Rozdział 13

5.5K 164 38
                                    


            Moje serce zamarło, gdy zobaczyłam, że na chodniku tuż obok mojego ogrodzenia spaceruje sobie spokojnie i niewinnie Bradley. To naprawdę mnie zszokowało, no bo co ten gość robi tak blisko mojego domu?

Jednak nie spodziewałam się tego co nastąpiło później…

Nagle zza zakrętu wyłonili się Mike, Chris i Thomas, wyglądali jakoś inaczej,     tak … groźnie.

Brad na ich widok od razu się zatrzymał, a Chris gwałtownie złapał go za bluzę i przyparł do muru po drugiej stronie ulicy. Teraz to serio się bałam…

Niestety nie mogłam zrozumieć  nic z ich wymiany zdań.

Co oni chcą mu zrobić?

CHRIS POV.

Nie wierzę, że ten gnój jeszcze miał czelność tutaj wracać… Po tym wszystkim, co zrobił całej naszej paczce, a szczególnie Alice i mi.

Dobrze, że dziewczyny poprosiły abyśmy od czasu do czasu przeszli się pod dom Hope, po co on tutaj w ogóle przyszedł?

-Czego tutaj chcesz? Nie wystarczy ci to co zrobiłeś rok temu?! – wykrzyczałem mu w twarz i nie wytrzymując przyparłem go do muru obok.

-Chris ty nic nie rozumiesz, naprawdę… - zaczął się tłumaczyć , czym tylko mnie bardziej wkurwił

-Czego do cholery nie rozumiem?! Że zabiłeś nam rodzeństwo, a nam dosypałeś jakiegoś gówna do picia?! – nie mogłem nawet patrzyć na tego sukinsyna…

-Ty nawet nie wiesz, jak naprawdę było… Szczerze, nawet ja nie wiem… - odpowiadał cicho, a ja nie za bardzo rozumiałem o czym on zaczyna gadać, jak nikt nie wie? Przecież wszystko już było rozwiązane.

Nie miałem ochoty wdawać się z nim w dyskusje, puściłem go i odwróciłem się plecami. Razem z chłopakami poszliśmy w swoją stronę i nie zwracaliśmy uwagi na proszącego o rozmowę Bradleya.

******

HOPE POV.

Przez całą noc nie mogłam spać, po tym jak dostałam wieczorem kolejnego SMS’a od Nieznanego, chyba powinnam zmienić nazwę na Brad…

Nieznany :

Przepraszam, że musiałaś na to patrzyć…

Właśnie dlatego chcę się spotkać z Tobą, widzisz jak oni na mnie reagują…

Nic mu nie opisałam, miałam na razie wszystkiego dosyć.

Zjadłaś sama śniadanie, które przygotowała dla mnie Kate tuż przed ich wyjściem do pracy. To naprawdę miłe z jej strony , że się o mnie troszczy.

Dzisiaj jest sobota, więc spędzę cały dzień sama w domu, chociaż mam pewną sprawę do załatwienia…

Ja :

Dzisiaj o 16 w parku nad rzeką, tym w pobliżu mojego osiedla, wydaje mi się, że wiesz gdzie mieszkam…

Nieznany :

Będę, dziękuję Ci jeszcze raz…

Ja :

Na razie nie masz za co dziękować.

Będę czekać na starym mostku.

Bądź punktualnie, nie lubię spóźnialskich…

Nieznany :

Tutaj akurat możesz na mnie liczyć J 

Nie wiem dlaczego, ale się uśmiechnęłam. Mam dziwne poczucie, że on jest niewinny, że to wszystko plotka. Nie powinnam tego czuć, ale coś mnie do niego przyciąga i … nie boję się przebywać z nim w jednym miejscu.

Never lose hope.../ZAKOŃCZONE/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz