Rozdział 11

5.2K 176 23
                                    

To już dzisiaj, za kilka godzin będę już w drodze na wakacje z moimi znajomymi, nie wiem gdzie jedziemy, nie powiedzieli mi niby dla mojego bezpieczeństwa.

Do dzisiaj nie dostałam więcej wiadomości od nieznajomego, podejrzewam, że jest to Brad, w sumie jestem tego pewna, ale nikomu nic nie wspominałam o tych SMS’ach.

Tata z Kate mają dzisiaj wolne i właśnie siedzimy w kuchni popijając kawę, gdy usłyszałam klakson przed domem, szybko wstałam i przytuliłam tatę i Kate, którzy życzyli mi udanego wyjazdu, a tata tradycyjnie kazał uważać na siebie, pomógł mi z wyniesieniem walizki i pomachał na pożegnanie.

Ja, Jennifer, Nathalie, Amy i Alice jesteśmy w samochodzie Jennifer, jest to czerwone Mini Cooper, a nasze wszystkie bagaże pojechały z chłopakami autem Chrisa, czyli czarnym Audi A7 w sportowej wersji, nie ukrywam jego samochód to moje marzenie dosłownie…

Przez całą drogę plotkowałyśmy o różnych rzeczach, ale nikt nie poruszał tematy Brada. Wciąż nie dowiedziałam się, gdzie jedziemy, no ale zaufałam im, może mnie nie zakopią żywcem, ale to się okaże później.

Po kilku godzinach jazdy moim oczom ukazał się wielki drewniany dom, on był napraaawdę ogromny, w środku urządzony w bardzo nowoczesnym stylu, za domem było jaccuzi, a niżej wielkie jezioro.

-No to witam w moim domku letniskowym – powiedział dumnie Mike

-Domku? To kurwa willa jest a nie domek! – krzyknął Chris, ale mówił to z uśmiechem

-Dobra, nie pieprzcie mi tutaj tylko dawaj walizki, bo muszę sprawdzić czy nie ma mnie przypadkiem w jaccuzi. – pospieszała ich Nat

-Spokojnie, będziemy tu sami przez cały tydzień, nawet więcej jeśli chcecie, możemy wrócić następnym razem – mówił z dumą w głosie Michael

-Mogę już te walizki, nie siedziałam w aucie tyle godzin, żeby teraz stać i czekać aż mi ktoś auto otworzy, jak pod nosem mam jaccuzi! – zaczęła wkurzać się Alice, ale wszyscy się tylko śmiali

-Dobrze, już się tak nie denerwuj, złość piękności szkodzi… - żartował sobie Mike, a ona tylko przewracała oczami

-Wybierzcie sobie pokoje na piętrze, każdy może mieć swój jak tam sobie chcecie, na górze jest łazienka na dole tak samo, na dole też kuchnia i salon, jak ktoś się zgubi niech się głośno drze, może usłyszymy – puścił nam wszystkim oczko i poszedł otworzyć zamek w drzwiach oraz wyłączyć alarm

Po minucie już stałam z walizką w swoim pokoju, wybrałam taki, w którym ściany miały szary kolor, a meble biały, podoba mi się taki styl. Wypakowała swoje ubrania do szafy i podłączyłam iPhona do ładowania. Poszłam do pokoju Jennifer, która robiła to co ja właśnie skończyłam.

-Hej ty się nie przebierasz? – zapytała ze zdziwieniem

-Jak przebieram? To gdzie my idziemy? – zapytałam nieźle zdziwiona

-Myślisz, że Al Żartowała? – zaśmiała się – ona już pewnie siedzi w jaccuzi, a ja nie mam zamiaru patrzyć, jak sama się relaksuje

-No okej, zaraz będę gotowa, czekam na dole – powiedziałam i poszłam założyć swój strój kąpielowy

Zabrałam swój ręcznik i zeszłam na dół do kuchni czegoś się napić, bo od wyjazdu z domu zjedliśmy tylko hot-dogi na stacji.

Never lose hope.../ZAKOŃCZONE/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz