Rozdział 22

4K 136 6
                                    

Obudziły mnie promienie słoneczne, pfff promienie chyba zachodzącego słońca, jest już 16... super do tego zapomniałam zasunąć rolety. Mam nadzieję, że tej nocy nie zachciało się Bradowi siedzieć w domku, bo mógł mieć niezłe przedstawienie.

Jennifer gdzieś zniknęła, pewnie poszła do łazienki, zeszłam powoli z łóżka i chciałam się skierować do kuchni, ale byłam tak zajęta ziewaniem, że nie zauważyłam czegoś, albo w sumie kogoś na podłodze i wyjebałam się jaka długa na podłogę.

Nieźle, już dwie gleby, a nawet doba nie minęła, jak tak dalej pójdzie mogę nie dożyć jutra.

Podniosłam się na proste nogi i spojrzałam za siebie...

Czemu nie dziwi mnie widok Jennifer śpiącej na podłodze i molestującej mój dywan? Widocznie serio jestem nienormalna.

Postanawiam jej nie budzić, ale jedynie zrobić kilka fotek, no co taka okazja może się więcej nie zdarzyć. Chociaż chwila, może słyszała w nocy moje myśli, kiedy planowałam ją kolejnym razem ugościć na dywanie, pewnie spodobał jej się ten pomysł i wolała przyspieszyć.

No co kto lubi, nie wnikam i schodzę na śniadanie.

Kate wyszła pozałatwiać jakieś sprawy firmowe i nie będzie jej do wieczora, zrobiłam sobie i Jen jajecznicę i parówki, nie ma co ciekawe śniadanie, jak znam życie później i tak zjemy do niego tosty z nutellą, cóż taki nawyk

Wracam na górę i kładę tacę z talerzami i szklankami soku pomarańczowego na komodzie.

Cóż muszę przerwać jej tą interesującą zabawę z moim puchatym dywanikiem, w końcu musi coś zjeść, ale ja się o nią troszczę, mam nadzieję że zrobiłaby to samo. Nie zmienia to jednak faktu, że nie przepadam za przesłodzonymi przyjaciółeczkami wolę luźny kontakt, kiedy wiem, że po wyzwiskach i tak zaczniemy się śmiać.

-Wstawaj kupooo, dywan mi zgwałcisz.... – kopię ją lekko i uśmiecham się pod nosem

-Zaaamknij się, daj mi spać – przekręca się na drugi bok wyraźnie zirytowana

Kurde nie spodziewałam się, że można tyle przespać może... hej niedźwiedź brunatny zapada w sen zimowy! Brunatny – brunetka to pewnie ma coś wspólnego, ale nie mam zamiaru pogłębiać tego tematu

-Niedźwieeedź rusz swoją łaskawą dupę i nie napastuj mi dywanu. Mam nadzieję, że lubisz jajecznicę i parówki?

-Cooo? Jedzenie?! – no kto by pomyślał, że od razu się ożywi...

Podobno, kiedy była młodsza nienawidziła połowy jedzenia jedyne co akceptowała to naleśniki, parówki, kanapki, pomidor, ogórek i kilka owoców, a no i nutella oczywiście. Pewnie z wiekiem jej to mija, teraz stara się zdrowo odżywiać, w sumie podobnie jak ja, ale nie przesadzamy z tym.

Jeśli ktoś mnie pokocha, to taką jaka jestem, nie będę się dla nikogo zmieniać na jakiś wychudzony wieszak, a jeśli tak myśli to niech spierdala...

Powoli podniosła się z podłogi, a ja zjadłam już swoją porcję i poszłam do garderoby wybrać ubrania.

Założyłam obcisłe jasne jeansy z dziurami na kolanach i biały T-shirt z czarnym logo Adidas na przodzie. Na biodrach przewiązałam koszulę w biało czarna kratę, a na nogi wybrałam bordowe roshe runy.

Jen jeszcze jadła gdy wyszłam z łazienki, więc zajęłam miejsce przy toaletce i wykonałam tradycyjnie delikatny makijaż, a włosy rozpuściłam i delikatnie podprostowałam.

-Ej, ty wiesz, fajny sen miałam...

-Byłam już gotowa więc odwróciłam się w jej stronę i rozpoczęłyśmy rozmowę

Never lose hope.../ZAKOŃCZONE/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz