Poczułam okropny ból rozchodzący się po całym ciele, zrobiło mi się ciemno przed oczami i odpłynęłam…
Obudziłam się, a przed oczami miałam białą, płaską powierzchnię, to chyba sufit?
Podnoszę delikatnie głowę i widzę, że znajduję się w dużej białej Sali, a obok mnie są jakieś pikające maszyny, do których jestem podłączona kablami.
Jak ja nienawidzę szpitali…
Myślałam, że mam coś nie tak z uszami, bo pikanie było słychać potrójnie.
-Obudziła się!
Usłyszałam masakrycznie zapłakany głos Jennifer, jednak teraz był troszkę radosny.
Po chwili obok mnie znalazł się lekarz wyglądał na około 45 lat, a obok niego dwie pielęgniarki, jedna około 20 lat, a druga dobrze po 50.
-Jak się pani czuje? Jakieś zawroty głowy, nudności? – zapytał a ja pokiwałam przecząco głową
-Dobrze w takim razie proszę odpoczywać, nie odniosła pani żadnych poważnych obrażeń, jedynie mały wstrząs mózgu. Jutro po badaniach zdecydujemy o wypisie.
-Dziękuję – lekarz wyszedł, a ja poprosiłam starszą pielęgniarkę – Przepraszam… Mogłaby pani poprosić moją przyjaciółkę?
-Oczywiście słoneczko – uśmiechnęła się do mnie miło
-Dziękuję Pani – również się uśmiechnęłam
-Hope, ty żyjesz! Zabiję cię … - Jen wpadła na moje łóżko
-Dobra, nieważne mów co się stało wczoraj wieczorem…
-Dzwoniłam do ciebie, bo Chris i Brad zaczęli się bić, po tym jak Bradley chciał mu wszystko wyjaśnić, jakbyśmy nie wiedzieli – prychnęła
Oj wy nic nie wiecie…
-I jakoś się stało, że nagle przelecieli przez barierkę mostu i wpadli do rzeki i uderzyli w jakieś kamienie i deski leżące pod wodą. Kilka godzin temu skończyli ich operować. Teraz obaj leżą nieprzytomni
-Gdzie oni są, ja-ja muszę ich zobaczyć.
Nic nie odpowiedziała, a jedynie odsunęła zasłonki po obu stronach mojego łóżka. Po lewej, obok okna zobaczyłam leżącego Bradleya, który miał zawiniętą głowę w biały bandaż. Po prawej tuż obok drzwi stało łóżko Chrisa, jego stan chyba był poważniejszy, bo oddychał dzięki specjalnej aparaturze
-Boże… - jęknęłam a z moich oczu poleciały łzy
-No widzisz, a gdybyś się teraz dowiedziała, że twoja najlepsza przyjaciółka właśnie została potrącona i do nich dołączy jakbyś się czuła ? – z jej oczu róznież poleciały strużki łez
-Jen ja cię naprawdę przepraszam… - wydukałam z siebie i wybuchnęłam płaczem
-Ciii, ważne że jest już z tobą lepiej. Lekarz powiedział, że będzie z nimi dobrze ich operacje się powiodły, w najbliższych dniach się wybudzą. Nie płacz, powinnaś odpoczywać – pocieszała mnie i głaskała uspokajająco po głowie mocno przytulając
-Jennifer, wy, wy musicie znać prawdę… - muszę im powiedzieć, w takiej sytuacji po prostu muszę
Po tych słowach nagle maszyny Brada zaczęły gwałtownie piszczeć, a Jen pobiegła po lekarza
Pomyślałam, ze to znak, może on sam chce im o tym opowiedzieć?
Ja tego nie mogę zrobić…
CZYTASZ
Never lose hope.../ZAKOŃCZONE/
Teen FictionChciałam go pocałować a z drugiej strony uderzyć i wykrzyczeć jak bardzo go nienawidzę, jak zawsze strzelam tą złą odpowiedź. -Nienawidzę cię! Przyjechałeś tu żeby popatrzyć jak płaczę?! Myślisz, że nie cierpiałam przez ciebie? Szukałam cię, martwi...