Rozdział 5

6.4K 202 8
                                    

Mijały godziny a my wciąż nie miałyśmy dosyć biegania od sklepu do sklepu. Kiedy nasze nogi dały o sobie znać, postanowiłyśmy udać się do Starbukcs’a i chwilę spokojnie pogadać.

-Hope, właściwie dlaczego się tutaj przeniosłaś? – zapytała mnie Jen

Nie wiedziałam czy mówić jej wszystko, ale miałam dziwne poczucie, że mogę jej zaufać, no bo przecież co mi szkodzi zaczynam nowe życie.

-To dosyć skomplikowane, ale głównie dlatego, że rodzice się rozwiedli, a tata zarządza oddziałem firmy właśnie tutaj. Nasza przeszłość nie byłą zbyt kolorowa, więc w Nowym Jorku chcemy rozpocząć nowe życie.

-Wiem, że to głupio zabrzmi, ale cieszę się. W końcu mam przyjaciółkę i to mieszka tak blisko mnie, wiesz moi rodzice też na biedę nie narzekają, a pewnie wiesz jak to jest być jedną z bogatszych. – w moich uszach utkwiło przyjaciółką, ja mam przyjaciółkę, cieszę się z tego, że w końcu mogę być przy kimś sobą.

-Muszę ci się przyznać, że jesteś pierwszą osobą, z którą złapałam dobry kontakt tak szybko. Szczerze nigdy nie miałam prawdziwej przyjaciółki, bo zawsze musiałam trzymać się tej elity bogaczy, bo pozostali po prostu oceniali mnie z góry i odrzucali.

-Coś o tym wiem, ale kiedy szłam pierwszy raz do liceum nie przyznawałam się nikomu, że tak naprawdę moi rodzice śpią na kasie.

-Serio udało ci się to ?

-Na początku było trudno, bo musiałam kupić nowe ciuchy w zwykłych second handach, a później upchnąć w garderobie obok wszystkich starszych drogich. Do szkoły jeździłam tramwajem, nie chciałam żeby ktoś widział samochód mojego ojca.

Słuchałam jej jak małe dziecko, dlaczego ja nigdy na to nie wpadłam.

-Dzięki temu poznałam moich ukochanych znajomych, do dzisiaj mamy swoją paczkę. Nie ukrywam kiedy powiedziałam im prawdę, byli w niemałym szoku, ale stwierdzili, że w człowieku nie liczy się tylko wygląd i kasa, ale też charakter. To są naprawdę równi goście, musisz ich niedługo poznać. -

-Pewnie z przyjemnością, daj znać gdy będziecie mieli wolne popołudnie.

Naprawdę się cieszyłam, że w końcu będę mieć normalnych znajomych. Po wypiciu naszej kawy i zjedzeniu ciastek udałyśmy się w drogę powrotną na nasze osiedle. W drodze dużo rozmawiałyśmy, kiedy rozmowę przerwał nam telefon Jen.

-Halo? Ooo hej Amy! Co u ciebie? – rozpoczęła rozmowę, jak się domyślam ze swoją przyjaciółką – Słuchaj musicie kogoś poznać, moją nową przyjaciółkę, myślę, że idealnie spasuje do naszej paczki, to serio spoko dziewczyna. – wypowiadając ostatnie słowa popatrzyła na mnie z uśmiecham na co tylko się uśmiechnęłam i delikatnie zarumieniłam.

Nawet nie zauważyłyśmy, że już dotarłyśmy pod dom Jennifer. Pożegnałyśmy się i udałam się do domu, po 5 minutach otwierałam już drzwi do swojego domu, taty jeszcze nie było pewnie musiał ogarnąć więcej spraw w pracy.

Poszłam do kuchni i zrobiłam sobie 2 omlety na słodko z malinami i bitą śmietaną. Zjadłam je i poszłam wziąć prysznic, następnie poszłam do swojego pokoju i zaczęłam przeglądać swoją garderobę. Ku własnemu zdziwieniu znalazłam kilka fajnych rzeczy, które nie kosztowały fortuny, nie chciałam czuć się inna przy znajomych Jen. Pewnie nie mieli by nic przeciwko, ale te ubrania całkiem mi się spodobały.

Never lose hope.../ZAKOŃCZONE/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz