Rozdział 45

2.1K 92 17
                                    

HOPE POV.

Cieszę się, że mam z nim wciąż kontakt. Pamięć wciąż nie wróciła, ale przez ten cały czas, który spędziliśmy razem, zdążyłam się z nim trochę zakolegować.

Wróciłam do salonu, gdzie już wszyscy czekali. Teraz słuchali Allice. Podziwiam ją, za to że tyle wytrzymała.

-Rose, znaczy moja, właściwie nasza matka  - spojrzała na mnie mówiąc to – jest nieobliczalna. Cieszę się, że teraz za to zapłaci. Zaczęło się od tego, że chciała mi wynagrodzić pobyt w domu dziecka. Byłam naiwna, że w to wszystko uwierzyłam, ale kiedy zobaczyłam co tak naprawdę planują, musiałam uciec. Na szczęście was znalazłam i od tego czasu współpracowaliśmy.

-Wiedziałam, że jestem córką kobiety – potwora, ale nie przypuszczałam, że będzie zdolna do takich rzeczy.

Alex i Michael też wrócili. Z tego co widzę, chyba są razem szczęśliwi. Cieszę się ich szczęściem i  mam nadzieję, że pozostałym też ułoży się tak, jak nam.

Większość ludzi rozjechała się do domów, teraz siedzę sama z Jen u mnie w pokoju.

-Nooo, to teraz wszystko opowiadaj!

-Co mam dużo mówić. Było super. - Patrzyła na mnie trochę podejrzliwie, ale wyczuła że zaraz się złamię i jej wszystko opowiem. No, jak zwykle tak się stało.

-Wiesz co, ja to ci go tak zazdroszczę, że ahh…

-No sama w to nie wierzyłam, ale naprawdę cieszę się, że go mam.

-Cieszę się tak samo , jak ty. Zasłużyłaś, na kogoś takiego jak Adam.

-A jak tam impreza u Amy?

-A spoko, spoko. Myślałam, że mi się na początku wydawało, ale Brad zaczął flirtować z dziewczynami. Chyba się otrząsnął.

-To świetnie.

-Świetnie?

-No tak, może akurat trafi na kogoś, kto w pełni odwzajemni jego uczucia. Życzę mu naprawdę szczęścia.

-A ty, już kompletnie nic do niego?

-Jen, jestem z Adamem. Nie myślałam o takich tematach. Jesteśmy tylko znajomymi.

-No mniejsza, najważniejsze że oboje z tego wyszliście i dalej się dogadujecie. Dobra będę się zbierać, jutro już nie dostaniemy wolnego od szkoły.

-Odwiozę cię, jadę do Adama.

-Dopiero spędziłaś z nim weekend, już tęsknisz?

-Żebyś wiedziała, a poza tym obiecałam mu wyjaśnić to wszystko, czemu mnie nie było w szkole.

-Spoko i dzięki.

Odwiozłam ją pod dom, a później skoczyłam do Adama, na szczęście już wrócił z wykładów. Posiedzieliśmy razem jakieś dwie godziny, porozmawialiśmy o wszystkim. Myślałam, że nie będzie miał ochoty poruszać tematów o Bradzie, ale się myliłam. Przez to, jak się ostatnio zachowywali myślałam, że się nie znoszą, ale jak widać Adam dalej go lubi, a przynajmniej toleruje.

Wróciłam do domu prosto na obiad.

-Cześć, jak się trzymacie.

-Lepiej, zakończyliśmy sprawę, teraz będziemy mogli chwilę odpocząć. Chyba przyda mi się trochę spokoju, maluchom też.

-Tak, trochę teraz odetchniesz. Może do rozwiązania nie powinnaś już brać żadnych spraw?

-Przecież zanudziłabym się w domu…

-Za niecałe dwa miesiące święta. Myślałam ostatnio nad prezentami, ale nie mam za bardzo pomysłów, a wiesz jak ten czas zleci.

-To prawda, też zastanawiałam się co kupić twojemu tacie.

-Sama nie wiem, zawsze dawałam mu jakiś mały upominek, ale teraz, kiedy w końcu nam się układa planowałam coś bardziej ambitnego.

-Spokojnie, na razie się tym nie przejmuj. Ze wszystkim zdążymy.

Wróciłam do pokoju i napisałam do jednej z dziewczyn z klasy. Na szczęście szybko odpisała i właśnie kończyłam przepisywanie notatek. Jeszcze tylko odrobić zadania i jestem wolna.

Kiedy skończyłam robiło się już ciemno. Bolała mnie głowa, więc owinęłam ramiona swetrem i wyszłam na balkon odetchnąć świeżym powietrzem.

Popatrzyłam w stronę tego drzewa, powiedzmy naszego drzewa. Widziałam, że ktoś na nim jest. To na pewno Brad, ale po chwili dostrzegłam, że nie jest sam. Nie widzę stąd kim jest ta druga postać, ale wiem że była w niego wtulona.

Ciekawe czy zabiera tam każdą, czy po prostu chce mnie wyprzeć z pamięci i zastąpić tam kimś innym…

To już nie jest nasze drzewo, teraz jest tam on i jego – prawdopodobnie – dziewczyna.

Wróciłam do pokoju i wzięłam prysznic, a zaraz po tym wróciłam na łóżko. Popatrzyłam jeszcze przez okno, ale tam nie było już nikogo widać. Może to po prostu mi się coś przywidziało, tak pewnie mi się wydawało.

Zresztą to nie moja sprawa, ma pełne prawo być szczęśliwym.

Więc czemu się nim przejmuję?

Przykryłam się kołdrą i próbowałam zasnąć, kiedy zadzwonił mój telefon.

-Adam, coś się stało?

-Nie, u mnie wszystko w porządku. Chciałem tylko cię usłyszeć i zapytać, jak się czujesz po dzisiaj?

-Wszystko w porządku, nie musisz się przejmować, to już zamknięta sprawa.

-W takim razie do zobaczenia jutro w szkole.

-Dobranoc skarbie.

-Śpij dobrze.

Odłożyłam telefon i zamknęłam oczy. Tego potrzebowałam, usłyszeć jego głos. Czułam, że komuś na mnie zależy, z taką myślą i uśmiechem na ustach zasnęłam.










Cześć Kochani💕 Calutki tydzień spędziłam w łóżku z lekami i herbatą, jak ja uwielbiam te jesienne choroby 😒🤒
W każdym razie, przez ten czas nadrobiłam trochę rozdziałów i pomyślałam, że jeśli chcecie będę wstawiać 2 tygodniowo. Może zostać sobota i jakiś inny dzień, albo całkowita zmiana na przykład poniedziałek i czwartek czy coś takiego. Dajcie znać w komentarzu, kiedy by wam odpowiadało 😊
Jeśli rozdział się podobał zostaw ⭐, udanego weekendu i nie chorujcie jak ja🤞🏻

Poprawa kingsiaz💞

Never lose hope.../ZAKOŃCZONE/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz