Rozdział 15

4.4K 151 7
                                    

Poczułam okropny ból rozchodzący się po całym ciele, zrobiło mi się ciemno przed oczami i odpłynęłam…

Obudziłam się, a przed oczami miałam białą, płaską powierzchnię, to chyba sufit?

Podnoszę delikatnie głowę i widzę, że znajduję się w dużej białej Sali, a obok mnie są jakieś pikające maszyny, do których jestem podłączona kablami.

Jak ja nienawidzę szpitali…

Myślałam, że mam coś nie tak z uszami, bo pikanie było słychać potrójnie.

-Obudziła się!

Usłyszałam masakrycznie zapłakany głos Jennifer, jednak teraz był troszkę radosny.

Po chwili obok mnie znalazł się lekarz wyglądał na około 45 lat, a obok niego dwie pielęgniarki, jedna około 20 lat, a druga dobrze po 50.

-Jak się pani czuje? Jakieś zawroty głowy, nudności? – zapytał a ja pokiwałam przecząco głową

-Dobrze w takim razie proszę odpoczywać, nie odniosła pani żadnych poważnych obrażeń, jedynie mały wstrząs mózgu. Jutro po badaniach zdecydujemy o wypisie.

-Dziękuję – lekarz wyszedł, a ja poprosiłam starszą pielęgniarkę – Przepraszam… Mogłaby pani poprosić moją przyjaciółkę?

-Oczywiście słoneczko – uśmiechnęła się do mnie miło

-Dziękuję Pani – również się uśmiechnęłam

-Hope, ty żyjesz! Zabiję cię … - Jen wpadła na moje łóżko

-Dobra, nieważne mów co się stało wczoraj wieczorem…

-Dzwoniłam do ciebie, bo Chris i Brad zaczęli się bić, po tym jak Bradley chciał mu wszystko wyjaśnić, jakbyśmy nie wiedzieli – prychnęła

Oj wy nic nie wiecie…

-I jakoś się stało, że nagle przelecieli przez barierkę mostu i wpadli do rzeki i  uderzyli w jakieś kamienie i deski leżące pod wodą. Kilka godzin temu skończyli ich operować. Teraz obaj leżą nieprzytomni

-Gdzie oni są, ja-ja muszę ich zobaczyć.

Nic nie odpowiedziała, a jedynie odsunęła zasłonki po obu stronach mojego łóżka. Po lewej, obok okna zobaczyłam leżącego Bradleya, który miał zawiniętą głowę w biały bandaż. Po prawej tuż obok drzwi stało łóżko Chrisa, jego stan chyba był poważniejszy, bo oddychał dzięki specjalnej aparaturze

-Boże… - jęknęłam a z moich oczu poleciały łzy

-No widzisz, a gdybyś się teraz dowiedziała, że twoja najlepsza przyjaciółka właśnie została potrącona i do nich dołączy jakbyś się czuła ? – z jej oczu róznież poleciały strużki łez

-Jen ja cię naprawdę przepraszam… - wydukałam z siebie i wybuchnęłam płaczem

-Ciii, ważne że jest już z tobą lepiej. Lekarz powiedział, że będzie z nimi dobrze ich operacje się powiodły, w najbliższych dniach się wybudzą. Nie płacz, powinnaś odpoczywać – pocieszała mnie i głaskała uspokajająco po głowie mocno przytulając

-Jennifer, wy, wy musicie znać prawdę… - muszę im powiedzieć, w takiej sytuacji po prostu muszę

Po tych słowach nagle maszyny Brada zaczęły gwałtownie piszczeć, a Jen pobiegła po lekarza

Pomyślałam, ze to znak, może on sam chce im o tym opowiedzieć?

Ja tego nie mogę zrobić…

Never lose hope.../ZAKOŃCZONE/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz