uśmiechnęłam się do niej pocieszająco

******

-No i jak wam się podoba kolacja? – zapytał ojciec

Kurwa, cały stół był zastawiony różnego rodzaju sushi, a kobieta w ciąży nie powinna spożywać surowych ryb…

Kate spojrzała na mnie przerażonym wzrokiem, a ja zaczęłam panikować

Never lose hope.../ZAKOŃCZONE/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz