Rozdział 17

4.3K 137 5
                                    

-Dzień dobry pani Hope – obudził mnie głos pielęgniarki – zachwilę przyjdzie do pani lekarz.

-Dobrze dziękuję. Coś jest nie tak?

-Nie skądże, proszę się nie martwić.

Zeszłam z łóżka i ubrałam ciuchy, które podrzuciła mi kiedyś Kate

-Witam panno Hope, jak samopoczucie? – zapytał lekarz

-Dziękuję, całkiem dobrze się czuję.

-Przyszły pani wyniki, dzisiaj dostanie pani wypis.

-Świetnie, o której będzie gotowy?

-Proszę zgłosić się w recepcji o 14.

Powiedział to uśmiechnął się i wyszedł, a ja dopiero teraz zauważyłam oczy Chrisa i Brada skierowane wprost na mnie.

Dotarło do mnie, że zostaną tu sami, a kto wie co się wydarzy, jak do Sali wpadnie reszta paczki.

Jak na zawołanie do Sali weszła Alice, a za nią Jennifer, Nathalie, Amy, Michael  i Thomas. Weszli do Sali i nagle wszystkich ich zamurowało na widok Bradleya.

Jedynie Jen zachowała się jak gdyby nigdy nic i przywitała się po kolei z każdym z naszej trójki, chyba nie ma Bradowi już nic za złe.

-Co on tu robi? – zapytała lekko zdenerwowanym głosem Alice

Nastała chwilowa cisza, którą o dziwo przerwał … Chris

-Słuchajcie, wy nic nie wiecie… Błagam wysłuchajcie go spokojnie do końca. Nie zapomniałem co się stało, ale wybaczam mu to wszystko, postarajcie się go zrozumieć.

Nic nie odpowiedzieli tylko pokiwali głowami bez przekonania.

-Jen, chcesz iść ze mną po wypis?

-Jasne, o której wychodzisz? Przyjadę po ciebe.

-Będziemy gadać na korytarzu, teraz zostawmy ich samych.

Wyszłyśmy z pokoju, a nasi znajomi zajęli miejsca na moim łóżku, mam nadzieję, że się nie pozabijają zanim wrócimy…

-Wychodzę dzisiaj o 14, ale nie musisz przyjeżdżać, Kate już zaplanowała wszystko

-Aaa spoko  - uśmiechnęła się – ale jak coś dzwoń

-Jasne, nie musisz się o mnie tak martwić

Usiadłyśmy w kawiarni na końcu korytarza i jeszcze chwilę rozmawiałyśmy aż wybiła 14 i udałyśmy się do recepcji, a później prosto do naszej Sali

-Hej już jest… - zaczęła Jen, ale widok jaki tam zastałyśmy zaskoczył ją chyba tak samo jak mnie

Dziewczyny siedziały z załzawionymi oczami, a chłopaki trzymali swoje twarze schowane w dłoniach.

-Kurwa… - usłyszałam jedynie głos Thomasa

-Stary, dlaczego ty do kurwy nic nie powiedziałeś… - tym razem mówił Mike

-Wystarczyło słowo, a pomoglibyśmy ci…

-Nie chciałem was narażać, sam pewnie zrobiłbyś to samo… - powiedział Brad z bólem w oczach

-Brad, prze-przepraszam, że myślałam, że to przez ciebie mój brat… - zabrała głos Allie, ale Brad jej zaraz przerwał

-Ciii, spokojnie nie masz mnie za co przepraszać, to tylko i wyłącznie moja wina…

-Hej chłopaki, najważniejsze teraz żebyście wyzdrowieli i wszystko powoli wróci do normy

Na te słowa Amy, Brad odwrócił wzrok w stronę okna i widocznie posmutniał.

Never lose hope.../ZAKOŃCZONE/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz